-Rosi nic na to nie poradzę - krzyknął mój ojciec kiedy wychodziłam z domu
Ktoś zamordował moją młodszą siostrę. Mój ojciec jest policjantem myślałam że zrobi wszystko żeby znaleźć zabijcie Lily, ale jak widać myliłam się. Wybiegłam z domu pod wpływem emocji nie mogłam znieść tego że mój tata został odsunięty od śledztwa i nic z tym nie zrobił. Jeżeli on nie znajdzie zabójcy Lily ja go znajdę jescze nie wiem jak.
Dzwoniący telefon w mojej kieszenie nie dawał mi spokoju. Wyjęłam go z kieszeni w tym samym czasie siadając na ławce w parku. 30 nieodebranych od taty, 15 od Alex. Alex to moja najlepsza przyjaciółka od podstawówki.
- japierdole Rosi nie wiesz do czego służy telefon -wydarla się moja przyjaciółka gdy odebrał
-wiem- odpowiedziałam krótko
-to naucz się go odbierać-przerwala na chwilę - gdzie jesteś?
-w parku wiesz jakim- wiedziałam już że idzie do mnie
- za chwilę będę pogadamy o tym co się stało
Nie musiałam długo na nią czekać. Dobrze wiedziała w jakim miejscu będę, chodziliśmy tu razem po szkole kiedy którejś z nas coś się działo
-Siadaj Alex opowiem ci - powiedziałam do znaczonej dziewczyny która od razu usiadła
Zaczęłam opowiadać co się stało po czym zaczęłyśmy myśleć nad tym co zrobić. Telefon w mojej kieszeni zawirował. Wzięłam go do ręki, okazało się że to mój tata znów dzwonił. Zobaczyłam na godzinę.
-Japierdole Alex jest 1 w nocy- spojrzałam na dziewczynę- może lepiej wracamy jutro niestety musimy wstać do szkoły
- A co by się stało jak byśmy nie poszły do szkoły - zapytała dziewczyna a ja już dobrze wiedziałam co ta jej mała główka wymyśliła- No proszeeee , moji rodzice gdzieś pojechali wracają wieczorem
-I nie mogłaś od razu powiedzieć że u ciebie w domu nikogo nie ma, po co my siedzimy na dworze jak mogliśmy wiedzieć w ciepłym domku z alkoholem i zajadając się słodyczami ?! - krzyczałam na przyjaciółkę
- już się tak nie złość, złość piękności szkodzi - mi już nic nie zaszkodzi pomyślałam - najpierw napisz swojemu tacie że żyjesz po ten możemy iść na jakieś zakupy i do mnie
Napisałam wiadomość ojcu po czym wyłączyłam telefon. Poszłyśmy do sklepu wzięliśmy jakieś przekąski i alkohol
-cos jescze ?- zapytała pani przy kasie
- tak poproszę jescze czerwone malboro i zielona zapalniczkę - odpowiedziałam miło
- to za wszystko będzie 55$- podałam ekspedientce banknot