Posterunek

9 1 0
                                    

Kanada, miesiąc wcześniej

W zachmurzonym Pilot Butte, państwo Gelbero składali zeznania w sprawie zaginionych córek. Rozpaczona Muriel Gelbero mówiła wszystko co cisnęło jej się na usta, opowiadała o poprzednim wieczorze, kiedy zostawili dziewiętnastolatkę z jej malutką siostrą i pomimo nacisku męża, by nie wspominać o tym, wyznała nawet prawdę o tym co konkretnie się działo na spotkaniu ze znajomymi Nathana. O alkoholu i ciężkich narkotykach, które zażyli, oraz o tym, że po powrocie nawet nie zwrócili uwagi na uchylone drzwi i pozostawiony w ich skromnym domu bałagan. Nie sprawdzili czy ich dzieci są w ogóle w środku.

- Drodzy państwo, dobrze wiecie jak przedstawia się sytuacja. Najważniejsze są pierwsze 24 godziny, które niestety niebawem miną. Nasi koledzy z branży twierdzą, że doszło do wtargnięcia z motywem kradzieży. Sprawca prawdopodobnie nie spodziewał się, że na miejscu zdarzenia kogoś zastanie, dlatego aby pozbyć się problemu uprowadził wasze córki, zabrał pieniądze i zniknął.

- Ale dlaczego Cassy?

Muriel nie rozumiała dlaczego ktoś miałby zabrać zaledwie półtora roczne dziecko ze sobą. Tak jak pojmowała zaginięcie starszej córki, tak zniknięcie młodszej przerastało jej umysł.

- Zdarzały nam się przypadki, że młodsze dzieci ukrywają przed nami prawdę, dopóki nie zrozumieją jak ważne ma ona znaczenie. Owszem nie mieliśmy jeszcze przypadku z tak młodym świadkiem. Zdarzało się, że około czteroletni świadek po kilkunastu latach posiadał wspomnienia z tak feralnego dnia. - posterunkowy przerwał na chwilę i ciężko westchnął – Niestety nie wiem jak działa ludzki umysł, ale obawiam się, że sprawca również tego nie wiedział i wzorował się na błędach swoich poprzedników, dlatego aby zapobiec swojej porażce zabrał obie z dziewcząt.

- A szanse? - kobieta desperacko wypatrywała jakiejkolwiek nadziei w oczach policjanta, ale zdawało się jakby tylko przygasły i zakryły się smutkiem. Mundurowy kolejny raz ciężko westchnął spuszczając przy tym głowę. Zajęło mu chwilę dobranie słów tak, aby nie uderzyły w małżeństwo zbyt mocno.

- Patrząc na okoliczności sprawy niestety powinniście państwo być gotowi na najgorszą informację. - Mulier załkała - Jednakże proszę o cierpliwość, ponieważ - paradoksalnie mówiąc - zdarzają się 'dobrzy' oprawcy, którzy wcale nie uważają, że zabicie swoich ofiar jest jedyną słuszną opcją.

- Uważa pan to za pocieszenie?! - Nathan nie wytrzymał i wybuchnął gniewem.

- Ja wiem jak to brzmi... - posterunkowy próbował złagodzić sytuację.

- Moja żona jest na skraju obłędu, a pan ma czelność dawać jej nadzieję?! Nie wiem czy zdaje sobie pan sprawę jakie urazy na psychice tej kobiety mogą z tego wyniknąć! Postawmy sytuację jasno. - przerwał na chwilę, aby ochłonąć.

- Nathan... - Mulier próbowała powstrzymać małżonka przed dalszą wypowiedzią, niestety nieskutecznie.

- Cicho bądź. Ja teraz mówię. - wycedził w stronę kobiety, która nie zamierzała więcej protestować - Wracając do tematu. Przyznajmy do cholery sobie szczerze, że jest większe prawdopodobieństwo na znalezienie ich zwłok.

Policjant nie wiedział co zrobić. Kobieta siedząca na krześle coraz mocniej się podłamywała, jej wzburzony mąż niemalże był skłonny podnieść rękę aby otrzymać oczekiwaną odpowiedź, a on wcale nie chciał, żeby postawić wszystko na straconej pozycji. Mimo to musiał powiedzieć jakie są rokowania.

- Niestety ma pan rację.

Mulier zaniosła się szlochem, którego nawet jej mąż, podczas domowych awantur, nie zdołał odkryć. Mundurowy z żalem oglądał ten obraz, dlatego tylko spojrzał na nieco spokojniejszego mężczyznę i kiwnął głową przyzwalając im opuszczenie posterunku policji.

Takim sposobem przesłuchanie zakończono.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Mar 23 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

UpozorowanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz