II

9 0 0
                                    

31 sierpnia, 2022r.

Kiedy przeniosłam do pokoju ostatnią walizkę, położyłam się na łóżku. Właśnie przeprowadziłam się do Los Angeles, do matki. Nigdy nie chciałam przeprowadzać się do matki, wolałam już żeby ojciec znowu mnie napierdalał, ale poszedł siedzieć.

Wzięłam szybki prysznic i wskoczyłam do łóżka. Wzięłam telefon i odpaliłam notatki. Aplikacja była pełna listów i wiadomości do Angela, których nigdy nie mogłam wysłać. Odpaliłam nową notatkę i zaczęłam pisać. 

Hej, Angelo. Nie wiem, czy wytrzymam w jednym domu z tą kobietą. Z tego co zrozumiałam, to i tak częściej to jej nie ma niż jest, więc lepiej dla niej. Gdybym miała siedzieć z nią w jednym budynku dzień w dzień, tobym ją chyba zajebała. Ojciec dostał wyrok 8 lat pozbawienia wolności, więc to niby dobrze, ale wolę go niż ją. Nigdy jej nie wybaczę tego, że nas zostawiła. Boję się też jutro tej szkoły. Omijają w niej rozpoczęcia roku, więc się cieszę. Mam nadzieję, że szybko się przyzwyczaję. Nawet sobie nie wyobrażasz tego, jak mocno za tobą tęsknię. Już późno, idę spać. Jutro napiszę. Dobranoc, Gel.

Odłożyłam telefon i zawinęłam się w kołdrę. Obym przeżyła pierwszy dzień.

^^^

Obudził mnie głośny budzik. Wymacałam go jedną ręką i wyłączyłam, wstając z łóżka. 

Nie chce mi się, kurwa.

Podeszłam do jednej z walizek i wyjęłam z niej baggy jeansy i czerwoną koszulkę. Weszłam do łazienki i szybko ubrałam ubrania, przemyłam twarz, umyłam zęby i rozczesałam włosy. Złapałam za kosmetyczkę i nałożyłam tusz na rzęsy oraz błyszczyk na usta. Po wyjściu z łazienki złapałam za plecak, a telefon włożyłam do tylnej kieszeni. Złapałam za brzoskwinię i przeszłam do korytarza. 

Założyłam na nogi czerwone Jordany i wyszłam z domu, zamykając drzwi. Ruszyłam w kierunku przystanku autobusowego i usiadłam na ławce, czekając na transport, który miał zawieźć mnie do szkoły.

^^^ 

Wysiadłam z autobusu, patrząc na budynek. Westchnęłam, łapiąc za bransoletkę Angela. Chciałabym, żebyś tu był.

Skierowałam się w stronę wejścia, nie patrząc na nikogo. Zapytałam tylko jedną dziewczynę, gdzie znajduje się sekretariat. Dostałam plan lekcji, więc zaczęłam szukać w nim numeru sali, w której mam pierwszą lekcję. SALA 124.

Gdy w końcu dotarłam pod salę, usiadłam pod ścianą. 

Matematyka, zajekurwabiście.

Po dzwonku weszłam do sali i zajęłam miejsce w ostatniej ławce od okna. Nauczyciel zacząl sprawdzać obecność, po czym przeszedł do lekcji. A ja, będąc w swoim żywiole, poszłam spać. Nim zasnęłam, poczułam na sobie wiele spojrzeń.

^^^

Po ostatniej lekcji wyszłam przed szkołę. Stanęłam pod murkiem przy ulicy i zaczęłam się rozglądać po parkingu. Tapeta, plastik, plastik, plastik, tapeta, szkolna drużyna, jakaś duża grupa na środku, w której skład wchodziła tapeta, ruda dziwka jak myślę, plastik, jakiś chłopak, Angel, kolejny...

Zaraz chwila, ANGEL?

Aż złapałam za bransoletkę. 

Po jego cudownym afro nie było śladu, na jego miejscu pojawiły się dredy, zawsze był ode mnie wyższy, ale teraz to miał z metr dziewięćdziesiąt, szerokie barki i te cudowne, czarne oczy.

Ubrany był w długie, jeansowe spodenki i biały T-shirt. Na nogach miał długie, białe skarpety i czarne Nike'i. Wyglądał niesamowicie.

 Na początku nie byłam w stu procentach pewna, czy to na pewno on, lecz gdy się uśmiechnął, oczy zaszły mi łzami. Uśmiechał się delikatnie do czegoś, co przekręcał w dłoniach. Gdy dokładniej się przyjrzałam, prawie padłam. 

Mój naszyjnik... 

W pewnym momencie, jakby wyczuł, że ktoś go obserwuje, spojrzał wprost na mnie. Popatrzył na mnie przez chwilę, spuścił wzrok, gdy nagle przestał obracać w palcach gwiazdkę. Znowu na mnie spojrzał z niedowierzaniem. Pomrugał kilka razy, odbił się od maski Audi i ruszył powoli w moją stronę, nie zwracając uwagi na rudą obok, która coś do niego mówiła.

Również zaczęłam iść w jego stronę, co po chwili zamieniło się w bieg. Zbliżaliśmy się do siebie szybko, przyciągając uwagę innych, lecz ani ja, ani on nie zwracaliśmy na nich uwagi. To się działo na serio.

Gdy byłam odpowiednio blisko, wskoczyłam na niego, oplatając go nogami w pasie i chowając głowę w zagłębieniu jego szyi. Poczułam jego oplatające mnie silne ramiona, a po chwili dłoń na mojej głowie. Po dobrych trzydziestu sekundach lekko się odchyliłam, by spojrzeć na niego z bliska. 

Jego twarz była śliczna, cały taki był. Wielkie oczy skanowały mnie, tak jak moje jego. Wielkie uśmiechy nie schodziły nam z twarzy, tak samo jak uściski nie zelżały ani odrobinę. W końcu Angel przyłożył nasze czoła do siebie i przymknął powieki.

-Nawet Des nie wiesz, jak ja kurewsko za tobą tęskniłem- wyszeptał.



Daddy IssuesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz