rozdział 3

63 8 4
                                    

Sky

wiem że może powinnam pomyśleć o jutrze ponieważ jest rocznica śmierci Oliviera, tak bardzo za nim tęskniłam choć nie pokazywałam tego to źle mi z tym było. Brakowało mi go bardzo ale to bardzo mocno, zawsze mnie wspierał i mogłam na niego liczyć nie mówię że na drugiego brata nie mogę liczyć bo jest też pomocny itd. Ale ja ja nie potrafię* - pomyślałam, puźniej zaczełam plakać bezgłośnie.

Po krótkim czasie zasnełam z opuchniętymi powiekami od placzu.

*Lukas*

Siedziałem w salonie na kanapie myśląc czy nie powinnem z nią porozmawiać no bo w końcu kiedyś czy puźniej pogodzić się musimy, dlatego postanowiłem udać się do jej pokoju.
Kiedy stanąłem przed jej drzwiami słyszałem ciszę, więc pomyślałem że pewnie śpi lub jest obrażona i tera się nq mnie nie odezwie. Postanowiłem zapukać...pukałem już 13 raz i nic więc weszłem do jej pokoju i zastałem ją leżącą na łużku z opuchniętymi powiekami od placzu? Podeszłem do jej łóżka i popatrzyłem na nią była piękna jak spała. Rozglądając się po pokoju zauwarzylem mase zdjęc jej i jakiegoś chłopa? Kto to napoczątku nie wiedziem ale zauwarzylem jeden podpis pod zdjęciem:
"Dla mojej uchochanej małej siostrzyczki. Twój Olivier,,
Wtedy zrozumiałem że miałam dwuch a nie jednego brata, starszego Oliviera.
A na jeszcze jednym byla ona i fortepian czyli grala kiedyś na fortepianie, ale czemu już nie? Kiedy dokładnie się porozglądalem udałem się do pokoju gościnnego czyli do tego w, którym miałem spać.
*Sky*

Obudziły mnie rażące światła, które dobiegały od strony okna.
Jak już przypomnę zasnęłam w łóżku z opuchniętymi oczami, bobrze to pamiętam A teraz niezasłonięta roleta? Aha no tak już pamiętam byłam wkurzona na Lukasa, a co potem?

- Aaa - krzyknełam.


Przeciesz dzisiaj jest rocznica.
Poranną rutynę doprawiłam w biegu i zeszłam na dół i kogo tam ujrzałam? Lukasa.

- Ym hej - powiedziałam.

- Cześć, a właśnie... - miał dokończyć ale mu przerwałam.

- Tylko nie jajecznica -

- ...co? Nie będę robił ci żadnej jajecznicy muszę coś innego powiedzieć. Dasz mi dokończyć? -zapytał, z odrobiną
drwiny w głosie kiedy mówił o jajecznicy.

- No to kończ jaśnie panie zamieniam się w słuch - powiedziałam z małym uśmieszkiem na twarzy.

- Dzięki, no to ten masz barta lub miałaś jakiegoś Oliviera - powiedział.

- Łał nie pierdol, nie wiedziałam -

- Nie wiedziałaś, że masz brata? Ale te zdjęcia? - pytał mega zdziwiony. No to się zabawimy.

- Nie wiedziałam bo przecież ja mam tylko siostrę bliźniaczkę, ale wiesz co? -

- No co Sky? - zapytał.

- Wiem coś czego nie wiesz ty - powiedziałam, oczywiście że miałam brata ale to było zabawniejsze niż odpowiedzenie: "Tak wiem miałam brat miał wypadek i puf wyparował z tego świata" lub zrobić to co ja.

- Że jesteś wielkim debilem oraz kretynem - powiedziałam z łobuziarskim uśmieszkiem.

- Ah mogłem się domyślić, że kłamiesz -

- Mogłeś ale jesteś za dużym kretynem -powiedziałam.

- Nawzajem - odpowiedział.

- Co?! Co to ma znaczyć nawzajem tak sie nie mówi na odpowiedź od czegoś takiego "Mogłeś lecz jesteś zbyt dużym kretynem", a na marginesie pójdziemy po śniadaniu do Skate parku? Proszę - tu zrobiłam słodkie oczka.

- No dobra ale jak zjesz to co ja zrobię na śniadanie okej? - zapytał.

- Tak - i dodałam w ciszy - jeśli oczywiście będzie to jadalne.

                                     *

Na śniadanie przygotował naleśniki, które o dziwo mu wyszły i dało się je przęłknąć. Później tak jak obiecał udaliśmy się na Skate park gdzie było troszkę ludzi. Lukas i ja jeździliśmy na deskach kiedy ja miałam zjechać z najwyższej rampy, zaczełam szykowałam się do startu sprawdziłam czy wszystko git z moją deską ale nie wiedziałam że mały szczegół przeoczyłam. Kiedy już zjechałam wydarzyło się coś czego nie do końca się spodziewałam mojej desce odczepiły się kółka a ja spadłam z niej tym samym skręcając sobie kość. Kiedy Lukas to zauważył szybko pobiegła do mnie.

- Sky wszystko w porządku? - I popatrzył na moją nogę - o nie chyba skręciłaś kostkę lub co gorsza złamałaś lecz  obstawiam na to że jest skręcona - powiedział.

I podniósł mnie w stylu panny młodej i zaprowadził do auta, następnie zawiózł do szpitala.

Love is not a fairy taleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz