ROZDZIAŁ 2

4 0 0
                                    

Jeżeli ktoś by mi powiedział, że będzie taki jeden dzień, który zmieni całe moje życie, i to z powodu jedynego chłopaka, chyba bym go wyśmiała. Prosto w twarz. Ale zacznijmy od początku.

Myślę że umieram. Jeśli rzeczywiście tak jest, to błagam nie ratujcie mnie. Wolałbym już umrzeć na miejscu niż żyć z myślą co będzie dalej. Jednak nie. Nie umierałam. Niestety. Leżałam na podłodze. Jedyne co dało mi do myślenia, to ten sam chłopak, z którym toczyłam bitwę na spojrzenia leżący tuż obok, a teoretycznie to na mnie. Musiał mnie odepchnąć. Kretyn. Z jednej strony jestem mu wdzięczna, a z drugiej zajebiście wściekła. No cóż. Z sytuacji w której obecnie się znajdujemy, nie było wyjścia. Strzały napastników były skierowane głównie w naszą stronę. No i co teraz panie mądralo? Jesteśmy w dupie.

I to mnie właśnie zmyliło. Nie spodziewałam się, że obcy chłopak wyciągnie pierdolony pistolet z kieszeni. Wstał szybko po czym zaczął strzelać do obcych ludzi. Nagle pociągnął mnie za rękę żebym wstała i zaczął ciągnąć do wyjścia jednocześnie broniąc nas swoją bronią.

Jest popierdolony. Ale przynajmniej przystojny.

Moje myśli same mnie dobijały. Boże, Verity ty serio nie masz o czym myśleć w takich sytuacjach. Prawie biegliśmy w nieznanym mi kierunku. Adrenalina zadziałała tak bardzo, że nawet nie czułam zmęczenia. Ani trochę. Co w sumie mnie nie dziwi. W końcu wole sportowy tryb życia. Koniec końców dotarliśmy do czerwonego Chwila. Chyba nie mam wsiąść do tego auta? On sobie jaja robi prawda? Niestety nie. Bo zażenowany chłopak widząc moje zawieszenie w końcu się odezwał.

-Wsiadaj, nie ma czasu na namysły.- powiedział to dosyć stanowczo. Jakbyśmy zaraz mieli zginąć. A no tak. Racja. To się może stać. No i znowu sie zamyśliłam co tylko go zdenerwowało. -wsiadaj albo zaraz cie wepchne do tego samochodu. Nie mamy czasu żeby teraz nad tym myśleć. Teraz liczy się tylko to żeby przeżyć. Chyba że tak bardzo chcesz umrzeć.

Po raz kolejny wyrwał mnie z zamyśleń. W sumie... Co mi szkodzi. Najwyżej mnie zgwałci i zabije. Ale przyjadę się samochodem lepszym od mojego grata. Bez chwili zastanawiania się szybko wsiadłam do auta. Chłopak wsiadł zaraz po mnie po czym w końcu mogliśmy odjechać z tego piekła.

***

Jechaliśmy już spory kawałek. Jakoś pół godziny drogi do klubu. Pewnie już wyjechaliśmy za miasto. Aktualnie najbardziej martwię się o przyjaciół. Czy aby na pewno przeżyli? Są ranni? Czy ktokolwiek wezwał pomoc? Nie obchodziło mnie za bardzo co obcy chłopak może mi zrobić. Dla mnie ważne było tylko to, aby znowu spotkać przyjaciół. Z nieznajomym nie zamieniłam ani słowa przez całą droge.
Z jednej strony czułam dyskomfort, jednak z drugiej, cieszyłam się że nie muszę z nim gadać. Po tej długiej, cichej podróży w końcu się zatrzymaliśmy. Było to jakieś zadupie, na którym znajdował się tylko jakiś spory dom.

- żyjesz jeszcze?- zapytał chłopak zerkając na mnie kątem oka. Spojrzałam na niego i tylko przytaknełam nie mając najmniejszej ochoty wchodzić z nim w jakieś dłuższe konwersacje. -W takim razie wychodź.

Posłusznie wysiadłam z samochodu zaraz po nim. Byłam zmęczona. Przestałam myśleć nad tym wszystkim. I tak byłam na niego skazana. Nawet nie znałam drogi do domu. Co najlepsze, nie miałam tu ani jednej kreski zasięgu. Czarnowłosy prowadził mnie do domu co jakiś czas zerkając, czy aby na pewno ide za nim. No cóż, niestety ale nie miałam innego wyboru. Nie wiem czy to był jego dom. To, że miał do niego klucze jeszcze nic nie znaczyło. Otworzył drzwi i przepuścił mnie pierwszą.

Przynajmniej dżentelmen

-rozgość się. Trochę tu posiedzimy. - powiedział po czym poszedł do pomieszczenia, które wyglądało na salon. Rozłożył się na dosyć sporej kanapie i włączył telewizor. Oczywiście na kanał sportowy. Typowy piłkarzyk. Przez to spojrzałam na niego z krzywą miną. Zauważając to spojrzał się na mnie unosząc brwi. - No co, gra mój ulubiony klub.- przewróciłam na to oczami.- Usiądziesz w końcu czy będziesz tak stać?

Faktycznie. Kiedy o tym wspomniał moje nogi faktycznie domagały się odpoczynku. Usiadłam na fotelu obok chłopaka.

-Powiesz mi chociaż swoje imie czy jesteś aż takim przestępcom, że nawet tego nie możesz mi powiedzieć?- zapytałam z zażenowaniem. A on co? Tylko się zaśmiał.

-Zayn. Zayn Forrest. Widzisz? Nawet nazwisko ci podałem. Twoja kolej.- powiedział żartobliwie. Nie znałam go. Jednak już mnie cholernie irytował.

-Verity. Verity Tallor. - odpowiedziałam mu rózwież podając mu nazwisko aby sie czasami nie doczepiał. Uśmiechnął się na to.

-A więc, Vera.- odezwał się

Że kto kurwa?

-posiedzimy sobie razem do rana. Miejmy nadzieję że nie dłużej -Super. - Jakiś popierdoleniec uciekł z więzienia. Będę szczery. Nie mam pojęcia co próbuję tym wszystkim osiągnąć. Ale się dowiem. Na razie dopuki nie będzie bezpiecznie zostajesz z nami.

-A co z...- nie zdążyłam dokończyć bo mi przerwał.

-Twoi przyjaciele niedługo powinni tu być.

Przynajmniej Chase i Rose są bezpieczni. Jeszcze chwila, a ich zobacze. Oby tylko żywych. Wychodzi na to, że ten cały Zayn nie ma nic do ukrycia. Wychodzi na to że i on jest jakimś szurniętym mordercą. No cóż. Tu czy tam, i tak zgine.

***

Siedzieliśmy z Zaynem i oglądaliśmy jakiś dziwny film o kosmitach. Co jakiś czas zamienialiśmy ze sobą kilka słów. Nie znałam go. Jednak mogłam się już domyśleć że sam należy do jakiegoś dziwnego gangu. Nie ufam mu za nic, jednak on wydaje się być dziwnie otwarty. Podejrzany typo. Jeżeli naprawdę jest jakimś seryjnym mordercą, to przykrywka słabo mu idzie. A co najlepsze - był cholernie irytujący. Bywały chwile, w których po prostu miałam ochote wywalić go za drzwi, jakbym to ja od zawsze tutaj mieszkała. Gdyby nie był irytujący, i gdyby nie miał ego wyjebanego w kosmos może i byłby całkiem fajny.

Chłopak leżał rozłożony prawie na całej kanapie, krzyżując nogi w kostkach i trzymając ręce za głową.

Jeszcze kurwa koszulke zdejmij a przysięgam że serio stąd wylecisz tylko że przez okno.

Natomiast mi został zaledwie mały kawałek tej kanapy. Byłam zmuszona siedzieć na niej z podkulonymi nogami. Była to w sumie najwygodniejsza pozycja jaką mogłam przyjąć. Ten film był tak dziwny, że aż przynudzał, dlatego zaczęłam powoli usypiać. Starałam się jednak tego nie robić, aby czasami nie usnąć przy tym baranie. On sam miał mnie głęboko w dupie. Więc dlaczego ja, mimo że się starałam, nie mogłam go zignorować?

Kiedy już byłam strasznie bliska zaśnięciu, do moich uszu dotarł dźwięk otwierania drzwi. Szybko zerwałam się z niby wygodnej pozycji, aby zobaczyć czy czasmi nie próbuje nas dopaść któryś z tych psychopatów z Vegas. Jednak kiedy zobaczyłam kto wszedł do budynku, moje oczy zamieniły się w jakieś pięciozłotówki, a usta lekko rozchyliły.

Oni żyją.

-Rose, Chase!- niemal wykrzyczałam po czym zerwałam się z miejsca aby w końcu móc przytulić przyjaciół. Kamień spadł mi z serca, kiedy zobaczyłam, że żyją. Oni kiedy tylko zobaczyli mnie tuż obok, również rzucili mi się w ramiona. Ten dupek Zayn byle zerknął kto zaszczycił nas swoją obecnością. Dopiero teraz zauważyłam, że tuż koło nas byli chłopak z dziewczyną. Oni kiedy zobaczyli, że pan mafioza leży rozłożony na kanapie, powolnim krokiem do niego podeszli.

-Kurwa, już miałem nadzieję że jednak ktoś wam strzelił kulkę w łeb.- zażartował po czym zawołał do mnie -Ej, Vera i spółka, podejdźcie i sie nie wstydźcie.

-Przysięgam, że zaraz serio wyrzucę go przez okno. - szepnęłam do przyjaciół.

Niechętnie ale podeszłam z udawanym uśmiechem do tego palanta i nieznanych mi ludzi. Wydawali się bardziej ogarnięci niż on. Przyznam, że wyżywanie Zayna chyba nigdy mi się nie znudzi.

-No więc. To jest Stephanie. - Powiedział wskazując na dosyć wysoką Długowłosą blondynkę. Gdybym zobaczyła ją po raz pierwszy gdzieś na ulicy, od razu pomyślałabym, że jest gangsterką. -A to Lucas - tym razem pokazał na również wysokiego blondyna. Prawdopodobnie są rodzeństwem. Wyglądali jak dwie krople wody.

-To co, zaczynamy zabawę- Powiedział dopiero co poznany mi chłopak.

- Coś czuję że będzie rozpierdol.- Dodała jego siostra.

A ja za cholerę nie wiedziałam o co mogło im chodzić.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Feb 27 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Bliżej Niż Się Wydaję Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz