rozdział 2

61 8 3
                                    

Zeszłam do kuchni gdzie zastałam siedzącego Lukasa, więc pomyślałam że to dobry moment żeby zapytać go o coś.

-Emm...Lukas mogę pójść do Skate Parku? - zapytałam.

-Jeżeli ja idę z tobą to tak - powiedział.

-Miałam zamiar iść ze Sophią -

-No to poznam twoją przyjaciółkę zobaczę, czy jest tak samo piękna jak ty - posłał mi ten swój łobuzerski uśmieszek.

-Ogarnij się Luk. Idziemy - oznajmiłam.

Założyliśmy buty ja wzięłam fiszkę, a on wziął ze swojego samochodu deskorolkę.
-Zadowolona? - zapytał.

-Ymm...no wiesz nie za bardzo, bo ty idziesz ze mną i nadal jesteś tak samo irytujący.

Reszta drogi minęła nam w ciszy. W Skate Parku czekała na mnie Sophia.
-Hej - przywitała się.

-Cześć, a to jest najbardziej irytujący człowiek na świecie - powiedziałam.

-Pewnie nie jest tak źle tylko ty tak sobie to wyolbrzymiasz jak zwykle - zaśmiała się.

-Ta jasne. Idziesz po jutrze na imprezę? - zapytałam.

-No oczywiście a ty? - zapytała.

-Pewnie - gdy to powiedziałam usłyszałam krząknięcie Luka.

-Jeżeli ci pozwolę - posłał mi uśmiech.

-Zamknij się Lukas - powiedziałam ze złością.

-Już ci mówiłem że złość piękność szkodzi

-To jeżeli się nie uspokoisz będę szkaradna - powiedziałam.

Jeździliśmy dwie godziny. Później Sophia poszła i zostałam z tym kretynem.
-Idziemy na lody? - zapytałam.

-Chcesz zrobić mi loda czy się przesłyszałem? - zapytał.

-Ty zboczeńcu jeden ja tu o jedzeniu mówię, a ty swoje -

-Okey możemy iść, ale co ja powiedziałem było ciekawsze - zrobił minę zbitego psa.

-No nie wydaje mi się - powiedziałam.

*

Poszliśmy na te lody. Usiedliśmy na ławce i rozmawialiśmy. Szczerze nawet fajnie się z nim gadało, gdy nie wyjeżdżał ze swoimi durnymi tekstami. Po zjedzeniu lodów wróciliśmy do domu. Od razu usiadłam na kanapie i włączyłam telewizor. Koło mnie rozwalił się Luk.

-Weź przełącz - powiedział.

-Nie bo to mój ulubiony serial. Jestem do tytuł z kilkoma odcinkami, więc muszę to zrobić -

-Ale on jest głupi - oznajmił.

-Tak jak ty - posłałam mu uśmiech.

Oglądaliśmy wszystkie moje zaległe odcinki, aż do wieczora.

-Nie jesteś głodna? - zapytał.

-Chorego się pytasz? - zaśmiałam się.

-No to zamawiamy pizzę - oznajmił.

Zamówiliśmy pizzę, którą zjedliśmy podczas oglądania meczu siatkówki.

-Już późno powinniśmy iść spać -

-Człowieku jest dopiero dziesiąta - powiedziałam.

-Dopiero? Czas na to żebyś poszła spać - ja pierdole teraz mi rozkazy będzie wydawał.

-To miał być jakiś rozkaz czy co? Człowieku wakacje są -

-Idź i nie marudź - kretyn.

Po tej kłótni poszłam do swojego pokoju.

Love is not a fairy taleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz