1. blask słońca

35 7 6
                                    

Równo o siódmej rano zadzwoniły trzy budziki. Po piątej drzemce, w końcu je wyłączyłyśmy i dwie z nas wstały z łóżek. Natalie jako pierwsza udała się pod prysznic, bo musiała umyć włosy. Ja w pierwszej kolejności złapałam za telefon w celu przeglądnięcia powiadomień.

Mama:

Miłego pierwszego dnia pracy.

To był prawdopodobnie pierwszy i ostatni SMS jaki od niej dostanę przez całe wakacje. Moi rodzice, choć mnie kochali, nie interesowali się mną dopóki nie sprawiałam problemów. A tutaj raczej tego nie robiłam.
Może inaczej - robiłam, ale oni się nigdy o tym nie dowiadywali.

Po kilku minutach w końcu wstałam z łóżka i zerknęłam na Scarlett. Spała jak zabita, a ja jej się nie dziwiłam. Impreza przeciągnęła się do świtu, a my prawdopodobnie miałyśmy w sobie jeszcze alkohol. W końcu musieliśmy świętować rozpoczęcie wakacji, prawda? Gdy tylko ta myśl pojawiła się w moim umyśle, na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Nie mogłam się doczekać pierwszego otwarcia budki i przez kolejne kilkanaście godzin wpatrywania się w wodę, słuchania głośnych rozmów z piasku i wakacyjnej muzyki.

Gdy Natalie wyszła z łazienki, od razu ja ją zajęłam. Wykonałam poranną pielęgnację oraz szybki prysznic i wróciłam do pokoju. Blondynka już zaczęła się malować, więc i ja do tego przystąpiłam.

Natalie była piękna, musicie mi uwierzyć. Jej długie blond włosy były mokre, ale już teraz wyglądały pięknie. Miała idealną figurę, choć nie była z tych drobniutkich dziewczyn. Odkąd tylko ją zobaczyłam dwa lata wcześniej, od razu w głowie pojawił mi się obraz Roszpunki. Tak, zdecydowanie idealnie pasowała do tej postaci.

Choć nie łączyły nas więzy krwi, była dla mnie jak siostra. W chwili pierwszego spotkania już to czułam. Pamiętam moment, gdy pierwszy raz tu przyjechałam i musiałam sobie ze wszystkim radzić sama. A w tamtym dniu musiałam zrobić pranie. Po ciężkim dniu pracy, chciałam mieć czysty fartuszek na jutro i udałam się do pralni. Po dziesięciu minutach walki z pralką doszłam do wniosku, że absolutnie nie mam pojęcia jak ją nastawić. I po prostu zaczęłam płakać jak małe dziecko. Tak, miałam siedemnaście lat i płakałam nad pralką. Natalie chyba musiała usłyszeć mój żałosny płacz, bo po chwili pojawiła się w pomieszczeniu. Nie znałyśmy się jeszcze wtedy, ale ona po prostu podeszła do mnie i mocno przytulała do momentu, w którym się uspokoiłam. Pokazała mi jak obsłużyć to urządzenie i od tamtej pory byłyśmy jak strasze siostry.

Wspominając tą, teraz dla mnie, śmieszną chwilę skończyłam robić makijaż i zajrzałam do walizki w celu wzięcia ubrań. Narzuciłam na siebie czarne spodenki i tego samego koszulkę, bo dopiero na plaży miałam dostać swój komplet roboczy. Choć biało-granatowa koszulka nie była z najwyższej jakości materiału, i tak nie mogłam doczekać się chwili jak ją założę. Oczekiwanie na to sprawiało mi niemal dziecięcą radość.

- Dziewczyny, za pięć minut jedziemy! - usłyszałam za drzwiami podniesiony głos szefa.

Spojrzałam na Scarlett, która w biegu myła zęby i ubierała spodenki. Zaśmiałam się pod nosem na ten widok, bo za nim również tęskniłam. Moje współlokatorki w tym się różniły - jedna wstawała o siódmej i potrafiła zrobić milion rzeczy, a druga czesała włosy w trakcie ubierania butów. Ja byłam gdzieś pomiędzy. Choć gdy spojrzałam na blondynkę, ta również wydawała się być w rozsypce. Włosy miała jeszcze wilgotne i sądząc po jej makijażu miała zamiar malować rzęsy w trakcie drogi do pracy.

Nie myśląc o niczym więcej, zabrałam swoją torebkę i udałam się przed bramę. Słońce świeciło dziś tak mocno, że bez okularów przeciwsłonecznych nic nie widziałam. Czułam, że dziś będzie pracowity dzień, ale w dalszym ciągu nic mnie nie zraziło do pracy. Chyba nie tylko mnie, bo w miejscu zbiórki każdy stał z uśmiechem na twarzy. Gdy tylko reszta mnie zauważyła, ich uśmiechy się powiększyły.

What the waves broughtOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz