Rozdział IV Vince

786 18 6
                                    

-Twoi bracia..... Nie żyją......

🌸🌸🌸

- No i wreszcie się obudziła - usłyszałam dobrze mi znany głos.

To niemożliwe. Moi bracia..... Nie mogą nie żyć

A co jeśli mogą?

Zaczęłam płakać. Nie do puszczałam do siebie wiadomości, że moi bracia zginęli.

- Wszystko w porządku Hailie? - zapytał ostrożnie Adrien

I on się jeszcze pytał.

- Nie! Nic nie jest w porządku! - zawołałam - Moi bracia nie żyją, ty się jeszcze głupio pytasz?
- Co? Od kiedy twoi bracia nie żyją?
- No..... Sam mi przecież powiedziałeś... - odpowiedziałam ale już nie tak pewnie

Adrien popatrzył na mnie jakby widział mnie pierwszy raz.

- Nic mi o tym nie wiadomo - powiedział
- Ale....
- Hailie, dobrze się czujesz - zapytał Adrien, ale nie złośliwie, tylko tak jakby z troską

Zrobiło mi się głupio. Od razu tak na skoczyłam na Adriena. Ale przecież to słyszałam.... A może....... A może to był tylko sen?

- T-tak..... Po prostu śniło mi się coś dziwnego....
- Dobrze. W takim razie jak się czujesz?

Dopiero teraz poczułam ogromny ból w plecach.

- No.... Całkiem dobrze, ale bolą mnie plecy.
- Nie dziwię się - powiedział Adrien - Zakładali ci szwy.

Chwila..... Ile ja już tutaj byłam...?

- Adrien? Ile ja już tu jestem?
- Właśnie mija 3 wieczór odkąd przyjechaliśmy do szpitala.
- Ale co z moimi braćmi? I z Mayą? Pewnie bardzo się martwią.
- Nie martw się, Maya już o wszystkim wie. A co do twoich braci, pewnie powiedziała im, że twoja wizyta się nieco przedłużyła.
- Okej. A kiedy będę mogła wyjść że szpitala?
- Jeśli twoje wyniki będą dobre, najprawdopodobniej już jutro.

Przynajmniej tyle.

- Jednak wydaje mi się, że nie będziesz mogła od razu wrócić do domu.
- Jak to nie?
- Nie powinnaś się przemęczać
- To skoro nie w moim domu to gdzie będę?
- Pewnie wynajmę Ci pokój w jakimś hotelu. - powiedział Adrien - Oczywiście jeśli wolisz apartament, albo domek czy coś to nie ma problemu.

Yhm.... Bo luksusowy hotel nie wystarczy.

- Nie.... Chyba wolę spać w hotelu...
- Jak sobie życzysz Hailie Monet

On nigdy nie przestanie....

🌸🌸🌸

Obudziłam się rano. Adrien już czekał na krześle obok mojego łóżka i robił coś na laptopie, pewnie znowu sprawy "organizacji"

Kiedy mnie zobaczył, odłożył komputer, uśmiechnął się i powiedział

- Jak się dziś czujesz Hailie Monet?
- Bardzo dobrze - uśmiechnęłam się - To co? Dzisiaj już wychodzę?

🌸🌸🌸

Jechałam samochodem Adriena, patrząc się przez okno i podziwiając niebo, które wyglądało niesamowicie. Załapaliśmy się na wschód słońca.

Chwilę później byliśmy już przed hotelem.

Adrien otworzył mi drzwi, jednak bardzo uważał, żeby mnie nie dotknąć. Podobało mi się to, że tak bardzo bierze do serca moje słowa.

Weszliśmy do hotelu. Przywitała nas recepcjonistka.

- Nazwisko? - zapytała nas podejżliwie
- Santan - odpowiedział Adrien

Podała nam klucze do pokoju 224. Wyjechaliśmy windą na drugie piętro. Pokój był prawie na początku, więc nie musiałam się długo męczyć.

Weszłam do pokoju i od razu położyłam się na łóżku. Nie miałam na nic innego siły. I do tego ten holerny ból pleców. Ostatnio stałam się strasznie wulgarna.

Spojrzałam na telefon, w mojej torebce i o mało co nie dostałam zawału. O kurwa. Dzwonił Vince....

🌸 499 słów 😢 tak mało brakuje do 500, no cóż. Kolejny mega nudnym ( jak dla mnie) rozdział. Sorki, że dopiero teraz wstawiam, ale nie miałam totalnie pomysłu na zakończenie :) Teraz też nie mam pomysłów na rozdziały, dlatego są takie nudne. Może w następnym rozdziale zacznie się coś dziać. Na razie nadal rozdziały będą codziennie. Mam nadzieję że wam się podoba. Pa! 🌸

Zakazana Miłość (Hailie x Adrien)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz