Rozdział pierwszy

76 5 1
                                    

Obecnie

TONI

- Mogłaś od razu wyjechać z Teksasu, zamiast zastanawiać się nad tym wyjazdem - mruknęłam sama do siebie, wkurzona na własną głupotę. Co mi strzeliło do głowy, żeby błądzić po całym stanie, zanim podjęłam tę decyzję.

Kiedy dwa dni temu ruszyłam w podróż, nie zdawałam sobie sprawy, jak męcząca może być jazda samochodem. Moje kasztanowe loki, a przynajmniej włosy, które kiedyś były kręcone, teraz przyklejają się do mojego czoła. Bluzka doszczętnie przesiąknęła potem, a dotychczas wygodne Birkenstocki wrzynały się w moje opuchnięte stopy niczym siatka w szynkę.
I zdecydowanie potrzebowałam prysznica. Ale to sprawa drugorzędna. Teraz muszę trafić na odpowiednią drogę, później na autostradę, przejechać sryliard kilometrów, wypić morze red bulla i gatorade, zjeść jakieś badziewie z baru szybkiej obsługi i gdy dotrę na miejsce zajmę się takimi drobiazgami jak prysznic. Najpierw muszę dotoczyć się z całym dobytkiem życia i zastanowić co dalej z nim mam począć.

To, co wydarzyło się w moim życiu w ciągu ostatnich dwóch tygodni, dzieje się tylko w słabych latynoamerykańskich telenowelach. Ale przecież sprawca tego burdelu był Latynosem, więc porządek został zachowany. Chociaż tym mogę się pocieszać, że nie ja rozpętałam piekło. I że nie będę zobowiązana do zmiany imienia na Consuela, bo wydaje mi się, że to latynoski odpowiednik Karen.

Musiałam odpocząć. Musiałam dać sobie spokój, którego nikt nie chciał mi dać od lat. Kiedy ja ostatnio byłam na wakacjach, choćby krótkich? W klasie maturalnej, nad jeziorem z moim ówczesnym chłopakiem i naszą bandą. Minęła ponad dekada od moich ostatnich wakacji. Dlatego zdecydowanie ruszyłam na północ. Aż na Alaskę. Tam, gdzie moim jedynym problemem będzie lodowata temperatura na zewnątrz. I czy serio zamiecie śnieżne są takie częste. Oprócz tego zero stresu i problemów. Nowe życie - nadchodzę!

***

Czerwiec w Austin, a czerwiec w Fairbanks w stanie Alaska to dwie różne sprawy. Serio. Tutaj nie wyobrażam sobie wyjścia z domu bez kurtki, nawet najcieńszej, o krótkich spodenkach też można zapomnieć.

W stroju, składającego się z moich ukochanych skórzanych kowbojek, ciemnych jeansów, wełnianego swetra i kurtki w kolorze takim jak moje spodnie, w Austin rozpuscilabym się jak lody na patyku. W cztery sekundy. Nie jestem pewna czy 15°C to mróz, ale dla mojego teksańskiego tyłka to katorga. W moim stroju ruszam do swojego wysłużonego volvo c60 i ruszam do najbliższego marketu po zakupy.

Nadal nie wierzę, że uciekłam na drugi koniec Stanów. Co mi strzeliło do głowy? - zastanawiałam się na głos. - Może to, że to jedyne miejsce, gdzie nikt nie będzie Cię szukał, maniaczko słońca?

Prawda jest taka, że nawet gdyby nie wydarzyło się to - i tak musiałabym wyjechać.
Kiedy byłam na studiach, nie wiedziałam co ze sobą zrobić i kim chcę być, gdy już będę duża, zapisałam się na fakultety z trzech różnych dziedzin. Ale okazało się, że najlepiej idzie mi wodolejstwo. I to do tego stopnia, że wszystkie możliwe konkursy na uniwerku wygrywały moje opowiadania. Nie żebym się chwaliła czy coś, ale serio, podobało mi się to co pisałam. No i ludziom też się to podobało. Kiedy skończyłam studia pierwszego stopnia rzuciłam uczelnię i przeniosłam się ponownie do małego domku moich rodziców na obrzeżach Austin.
Rok później, w wieku dwudziestu pieciu lat spełniło się moje marzenie - wydawnictwo TexBooks podpisało ze mną kontrakt. W ciągu następnych dziesięciu lat miałam wydać minimum dziesięć książek, a tym samym stać się kobiecą, i bardziej romantyczną, wersją Harlana Cobena. Kimkolwiek on był. Bo gatunki inne niż romanse i obyczajówki trafiały do wyimaginowanego kosza. Byłam straszną ignorantką w tej dziedzinie.

Wszystko się zmieniło, gdy po premierze mojej trzeciej książki, „Miłość na pustyni", moi rodzice nie dotarli do domu. I kiedy dowiedziałam się, że już nigdy do niego nie dotrą. Moje serce rozbiło się na sto malutkich kawałków.

Na kolejne sto kawałków rozbiło się w dniu ich pogrzebu, kiedy kolejka do złożenia kwiatów na świeżo usypanej ziemi była równie długa, jak do sklepów podczas Black Friday. Kondolencje odbierałam przez ponad trzy godziny. Ubrana cała na czarno, w czterdziesto stopniowym upale. Miałam wrażenie, że całe Austin kochało i żegnało Aubrey i Stevena Butlerów.

Mama, szerszej publiczności znana jako profesor Butler, była wykładowcą historii sztuki na University of Texas w Austin. Jej zajęcia, tak samo niekonwencjonalne jak ona sama, co roku przyciągały setki studentów z całej uczelni. Od kilku lat na jej zajęcia przydzielano aulę, żeby pomieścić ich wszystkich w komfortowych warunkach, a nie ściśniętych jak sardynki w puszce.

Natomiast mój tata... Tata był zawodowym twardzielem, przez dwadzieścia lat pracował w policji, ale ostatnie pięć przed... ostatnie pięć lat przed ich niekończącą się podróżą tata, Steven Butler, był dyrektorem więzienia. Zawsze powtarzał, że ktoś jest dobry po to, żeby ktoś mógł być zły. Kiedy opowiadał o swojej pracy, nigdy nie mówił o przestępcach czy kryminalistach. Zawsze mówił „ten człowiek zrobił to czy to". Stevie, jak mówiła o nim mama, zawsze widział człowieka w człowieku, jakkolwiek banalnie to brzmi.

Kochałam ich całym sercem, ostatnie dwa lata od wypadku były najgorszymi latami w moim życiu.
Pół roku po pogrzebie zostałam zmuszona przez dwie osoby do otrząśnięcia się. O jednej z nich nie chcę już nigdy więcej myśleć i najbardziej na świecie pragnę, żeby zniknęła z mojego życia raz na zawsze. Drugą z nich była moja najlepsza na świecie siostociółka, Jenny. Gdy miałyśmy po pięć lat Jenny stwierdziła, że nasza relacja to zdecydowanie więcej niż przyjaźń, ale ma już cztery siostry i nie chce kolejnej. Dlatego stałyśmy się hybrydą siostry i przyjaciółki - siostociółkami. I to właśnie moja kochana Jenny pomogła mi posprzątać dom rodziców, do którego nie mogłam wejść, bo na samą myśl zaczynałam spazmatycznie płakać. To ona pomogła mi sprzedać ich rzeczy, oddać to co się do tego nadawało i wyrzucić całą resztę. Aż w końcu pomogła mi sprawić, że dwadzieścia osiem lat mojego życia odejdzie i przestanie przynosić aż tyle bólu. Zmieniłyśmy wszystko, od mebli po kolor lakieru na parkiecie.

Moje rozmyślania tak zamroczyły mi umysł, że nawet nie zorientowałam się, że już od jakiegoś czasu znajduję się na parkingu pod sklepem.

Gdyby nie delikatne pukanie w szybę, przypomniałabym sobie całą smutną historię swojego życia. Ale chcę być ponad to. I chcę zapomnieć. Ale chyba nigdy nie zapomnę widoku, który widniał za szybą gdy podniosłam wzrok.

EVANS

Podjechałem na parking przed marketem, bo miałem tam odebrać swoją dolę za ostatnią robotę. Ale złamas Gus jak zawsze się spóźniał. Miał tu być już godzinę temu, potrącę mu procent z jego części.

Kiedy tak siedziałem w moim camaro i zastanawiałem się, w jaki sposób utemperować mojego bukmachera, mój wzrok trafił na doszczętnie rozjebane volvo. Ale to nie samochód, a osoba siedząca za kółkiem sprawiła, że nie mogłem przestać się tam gapić.

Kilka metrów ode mnie siedziała kobieta, która odwiedzała mnie w snach od czasów Dallas. Burza brązowych loków, mały zadarty nos i zajebiście pełne usta. Większość lasek w Fairbanks musiała wstrzykiwać jakieś gówno, żeby mieć usta jak ta kobieta.

Odpiąłem pas i złapałem za klamkę, gdy nagle do mojej fury wskoczył Gus. Skurwiel miał wyczucie czasu.

- Siema, stary, jak leci? - zapytał Gus z głupim uśmiechem na mordzie, który w tym momencie miałem ochotę zedrzeć.
- Zmarnowałeś godzinę mojego życia. Dlatego w ramach odkupienia zabieram ci połowę twojej doli.
- Jasne, Ev, sorry stary. - widziałem, że Gus gotuje się z wkurwienia, ale miałem to w dupie - Ale ta nowa barmanka... musisz wpaść i ją przetestować. Lubi pojebane schematy i ostrą jazdę. Wycisnęła ze mnie wszystko...
- Wyjazd, Gus. Mam sprawy do załatwienia.     

Gus wyskoczył z samochodu jak na kopach. Zostałem sam. Spojrzałem w lewo i dostrzegłem, że moja tajemnicza królowa nadal siedzi w tym paskudnym volvo. Ten samochód do niej nie pasuje. Widzę ją w jakimś odpicowanym jaguarze albo beemce.

Zebrałem się do kupy, otworzyłem drzwi i wyruszyłem na łowy. Tryb zdobywcy został aktywowany.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jan 04, 2024 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

EvansOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz