Pączki

341 31 2
                                    

Tłusty czwartek. Dzień, w którym większość ludzi nie zwraca uwagi na to, czy ma dietę, czy też wstrzymuje się od jedzenia słodkich rzeczy. To dzień, którym możemy w sklepach znaleźć multum rodzajów pączków, faworków czy innych takich. Są ludzie, którzy kupią słodkie w sklepie, a jeszcze inni zrobią je w domu. Bo uważają, że oni zrobią mniej kaloryczne, wyjdzie taniej, czy też będą lepsze. W tych kwestiach można się kłócić, iż każdy ma swoje zdanie.Osoby, które robią pączki lub faworki w domu robią je zazwyczaj z przepisu babci, bądź też mamy. Ale młodsze pokolenia nie zawsze interesują się takimi rzeczami, dopiero później to do nich wraca. Wtedy nazywali to marnowaniem czasu, a teraz pasuje takie rzeczy wiedzieć, gdy się mieszka samemu.

Dzisiejszego dnia Erwin postanowił, że sam bez niczyjej pomocy zrobi pączki. Oczywiście wiedział, że szanse są marne by przy tym nic sobie nie zrobić, ale już postanowione. Lecz z jednej strony U niektórych w głowie może rodzić się teraz pytanie; po co robić pączki jak mieszkasz sam? Otóż chciał zrobić przyjemność swojemu partnerowi Gregoremu. Na samym początku, co jest oczywiste musiał wyrobić ciasto co chwilę mu to zajęło. Według niego to zadanie miało być proste, ale wyszło jak zwykle.

- Czemu się kurwo kleisz? - warknął pod nosem, próbując zdjąć ciasto ze swoich palców.

Od samego początku wiedział, że dał za mało mąki. Powinien to przemyśleć, a nie zignorować, bo przez to „kulki mocy" mogą się nie udać. Złotooki już dosypał troszkę mąki do masy i już po wyrobienie zaczął pakować ciasto do miski przykrył je czystą ścierką, odstawiając w ciepłe miejsce, aby wyrosło. Zadowolony posprzątał swój błagań i szybko podreptał na kanapę, gdzie jak sam uznał „może naładować baterie". Usadowił się tam wygodnie i zaczął przeglądać Instagrama i inne social media. Nie myślał nawet, ile czasu ta czynność pochłonie.

Kiedy spojrzał na zegar zorientował się, że minęła już godzina. W tem zerwał się jak poparzony z kanapy i pobiegł do kuchni, gdzie odstawił ciasto do wyrośnięcia. Jak sam się mógł spodziewać jego wyrób już samodzielnie próbował się wydostać z miski. Siwo włosy wywrócił na to oczami i żwawym tempem założył swój zielony fartuszek. Szybko oprószył mąką blat, gdzie delikatnie wyskrobał ciasto, po chwili powoli zaczął je wyrabiać. Kiedy zaczął już wałkować ciasto usłyszał swój dzwonek telefonu. Nie ukrywał swojego niezadowolenia, bo bardzo nie lubił jak mu przeszkadzano. Przerywając czynność sprawdził, kto zakłócą jego spokój. Był to Montanha. Starając się nie ubrudzić ekranu komórki odebrał połączenie.

- Co tam chcesz? Zajęty jestem - powiedział, zaczynając szukać marmolady do pączków.

- Włącz kamerkę, chce cię zobaczyć - zaczął starszy.

Erwin posłusznie wykonał polecenie. Włączył kamerkę, po czym telefon położył na parapecie, który był przed nim. Na wyświetlaczu telefonu pokazał się nie, kto inny jak Gregory. Brunet uśmiechnął się lekko na widok szarej czupryny. Był szczęśliwy, mając takiego chłopaka. W sumie, czy to dalej chłopak? Niby była ta cała operacja biznesowa, ale obaj zrobili to dla pieniędzy. Mieli pokręconą relacje to trzeba przyznać.

- Co tam ciekawego robisz? - zapytał brązowo Oki. Było widać, że Gregory próbował się dopatrzeć co robi jego partner.

- Pączki - odparł głośniej grzebiąc w szafce. Prawdopodobnie dalej szukając nadzienia do wypieków.

- Przynajmniej próbuję - dodał trochę ciszej, na co starszy tylko pokręcił głową.

- W domu będę za jakieś półtorej godziny - stwierdził - Chyba się wyrobisz z tymi pączkami.

- Nie wyobrażaj sobie za dużo, dopiero zaczynam je robić - westchnął i kleić pierwszą bułkę.

Jeszcze parę minut rozmawiali. Erwin w tym czasie ulepił sporo *krepli, był z siebie niezmiernie zadowolony. Teraz tylko wrzucić to na olej. Połączenie z Montanhą już skończył chwilę temu. Jeszcze trochę zostało do przyjazdu bruneta, więc wziął się do roboty. Znalazł średni garnek, do którego nalał oleju i wlał łyżkę spirytusu.
Przygotował jeszcze tackę by mógł już usmażone pączki tam wyłożyć.

Po dosyć krótkiej chwili złotooki wrzucił pierwsze kreple na olej. Profesjonalnie by się nie oparzyć tryskającym olejem do przewracania używał widelca. Może nie wyglądało to fachowo, ale ważne, że działa.
Po 15 minutach na tacce uzbierało się prawie sporo pączków. Siwa czupryna była z siebie zadowolona, że nie licząc omleta umie zrobić również pączki.

Od czasu do czasu spoglądał na zegar, wiedząc, że jego partner może w każdej chwili się zjawić. Chciałby przynajmniej skończyć to wszystko piec. Rozmyślając nad tym wszystkim zapomniał o tym, co się już piekło, zapach spalenizny dopiero go „rozbudził". Szybko złapał za widelec i zabrał się za wyławianie spalonego jedzenia. Dwa pierwsze poszły zgrabnie na oddzielny talerzyk, został jeszcze jeden. Powoli by się nie oparzyć starał się nabić już nie pączka, a węgielek na widelec. Gdy już miał go na sztućcu poczuł rękę na swoim ramieniu. W przerażeniu wypuścił z ręki srebrny przedmiot prosto do oleju, przez co ten roztrysnął się na wszystkie strony. Oczywiście ktoś musiał ucierpieć, czyli tą osobą był Knuckles. Gorący olej wylądował mu na ręce by po chwili zostawić na niej czerwony ślad. W tej chwili, kiedy próbował nie krzyczeć z bólu i cierpienia podniósł głowę, aby zobaczyć, kim jest jego oprawca.
Był to Grzesiek.

- GRZESIEK TY CHWAŚCIE ZAJEBANY, KURWO PIERDOLONA - krzyczał młodszy, zaciskając zęby z bólu.

Starszy się tylko śmiał z reakcji Erwina. Dla niego było to komiczne.

- Dobra nie drzyj się, już przestań - zaczął brunet.

W złotych oczach była widoczna chęć mordu. Starszy Wiedział, że ma już przekichane, ale mimo to nie zostawiłby tak Młodszego. Powoli podszedł do kuchenki I wyłączył indukcję, po czym zwrócił się do niższego mężczyzny. Ujął jego rękę i delikatnie przejechał opuszkami palców po opuchliźnie. Ten syknął na to przez zęby.

- Sio na kanapę zaraz przyjdę - szepnął, udając się do innego pokoju.

Nie mając nic do stracenia Knuckles udał się na wskazane miejsce. Po mniej więcej 3-4 minutach zobaczył starszego mężczyznę z liściem aloesu, nożykiem i bandażem w ręce.

- Skąd ty to masz? W sensie tego liścia - spytał, na co brązowooki pokręcił głową z zażenowania.

- Ty nawet nie wiesz, co mamy w sypialni na parapecie - zarechotał, siadając obok niego
- Podaj mi dłoń.

Powoli położył rękę drugiego na swoim udzie, po chwili przyłożył tam przecięty w pół liść aloesu. Było widać jak młodszy się wzdryga. Następnie dokładnie owinął to wszystko bandażem.

- A może teraz jakieś dziękuje? - powiedział, przeciągając się można było usłyszeć jak strzela mu w kręgosłupie.

- Niby za co? Przecie to twoja wina - warknął - Za karę, że mnie wystraszyłeś twoje pączki to te, które są najbardziej spalone.

Montanha z rozbawieniem skinął na to głową. Wiedział, że już i tak lepiej nie będzie, a za parę minut Erwin już nie będzie obrażony. Standard.

- Tak ja ciebie też kocham.

_________
*Krepla Pod taką nazwą na Śląsku kryją się pączki

Wiem że już dawno po tłustym czwartku ale lepiej późno niż wcale ^U^

Pewna osoba dodała mi motywacji Z góry ci bardzo dziękuję<333

Pączki •|• Morwin •|•One shot - Bunny-_-DragonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz