I

720 32 44
                                    

Siedem lat wcześniej...

Nie mam pojęcia, która jest godzina. Telefon zostawiłam w torebce w aucie. Przypuszczam, że może być koło pierwszej, może w pół do drugiej... Nie wiem, jak to się stało, że utknęłam z Erykiem na parkingu za willą. Nie wiem, kiedy stał się takim zazdrosnym dupkiem i kiedy ta noc wymknęła mi się spod kontroli. Gdyby tylko ktoś przyszedł...

− Masz mi coś do powiedzenia?! – jego krzyk boleśnie sprowadza mnie na ziemię.

− Eryk, mówiłam ci, że nie wiem, kto wysyła te SMS-y... − oznajmiam łagodnie. Miałam nadzieję, że się uspokoił, ale najwyraźniej to była tylko cisza przed burzą.

− Przestań pieprzyć! − grzmi, a mnie aż zmraża. Otulam się ramionami, bo wstrząsa mną dreszcz. Nie wiem czy z zimna, czy ze strachu.

− Proszę cię, wejdźmy do środka, to urodziny Nadii... – mówię błagalnym tonem. – Porozmawiamy jutro, jak wytrzeźwiejesz... − łapię go za rękę, ale on się wyrywa, odpycha mnie i odchodzi.

Przeklinam pod nosem. Przełykam gulę, która rośnie mi w gardle. Jestem na granicy płaczu, ale ostatkiem sił próbuję zapobiec katastrofie i zachować spokój. Może jeśli uda mi się opanować emocje, to wszystko będzie dobrze. Obserwuję go w napięciu. Eryk chodzi nerwowo w kółko, mrucząc coś do siebie. Jego niespokojny krok, sposób w jaki przeciąga dłonią po krótkich, ciemnych włosach, jak zaciska szczęki. Każdy gest zdradza furię, która w nim płonie. Nagle odwraca się i prześwietla mnie chłodnymi, niebieskimi oczami. Podchodzi i łapie moją twarz w swoje duże dłonie. Zamieram.

− Jeśli tam wrócisz to z nami koniec, rozumiesz?!

Wstrzymuję oddech i kiwam głową, kiedy wrzeszczy mi w twarz. Przeraża mnie... Jeszcze przez sekundę albo dwie Eryk patrzy na mnie tak, jakby nie wiedział, gdzie się znajduje ani co robi. W jego oczach dostrzegam przebłysk świadomości i wtedy mnie puszcza.

− Przepraszam Emi, nie wiem co się ze mną dzieje. To przez te SMS-y... – Łapie się za głowę, a jego twarz wykrzywia grymas. 

Nie poznaję go, nie wiem, co się z nim dzieje. Wygląda, jakby opuściły go siły albo jakby tracił zmysły.

Zagryzam wargę. Dłużej już nie mogę wytrzymać. Przykucam, kulę się i wybucham płaczem. Dyszę ciężko, a napięcie ogarnia całe moje ciało. Chociaż noc jest ciepła czuję, że drżę. Obejmuję się mocniej ramionami, chcąc zebrać się w sobie, jednak poczucie bezradności mnie paraliżuje. Kieruję wzrok ku górze. Niebo nadal spowijają deszczowe chmury. Gdzieś za nimi niewyraźnie majaczy księżyc. Wydawało mi się, że to tylko mżawka, ale zdaję sobie sprawę, iż jestem cała przemoczona. Sukienka lepi mi się do ciała. Ściągam dłonią wilgotne włosy i przekładam je na ramię. Przymykam powieki. Chcę tylko, żeby to się już skończyło: ta noc, ta impreza, krzyki Eryka, te SMS-y...

Jeszcze godzinę wcześniej piłam z Nadią shoty przy barze, potem przyszedł Eryk i pokazał mi na telefonie nową wiadomość. Zdjęcie, na którym widać czerwoną podwiązkę. Nadia wymyśliła żeby wszystkie dziewczyny dzisiaj takie założyły, zatem ta wcale nie musi być moja, ale najwyraźniej tyle wystarczy żeby przemówić do wyobraźni zazdrosnego chłopaka. Potem wyszliśmy na zewnątrz. Miałam nadzieję, że rześkie powietrze nieco go ostudzi, ale był zbyt nabuzowany. Pociągnął mnie za rękę i dotarliśmy tutaj. Na pustkowie z jednym murowanym garażem, pod dachem którego udaje mi się schronić przed deszczem. Dźwięk zbliżających się kroków wybudza mnie z letargu. Otwieram szeroko oczy i gwałtownie łapię powietrze do płuc. Zastygam w oczekiwaniu na to, co się wydarzy.

− Przepraszam – Eryk staje w odległości kilku centymetrów ode mnie, a ja odwracam twarz.

– Popatrz na mnie, Emila – przywołuje mnie z powrotem. – Kocham cię. – Jego oddech pali wonią alkoholu i papierosów.

– Przepraszam... Wróć ze mną... Proszę, jedźmy do mnie.

Zamykam oczy. Eryk przywiera do mnie. Moje piersi falują pospiesznie w płytkich, nieregularnych oddechach. Z trudem przełykam ślinę. Jego wzrok prześlizguje się po mojej skórze. Zakłada mi pasmo włosów za ucho i muska ustami szyję. Wciąż słychać pomruki imprezy mieszające się z dźwiękiem kropel spływających po rynnie i szum drzew na wietrze. W tej chwili kocham go i nienawidzę jednocześnie. Poddaję się:

– Dobrze, jedźmy.

Wsiadając z nim do samochodu czuję, jakbym dotarła na krawędź klifu. Przeraża mnie to, co widzę. Przeraża mnie to, w jakim miejscu jestem. Ostatnio nie poznaję Eryka. Jest bardziej nieobecny, a przez te SMS-y ciągle się nakręca. Już dawno chciałam to zgłosić na policję. To się chyba nazywa stalking, ale on nie chce o tym słyszeć.

Odpala auto i włącza ogrzewanie. Przyjemny powiew ciepłego powietrza działa na mnie kojąco, co w połączeniu z drinkiem, którego wypiłam jakiś czas temu, wprawia mnie w ospały nastrój. Zmęczenie narasta. Pragnę już tylko znaleźć się w domu, w ciepłym łóżku. Mam dość wrażeń na dziś. Jestem wyczerpana.

Ruszamy. Komórka Eryka dzwoni, ale on ignoruje połączenie i chowa telefon do kieszeni bluzy. Spoglądam za szybę. Dociera do mnie, że nawet nie pożegnałam się z Nadią. Jutro na pewno będzie miała do mnie żal, ale udamy, że nic się nie stało. Ostatnio tak właśnie wygląda relacja między nami, lecz kiedyś było inaczej. Nie miałyśmy przed sobą tajemnic, byłyśmy blisko i sama nie wiem, kiedy szwy naszej przyjaźni jakoś tak się rozeszły. To był jej wieczór. Uśmiecham się na wspomnienie początku imprezy, było jej naprawdę do twarzy w tej szmaragdowej sukience. Podkreślała kasztanowy kolor jej włosów i zieleń oczu. Wzdycham z żalem, że ta noc tak się kończy. Mam nadzieję, że moja przyjaciółka dobrze się bawi.

Sprawdzam telefon i z ulgą stwierdzam, że mam tylko nową wiadomość od mojej siostry: „Widziałam relacje na IG, niezła impreza. Daj znać jakbyś potrzebowała podwózki. Baw się dobrze!"

Liwia jest ode mnie starsza i lubi mieć wszystko pod kontrolą, a w szczególności mnie. Czasem zachowuje się bardziej jak matka niż starsza siostra. Nie przepada ani za Nadią, ani za Erykiem, a mnie denerwuje to, że nie popiera moich wyborów. Liwia funkcjonuje poza nawiasem naszego towarzystwa. Kupuje ciuchy w second handzie, słucha mocnego brzmienia i chodzi swoimi drogami. Jednak pod tą surową powierzchownością kryje się najbardziej opiekuńcza osoba, jaką znam.

Mój chłopak łapie moje spojrzenie i uśmiecha się lekko. Sprawia wrażenie spokojniejszego. Chyba go odzyskuję.

−Wszystko okay? – zerka spod zmarszczonych brwi.

−Tak, to tylko Liwia... − odpowiadam. Żadnych niepokojących wiadomości, dopowiada głos w mojej głowie. Dobrze, wiem o co pyta Eryk, ale nie zamierzam przywoływać chociażby cienia wspomnienia tamtych SMS-ów. Kładzie rękę na moim kolanie i jego ciepło mnie przenika. Dobrze znany zapach otula przemoczone ciało jak koc.

−Wiolka nocuje dzisiaj u koleżanki, więc nikt nam nie będzie przeszkadzał – uśmiecha się uśmiechem godnym samego diabła, a ja wywracam oczami i kręcę głową. Patrzę na jego idealny profil. Ma w sobie urok, któremu nie sposób się oprzeć i pewnie dlatego tak łatwo mu wybaczam.

− Wiesz, że twoja kuzynka mi nie przeszkadza – informuję go.

− Tak, wiem, kotku, że ją lubisz. Nikt nie jest idealny, ale i tak cię kocham – droczy się ze mną, a ja w odpowiedzi parskam śmiechem.

− Daj jej spokój, to jeszcze dzieciak...− jak zwykle wstawiam się za Wiolką.

− Wkurwiający dzieciak.

− Nie jest taka zła... − odpowiadam łagodnie sennym głosem. Wiolka jest od nas młodsza i od kilku lat spędza z nami każde wakacje. Z Erykiem są do siebie bardzo podobni i pewnie dlatego mam do niej taką słabość. Zawsze się ze sobą kłócili, ale ostatnio mam wrażenie, że ich konflikt eskalował. Zwykle to ja pełnię rolę rozjemcy, lecz powoli zaczyna mnie to już męczyć.

Przymykam oczy, ogrania mnie zmęczenie. Długie światła reflektorów przecinają głęboką ciemność sierpniowej nocy. Minęło pewnie jakieś pięć minut, a ja czuję, jakby to była wieczność. Jestem tak zmęczona, że na chwilę odpływam. Łudzę się że wszystko będzie dobrze. Ale nie jest.

Sugar High❤️ Zostało wydane!!! 📚❤️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz