Lipiec, 2015r.
1 DZIEŃ KOLONII.
-Kochanie, to tylko tydzień, w następny poniedziałek przyjedziemy po ciebie.- powiedziała mama, łapiąc mnie za policzki -Wiesz, że nie mamy innego wyjścia. Musimy z tatą zająć się pewną rzeczą.- pocałowała mnie w czoło, przytuliła po czym zaczęła oddalać w stronę samochodu, w którym czekał na nią tata.
Chciało mi się płakać. Miałam 10 lat i pierwszy raz rodzice zostawiali mnie na tak długo w obcym miejscu. Czułam się źle z wiedzą, że nie będzie ich tutaj.
Westchnęłam gdy patrzyłam na oddalający się samochód, a następnie ruszyłam w stronę wejścia do hotelu, przy którym stała już większa grupa dzieci w moim przedziale wiekowym. Oparłam się o ścianę i czekałam, aż opiekun rozmieści nas po pokojach. Z tego co wiem, pokoje są dwuosobowe. Mam nadzieję, że trafię do jednego z jakąś fajną osobą.
-Proszę ustawić się w parach tak, jak was wyczytam. Będziecie przydzieleni w ten sposób do swoich pokoi.- krzyknęła pulchna kobietka, która miała na oko 30 lat. Zaczęła wyczytywać nazwiska, a ja podeszłam bliżej, by wiedzieć, kiedy wyjść do przodu.- Destiny Brown i Angel Garcia!
Wyszłam przed szereg słysząc swoje nazwisko. Zaczęłam się rozglądać, by zobaczyć, z kim będę dzielić pokój. Zaraz za mną zrobił krok do przodu czarnoskóry chłopak z wielkim afro na głowie. Spojrzał na mnie, po czym miło się uśmiechnął. Zarumieniłam się, odwzajemniając uśmiech. Ustawiłam się z brunetem za resztą osób, które zostały już przydzielone do pokoi, biorąc przy okazji od opiekunki klucz do naszego pokoju.
Gdy wszyscy zostali połączeni w pary, blondynka ogłosiła dzień wolny, oraz przekazała nam, że o dwudziestej drugiej wszyscy mają być w łóżkach, a światła mają być zgaszone.
Dałam klucz Angelowi, by móc w spokoju ciągnąć walizkę. Chłopak otworzył zamek, po czym otworzył drzwi na oścież, wystawiając rękę.
-Panie przodem.- powiedział z zadziornym uśmiechem, na co znowu się zarumieniłam.
Weszłam do środka mówiąc ciche "dziękuję". Angel zamknął pokój na klucz, kładąc pęk na półkę. Wskoczyłam na pierwsze łóżko, a zaraz po mnie również położył się na łóżku obok. Odwróciłam głowę w jego stronę w tym samym momencie kiedy on chciał spojrzeć na mnie. Mogłam mu się teraz dokładniej przyjrzeć. Prawie że czarne, duże oczy, pełne usta ułożone aktualnie w uśmiechu, szeroki nos typowy u osób ciemnoskórych. Nie mogłam powiedzieć, że był brzydki, bo nie był.
-Coś mi mówi, że ten tydzień będzie ciekawy, wiesz?- powiedział cicho.
Spokojnie, też tak uważam.
4 DZIEŃ KOLONII.
-Ej no, nie śmiej się ze mnie! Miałam wtedy 8 lat!- powiedziałam, sama ledwo hamując śmiech. Gel, bo tak na niego zaczęłam mówić, gdy on stwierdził, że Des to najfajniejsze zdrobnienie od mojego imienia, właśnie zwijał się ze śmiechu po tym, jak opowiedziałam mu jedną z najbardziej zawstydzających historii z mojego życia.
Powiedziałam mu o tym, jak dwa lata temu grałam w chowanego z osobami z klasy. Miałam tak dobrą kryjówkę, że nie mogli mnie znaleźć, a mi się zachciało siku. Rozejrzałam się szybko czy nikt nie patrzy i kucnęłam, chcąc dyskretnie załatwić potrzebę. Akurat, gdy ściągnęłam dolną garderobę, chłopak który mi się podobał wleciał do mojej kryjówki.
Za to dowiedziałam się o tym, że Angel uważał swoją nauczycielkę angielskiego za seksowną. Gdy raz siedział na lekcji, niechcący przejechała mu dłonią po ręce, przez co się podniecił i nie mógł wstać do końca zajęć bo bał się, że ktoś to zauważy.
Przez te 4 dni dużo się o nim dowiedziałam, tak jak on o mnie. Muszę przyznać, że bardzo się do niego przywiązałam. Za bardzo.
Jednak nie chcę wracać do domu, chcę zostać z Gelem. On jedyny mnie rozumie jak nikt inny.
7 DZIEŃ KOLONII.
Od początku dnia chciałam płakać. Nie chciałam rozstawać się z Angelem.
Staraliśmy się spędzić ze sobą jak najwięcej czasu, ale to i tak było dla nas za mało. Rozmawialiśmy od pobudki, aż do momentu, kiedy padaliśmy z wykończenia.
Stałam wraz z chłopakiem przed budynkiem czekając na moment, kiedy przyjadą po mnie rodzice. On również nie chciał wyjeżdżać bo bardzo mnie polubił. Gdyby nie to, że ja mieszkam w Chicago, a on w Los Angeles, spotykalibyśmy się po koloniach.
-Nie chcę wyjeżdżać, Des.-powiedział cicho patrząc na mnie. Po chwili rozpiął swoją srebrną bransoletę przypominającą mały łańcuch i złapał mnie za nadgarstek, by zapiąć ją na mojej ręce.- To taka pamiątka, żebyś o mnie nie zapomniała.
Nie wytrzymałam i popłakałam się. To naprawdę koniec.
Stwierdziłam, że on nie może zostać bez niczego, więc trzęsącymi się dłońmi sięgnęłam po mój naszyjnik z przywieszką w kształcie gwiazdki. Poprosiłam, by się odwrócił i zapięłam go mu na szyi. Odwrócił się z powrotem w moją stronę, oglądając gwiazdkę z każdej strony. Zobaczył, że z tyłu wygrawerowano duże D.
Gdy zobaczyłam znajomy samochód, przytuliłam mocno Angela, a on odwzajemnił uścisk. Nie chciałam go puścić, dopóki mój tata nie wyszedł z pojazdu i nie zaczął mnie wołać. Z trudem puściłam chłopaka, a ten uśmiechnął się do mnie smutno i rozczochrał mi włosy.
-Będę tęsknić- powiedzieliśmy w tym samym momencie.
Pomachałam mu ostatni raz, po czym wsiadłam do samochodu. Ani ja, ani tata się nie odzywaliśmy. Myślałam o brunecie, kiedy coś zauważyłam. Gdzie jest mama?
Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że nie zobaczę jej przez następne siedem lat życia.
CZYTASZ
Daddy Issues
RomanceGdy zobaczyłam znajomy samochód, przytuliłam mocno Angela, a on odwzajemnił uścisk. Nie chciałam go puścić, dopóki mój tata nie wyszedł z pojazdu i nie zaczął mnie wołać. Z trudem puściłam chłopaka, a ten uśmiechnął się do mnie smutno i rozczochrał...