Zoe
Poczułam dotyk małych łapek na brzuchu chwilę przed tym, jak otworzyłam jedno oko. Wtedy już wiedziałam, że spotkam się twarzą w twarz z bestią. Wpatrywała się we mnie czarnymi oczami wyczekująco i z odrobinę gniewnie.
– Zejdź ze mnie, Belzebub – westchnęłam, zrzucając z siebie czarnego kota, i przewróciłam się na drugi bok. Miałam już zamknięte oczy, gdy poczułam delikatny podmuch powietrza z nozdrzy Behemota, który nie dał się nabrać na mój udawany sen. Liczyłam na jeszcze pięć minut drzemki, ale gdy Lucyfer stanął mi przednimi łapkami na ramieniu, wiedziałam, że reszta kotów nie da mi żyć.
Chwyciłam telefon i mniej więcej między jednym mrugnięciem, a ziewnięciem przypomniałam sobie, co działo się wczorajszej nocy. Tę ucieczkę z The Cosmpolitan, atak chłopaków sprowokowany moim niepotrzebnym kłamstwem i ten pełen pogardy wzrok Maddena. Przez chwilę miałam wrażenie, że to sen, ale wtedy poczułam mrowienie w stopach wywołane wyczerpującym biegiem w szpilkach po mieście. Wszystkie obrazy wczorajszej nocy napłynęły do mnie ze zdwojoną siłą. Odpaliłam Instagrama, by zobaczyć, czy moja najdroższa przyjaciółka Camille raczyła już wstać, bym mogła do niej zadzwonić i zacząć relacjonować wczorajszą porażkę słowami: „Zawsze marzyłam zagrać w jakimś horrorze ale nie w kolejnej części „Strasznego filmu"
Dobra, zagrałabym nawet i w tej parodii horroru na Halloween o ile postać Krzyku zagrałby Ben Barnes.
Wzięłam wdech, jeden, drugi i przeciągnęłam się w czarnej pościeli, przeklinając wczorajszą noc.
Spojrzałam znów na ekran telefonu. Tekst pod zdjęciem profilowym Cam głosił, że była aktywna trzy godziny temu, a zważywszy że nadszedł wczesny ranek, pewnie nieprędko obudzi się po zakraplanej alkoholem imprezie, której przebieg oglądałam właśnie na jej relacji. Widziałam na ekranie wszystkich naszych wspólnych znajomych śmiejących się, grających w piłkę na plaży i tańczących w klubie. Setki kilometrów ode mnie.
Los Angeles nie leży aż tak daleko od Las Vegas, ale biorąc pod uwagę, że a) nie mam auta b) nie mam prawa jazdy c) oszczędzam, ile mogę, a bus kosztowałby mnie sto dolarów w dwie strony, nie mam szansy, by spędzać z nimi każdy weekend, tak jak mieliśmy to w zwyczaju. Dorzucając wstyd, że musiałabym przenocować u
Za to ostatnie parę weekendów spędziłam w jednym i tym samym klubie na patrzeniu się na dupka Maddena jak totalna idiotka. Wypuściłam powietrze nosem i chwyciłam czarną poduszkę, by przycisnąć ją sobie do twarzy i krzyknąć w nią, nie mogąc znieść wstrząsu wstydu rozchodzącego się po moim ciele.
Co mnie opętało, by do niego podejść? Nie wiedziałam, może jakiś demon mnie do tego podkusił.
Sześć kotów o czarnej sierści przyglądało się mojemu atakowi zażenowania z najwyższą uwagą, czekając, aż położę stopę na podłodze i wypuszczę je z pokoju. Wtedy jednak usłyszałam za drzwiami dźwięk uruchamianej mikrofalówki sygnalizującej, że moja matka właśnie wróciła po nocnej zmianie w kasynie. Instynktownie, jak robiłam to wiele razy, spojrzałam na swój pokój jej oczami, by sprawdzić, czy coś, co nie powinno się w nim znaleźć, leży na wierzchu.
Gobelin z fazami księżyca, mały ołtarzyk z moimi ulubionymi świecami i zaklętym w czaszce wokół kamieni, kryształów i ziół. Dziennik babki schowany między książkami o tatuażach i dark romansami. Wszystko na swoim miejscu. Wtedy jednak pod czarnym, mahoniowym stołem dostrzegłam różowe szpilki, całkowicie zniszczone po moim wczorajszym sprincie, zmiętą różową sukienkę i podarte rajstopy. Od razu dopadłam dowodów swojego wyjścia na miasto i wrzuciłam je do czarnej reklamówki, a tę wetknęłam pod łóżko z zamiarem wyrzucenia, gdy moja rodzicielka znów wyjdzie do pracy.
CZYTASZ
10 GRZECHÓW GŁÓWNYCH [WYDANE]
RomanceKsiążka może urazić uczucia religijne. Zalecane jest zapoznanie się z pełnym ostrzeżeniem znajdującym się na początku książki. Zerrezath obserwuje Zoe Geverottę od sześciuset dni. Ochrania za dnia, gdy ta wpadnie w kłopoty spowodowane małymi kradzie...