Drogi pamiętniku
Pierwszy dzień w nowym mieście zazwyczaj jest stresujący, ale tym razem było inaczej niż zwykle gdy się przeprowadzaliśmy. To miejsce jest dziwne, ma coś w sobie przez co czuję nieprzyjemny ścisk w brzuchu... albo może to tylko stres, bo przecież już cztery raz się przeprowadzamy od kiedy zmarła mama, a przecież miną ledwie ponad rok.-Natalie! Zbieraj się! Chyba nie chcesz się spóźnić do szkoły już pierwszego dnia?! - woła mnie głos taty dobiegający z kuchni na parterze.
- Już idę tato! - zawołałam niechętnie chowając mój dziennik do szuflady stolika nocnego przy łóżku. Przeszłam korytarzem obok pokoju mojego starszego brata Lucasa. Siedział na swoim nowym łóżku, pisał podanie na studia psychologiczne. Gdy tylko mnie zauważył pomachał do mnie z entuzjazmem. Odmachałam mu, a on po chwili wrócił do pisania. Dalej nie rozumiem, dlaczego mieszka z nami skoro już dawno ukończył osiemnastkę, zawsze był przeciwny naszym przeprowadzkom. Jednak nie przeszkadzało mi to, że z nami mieszka, zawsze mi pomagał, był jedyną osobą, której mogłam się zwierzyć z problemów. Zeszłam po schodach i pokierowałam się w stronę kuchni. Na stole stał kubek z herbatą oraz talerz z tostami posmarowanymi dżemem wiśniowym.
- Wyspałaś się? - spytał tata, gdy tylko zobaczył moją zobojętniałą minę, kiedy siadałam do stołu.
Spoglądałam na niego przez dłuższa chwilę zastanawiając się co powiedzieć
- Tak - odpowiedziałam po namyślę. Nie powiem mu przecież, że spała ledwo dwie i pół godziny. Nienawidziłam przeprowadzek, gdy tylko zaczynałam się czuć swobodnie w nowym miejscu musieliśmy się przeprowadzać przez pracę taty.
- To dobrze córciu.
Gdy dopijałam swoją herbatę, Lucas schodził ze swoim podaniem po schodach. Przebrał się w czarne jeansy oraz biły T-shirt. Usiadł na schodku i zaczął ubierać swoje czarne converse.
- Jeżeli chcesz żebym cię zawiózł do szkoły to lepiej zacznij się zbierać- oznajmił mi po czym poszedł do auta za razem przypominając mi, że się spóźnię na pierwszą lekcję. Wypiłam ostatni łyk herbaty, ubrałam na szybko buty i chwyciłam za torbę, wybiegając z domu żegnając się z tatą w biegu. Na wjeździe czekał już mój brat, który stał obok nowo kupionego Audi RS6.Po 10 minutach byłam już na miejscu. Stałam przed bramą dużego budynku z wieloma oknami. Uczniowie wchodzili do szkoły w niewielkich grupkach uśmiechając się, gdy tylko kolejna osoba z ich paczki do nic dołączyła. Wzięłam głęboki wdech i weszłam do szkoły. Po krótkich poszukiwaniach znalazłam się przed drzwiami sekretariatu.
- Dzień dobry, w czym mogę pomóc? - spytała sekretarka, gdy tylko weszłam do jej gabinetu. Na jej biurku stał imiennik z napisem Isabella Wotson.
- Dzień dobry, chciałabym odebrać klucz do szafki - odpowiedziałam rozglądając się po gabinecie. Po chwili czekania wyszłam z gabinetu sekretarki i kierowałam się w stronę szafek szkolnych. Odłożyłam książki oraz niepotrzebne rzeczy i udałam się na lekcję.Na pierwszej lekcji miałam historię z wychowawczynią. Gdy tylko zadzwonił dzwonek kobieta oznajmiła, że do klasy będą chodzić dwie nowe osoby. Reszta uczniów była dość zaskoczona, w zasadzie tak samo jak ja, nie miałam pojęcia, że jeszcze ktoś nowy oprócz mnie będzie chodzić do tej szkoły. Pani wskazała na mnie oraz na wysokiego bruneta. Ubrany był w szerokie jeansy oraz czarną bluzę z czaszką na środku. W jednej chwili wszystkie dziewczyny zaczęły patrzeć z zauroczeniem w oczach na nowego chłopaka.
- Od dziś uczyć się z nami będą Natalie Smith i Ethan Williams. Przywitajcie ich ciepło - przedstawiła nas, po czym rozpoczęła lekcję. Przez całą resztę lekcję dziewczyny patrzyły na niego jakby był jedynym chłopakiem na świecie.Po powrocie do domu i zostałam zalana masą pytań od mojego taty: Jak tam w szkole?, Masz juz nowe koleżanki?, Ładnych chłopaków masz w klasie? Nie wiem czego się spodziewał, że od razu pierwszego dnia będę znać całą szkołę? Po odpowiedzeniu tacie na pytania poszłam do pokoju i resztę dnia spędziłam na odrabianiu pracy domowej, przeglądaniu Instagrama i słuchaniu muzyki na słuchawkach. I tak miną mi cały tydzień.
~
Jest godzina wychowawcza. Nasza wychowawczyni pani Brown zostawiła nas w klasie, ponieważ musiała uzupełnić jakieś ważne dokumenty.
Siedziałam w ławce oparta o ścianę czytając książkę.
- Hejka - wyrwała mnie z transu czytania dziewczyna z mojej klasy. - Jestem Emilie widziałam, że siedzisz sama na lunchu - usiadła na krześle obok mnie. Ubrana była w różowy top i paraszuty. Była ładną szczupłą blondynką - jak chcesz to możesz usiąść obok nas - dodała i po dłuższej chwili ciszy poszła do swoich znajomych. Byłam jeszcze przez chwilę zdezorientowana, ale się tym zbytnio nie przejmowałam.Jak zwykle na lunch poszłam na stołówkę, Emilie siedziała ze swoją grupą znajomych, jak tylko mnie zauważyła, od razu zaczęła do mnie machać bym się do nich dosiadła. Niechętnie podeszłam do stolika na końcu stołówki i usiadłam obok Emilie.
- Hej - przywitałam się z nimi lekko zagubiona
- Hej - odpowiedzieli wszyscy ze stolika z entuzjazmem- Przedstawie ci wszystkich- oznajmiła Emilie. Wskazała na chłopaka który siedział koło mnie - to jest Oliver- potem po kolei przedstawiała mi każdego. Obok Oliviera siedziała jego dziewczyna Ave potem Travis, i na końcu Susan. Przez chwilę rozmawialiśmy, pytali się mnie dlaczego się przeniosłam. Zdziwiło mnie to, że znali mnie dopiero 5 minut, a już wspierali mnie jakby znali mnie kilka lat. Dowiedziałam się że Emilie jest biseksualna i ma dziewczynę, jest nią Susan.
- Idziesz na imprezę do Jamesa? - spytał mnie Travis.
- Nie wiem, nie za bardzo lubię imprezy, poza tym praktycznie nikogo tu nie znam - odpowiedziałam po chwili namysłu.
- No dawaj będzie fajnie poznamy cię z resztą klasy poza tym tam będzie cała szkoła
- Nie wiem, zastanowię się- odpowiedziałam zdawkowoDrogi pamiętniku
Travis zapytał się mnie dzisiaj, czy pójdę z nimi na imprezę do Jamesa, oczywiście nawet nie znam Jamesa. Powiedziałam im, że się zastanowię. Impreza jest już za dwa dni w sobotę. Bardzo chcę tam iść, ale praktycznie nikogo tam nie znam. Nie wiem co mam robić.
Schowałam zeszyt do szuflady, chwyciłam słuchawki i włączyłam Spotify. Wskoczyłam na łóżko, po czym obróciłam się na plecy. Leżałam na łóżku w moim pokoju w słuchawkach właśnie leciał mi "Hayloft" wpatrywałam się w sufit. Nie chciałam myśleć nad propozycją Travisa. Oczywiście, że mi to nie wychodziło. Odkąd wróciłam do domu nie myślę o niczym innym.
- Siema młoda - przerwał mi ten natłok myśli mój brat - Co jesteś taka zrezygnowana? Coś się stało?
- Hej - odpowiedziałam mu wyłączając muzykę - zastanawiam się czy pójść na imprezę w sobotę znajomy mnie zaprosił, a ja nie wiem czy chcę iść. - odpowiedziałam, ale nie powiem mu, że chcę iść tylko strasznie się boję.
- Czemu, nie? - spytał mnie z lekkim zdziwieniem, pewnie udawanie zakłopotania mi nie wychodzi. Byłam więcej niż pewna, że mnie przejrzał. - przecież poznasz nowych ludzi. Co się dzieję? - Na sto procent wie, że chcę iść.
- Bardzo chcę iść, ale boję się. Ja tam praktycznie nikogo nie znam. Boję się, że jak zacznę się z kimś przyjaźnić to znowu się przeprowadzimy. Nie chcę przechodzić znowu przez to samo, to bardzo boli. - wytłumaczyłam bratu. Zaczęły mi napływać łzy do oczy. Lucas chyba to zauważył, bo od razu mnie mocno przytulił. Odwzajemniłam jego uścisk. Siedziałam w jego objęciach przez dobre pięć minut. W końcu mnie puścił i spojrzał na mnie. Po policzkach ciekły mi łzy. Wytarł je kciukiem.
- Obiecuję ci, nie będziemy już więcej wyjeżdżać. Będziesz tu szczęśliwa. - oznajmił, po czym nałożył mi czarną opaske we włosy. Uśmiechną sie po czym wyszedł z pokoju. Przekraczając próg drzwi, uśmiechną się do mnie życzliwie.Następnego dnia lunch jadłam już z Emilie i resztą znajomych. Oznajmiłam, że zdecydowałam się pójść na imprezę. Przez resztę dnia śmialiśmy się, rozmawialiśmy. Na prawdę polubiłam tych ludzi, nie chcę ich stracić.