Tae
Tae czuł wyrzuty sumienia. Z ich dwójki to on nieustannie mówił o tym, jak źle radzi sobie z rozłąką. JK zawsze go wspierał i chociaż wspominał o swojej tęsknocie, to nigdy go nią nie zalewał. On sam tak nie potrafił. Ich wieczorne spotkania jedynie na chwile łagodziły ból, by później uderzyć w niego nad ranem lub złapać w swoje sidła w środku nocy, wyrywając ze snu.
Nie pomagała mu świadomość, że to on naciskał na związek na odległość. Jungkook, jako ten rozsądniejszy przekonywał go, jak trudne to będzie, ale Tae zawsze był kapryśny i zwyczajnie chciał spróbować. Początkowo, gdy oboje jeszcze mieszkali w Korei, wszystko wydawało się układać, więc dlaczego miałoby się coś zmienić przez dzielące ich kilometry? Sam czasem wyjeżdżał na pokazy do większych miast, ale nie było go w domu maksymalnie kilka dni, a gdy wracał, cała ekscytacja i tęsknota tylko podkręcała ich relację. Więc gdy Jeon dostał propozycję wyprowadzki z Korei i objęcie fotela prezesa, a Kim w tym samym czasie zyskał jeszcze większą popularność, będąc zmuszanym do odrzucania coraz to większej ilości propozycji po prostu...chciał zaryzykować.
Jak debil.
Nikt mu nie powiedział, że nie ryzykuje się tym co najcenniejsze.
Później, ratując swoje ego, próbował jeszcze przekonywać sam siebie, że przecież codziennie rozmawiają i się widzą, ale...to nigdy nie było to samo. Ich seks od pierwszych chwil był niesamowity. Na początku zakładał, że to urok pierwszego razu, następnie, że to fascynacja nowością, ale to nigdy nie minęło. Byli doskonale dobrani i oboje potrafili to stwierdzić. Gdy Taehyung zanurzał się w Jungkooku czuł, jak wszystkie jego zmysły szaleją. Stawał się wrażliwy na bodźce do tego stopnia, że nieraz musiał walczyć z orgazmem od pierwszych sekund zbliżenia. W tych nielicznych sytuacjach, gdy to JK dominował, czuł się totalnie ukojony, rozpływał się pod naciskiem jego rąk i ust. Pochłaniał go w sobie zaborczo i był gotów nigdy nie wychodzić z sypialni.
Teraz pozostawały im zdjęcia, swój własny, żałośnie zastępczy dotyk i flirt, który zawsze był ich podstawowym sposobem komunikacji.
Jednak to wciąż było mało.
Nie chciał, by partner się o niego martwił. Nie podobała mu się wizja, w której Jeon żałuje, że pozwolił mu na tą bezmyślną decyzję lub co gorsza...wycofuje się ze swojej pracy. Nigdy o tym nie rozmawiali, ale Taehyung widział, jak Jungkook powstrzymuje ekscytację odnośnie swojego awansu, jakby...miał z tego w każdej chwili zrezygnować. Bo byłby gotów to zrobić, ale on nie potrafił się na to zdecydować. Nie teraz, kiedy Kookie tyle włożył w tę firmę.
Westchnął ciężko i wytoczył się z pościeli. Wciąż czuł skutki wczorajszego picia, ale czekały na niego przymiarki oraz wywiady. Podjął jednak decyzję i planował wcielić ją w życie, nim ruszy do swoich obowiązków.
Sięgnął po telefon i aż się skrzywił, widząc pełną troski wiadomość od Jungkooka. Odpowiedział mu swoim uśmiechniętym zdjęciem z burzą roztrzepanych włosów na głowie. Wiedział, że Kookiemu i tak się spodoba.
Później usiadł do laptopa, aby zrealizował swój plan.
JK
Siedział na stertą papierów, gdy przyszła do niego pierwsza wiadomość od partnera. Tae musiał dopiero wstać, bo jego oczy wciąż były opuchnięte, a na policzku widniał ślad poduszki. Był piękny. Uśmiechnął się z czułością i już żałował, że dał się namówić na wieczorne picie Jiminowi. Wiedział, że wspólny czas z pracownikami, to kawałek jego obowiązków, ale zakończenie ich wczorajszego spotkania z Tae było dość emocjonujące. Może powinien odwołać spotkanie z Parkiem i poświęcić ten wieczór na rozmowę z partnerem? Tylko, czy Kim rzeczywiście będzie chciał rozmawiać. Wczoraj bardzo szybko wycofał się ze swoich słów, tłumacząc się zmęczeniem i alkoholem.
CZYTASZ
Dystans [Taekook I Yoonmin]
Fanfiction[zakończony, +18] Taehyung i Jungkook żyją w związku na odległość i próbują w tej niezbyt sprzyjającej codzienności dbać o swoją relację. "Nigdy nie sądziłem, że świat jest tak duży, dopóki nie musiałem żyć z daleka od ciebie." Yoonminy bardzo poboc...