Natalia POV
Dotarłam do pracy. Na recepcji porozmawiałam z kobietą, która tam pracowała. Miała na imię Emilka.
- Spodoba ci się tutaj. Owszem bywa ciężko, ale atmosfera chociaż trochę powinna ci to zrekompensować. - powiedziała z uśmiechem.
- Cześć, Emilka. Wiesz może co za bałwan zaparkował na moim miejscu? - spojrzała na parking. Na wprost był mój samochód.
- Właściwie to... - zaczęła Emilka i spojrzała w moim kierunku.
- A to taki wielki problem? Przecież chyba nic się nie stało.
- Owszem. Nie lubię, gdy ktoś zmienia moje przyzwyczajenia.
- Straszne. Trzeba było zrobić kilka kroków więcej.
- Hej, kim ty w ogóle jesteś?
- „Bałwanem". - ominęłam go i odeszłam. Nie zamierzałam dłużej dyskutować z tym facetem. Zadufany w sobie narcyz. Poszłam przygotować się do mojej pierwszej służby we Wrocławiu. Liczyłam na to, że pracownicy komendy będą tak mili jak Emilka, a tego faceta nie będę musiała zbyt często widywać.Marek POV
Nie dosyć, że z samego rana pokłóciłem się z Izą to w dodatku ktoś zajął moje miejsce na parkingu. Wkurzyłem się, bo dzisiaj ciągle coś było nie tak. Jedynie Igor się nade mną zlitował i wyjątkowo wstał punktualnie do szkoły.
Przygotowałem się do służy i udałem się na odprawę. Kiedy zobaczyłem tę dziewczynę z którą pokłóciłem się na recepcji, zacząłem się modlić, żebym tylko nie musiał z nią pracować.
- Do naszego zespołu dołącza aspirant sztabowa Natalia Mróz. Mam nadzieję, że się tutaj odnajdziesz, Natalio. - „tak... a w szczególności swoje miejsce na parkingu" pomyślałem.
- Również na to liczę, panie komendancie. - odpowiedziała.
- W związku z pojawieniem się nowej funkcjonariuszki, zmienią się również składy patroli. Mikołaj będzie teraz jeździł z Miłoszem, natomiast Marek będzie patrolował ulice Wrocławia razem z Natalią.
- Panie komendancie, ale...
- Marek, bez dyskusji. To rozkaz, a nie prośba. - powiedział komendant. Myślałem, że to jakiś żart. Jest tyle osób, a to właśnie mój skład musiał zmienić. Jeszcze gdybym trafił na Lenę albo Krzyśka to okay, ale ona... Czułem, że to będzie bardzo ciężki dzień. Po odprawie poszedłem do prewencyjnego po rzeczy.Natalia POV
Serio? Akurat z tym... człowiekiem będę musiała pracować? Praca to praca, tu nie potrzeba przyjaźni i sentymentów, ale pół dnia spędzać z takim pacanem? Pozytywne nastawienie szlag trafił. Musiałam jednak skupić się na tym, żeby wykonywać swoją pracę jak najlepiej. Zabrałam swoje rzeczy i czekałam przy radiowozie.
Po chwili dołączył do mnie mój nowy partner.
- Jak to było? „Nie lubię, gdy ktoś zmienia moje przyzwyczajenia"? - powiedziałam.
- Wsiadaj. - rzucił oschle.
Wsiedliśmy do samochodu i udaliśmy się na patrol. Liczyłam na to, że dyżurny szybko znajdzie nam jakieś zajęcie. Na szczęście Jacek odezwał się w ciągu kilku minut. Udaliśmy się do mężczyzny, który został okradziony. Po kilkunastu minutach byliśmy już na miejscu.
- Dzień dobry. Aspirant sztabowy Marek Korwicki, aspirant sztabowa...
- Natalia Mróz. - dokończyłam. Proszę opowiedzieć co się stało. - facet wyjaśnił nam, że przyszedł do domu z kobietą poznaną w barze, a rano, gdy się obudził, nie było ani kobiety ani wartościowych rzeczy. Niestety niewiele pamiętał. Spisaliśmy notatkę i na miejsce wysłaliśmy technika. Sami pojechaliśmy do klubu w którym imprezował poszkodowany mężczyzna.
- Faceci...
- Po prostu gość miał pecha. - powiedział mój partner.
- Rzeczywiście przyprowadzenie obcej osoby do domu możemy nazwać pechem.
- Może to wina kobiety, która podała mu jakieś prochy?
- Obydwoje są winni. On był naiwny, a ona to wykorzystała.
- Taa... Masz jeszcze coś do powiedzenia? - spojrzał na mnie.
- Tak. Patrz na drogę. - odwróciłam się w stronę szyby. W klubie dostaliśmy potrzebny monitoring. Wróciliśmy na komendę i oglądaliśmy nagrania. Zapytałam również Jacka czy w ostatnim czasie pojawiały się podobne zgłoszenia. Okazało się, że było jedna i sprawy wyglądały bardzo podobnie. Znaleźliśmy moment, kiedy nasz poszkodowany siedział z kobietą przy barze. Nie było niestety widać, by coś kombinowała przy drinku mężczyzny.
- No to co teraz? - zapytał Marek.
- Skoro opis innego faceta pasuje do tej dziewczyny to musi być w to zamieszana. Pokażemy im kadry. Może ją rozpoznają.
- Ale niczego na nią nie mamy.
- Wtedy zostaje nam prowokacja.
- To znaczy?
- To znaczy, że trzeba wysłać kogoś do tego klubu.
- I niby skąd wiesz, że się na to złapie?
- Jak nie spróbujemy to się nie dowiemy. Właściwie... wyglądasz jakbyś był w typie tej dziewczyny.
- I niby ja mam być tym, który się podstawi?
- Jasne, że nie. Mogę pogadać z Jackiem, żeby znalazł kogoś kto sobie dobrze poradzi.
- JA sobie poradzę. Idę do Jacka powiedzieć jaki jest plan. - wyszedł. Po kilku minutach wrócił.
- I?
- Koło 19 jedziemy do klubu. Teraz jedziemy do tych gości, żeby powiedzieli czy ją kojarzą a potem możemy odebrać przerwę. - wziął telefon i wyszedł.
Wieczorem.
- Gotowy?
- W przeciwieństwie do ciebie to nie jest moja pierwsza prowokacja.
- A kto powiedział, że to moja pierwsza prowokacja?
- Na tej komendzie pierwsza. Skup się na podsłuchu i nie nawal. - wyszedł z samochodu. Wkurzały mnie jego docinki. Nie znał mnie, a już wyrobił sobie zdanie na temat mojej pracy. Siedziałam w samochodzie i słuchałam co się dzieje na miejscu. Dopiero po godzinie pojawiła się wyczekiwana kobieta. Po kolejnej godzinie wyszła z Markiem z baru. Pojechali podstawionym samochodem do wypożyczonego mieszkania. Pojechałam za nimi. Kiedy byli już na miejscu i słyszałam, że mają pić drinki, czekałam na sygnał Marka do wejścia. Udawał, że robi się senny. Po chwili użył szyfru i natychmiast poszłam do mieszkania. Razem z Markiem zatrzymaliśmy kobietę, która była w trakcie przeszukiwania mieszkania.
- Dlaczego to zrobiłaś?
- To sobie na to zasłużyli. Mieli żony, a szukali przygody na mieście. Dobrze im tak.
- Miałaś pecha, bo dwóch facetów jednak zgłosiło kradzież, a ja byłem tylko podstawionym policjantem. - powiedział Marek. Zawieźliśmy ją na komendę. Pracę skończyłam później niż myślałam. Zrobiłam swoje raporty i byłam gotowa do wyjścia.
- Dobra robota. - powiedziałam do mojego partnera.
- Dzięki.
- Do jutra. - pożegnałam się, ale nie usłyszałam odpowiedzi. Wyszłam z prewencyjnego i skierowałam się w stronę wyjścia. Cóż. Nie miałam szczęścia. Ani w miłości ani w pracy. Trafił mi się wyjątkowo niesympatyczny partner z którym nie widzę szans na porozumienie, mimo że to był dopiero nasz pierwszy wspólny patrol.