Przyjechali do Alana i Sonic od razu patrząc na Kente ruszył znacząco brwiami
- ktoś tu chyba nocy nie przespał.- powiedział, a Kenta odwrócił wzrok , nawet nie był by w stanie tego ukryć bo cała jego szyja była w śladach jakie zostawił po sobie Pete, Charlie spojrzał poważny na Niego i już podwinął rękaw
- Charlie spokojnie - Kenta powiedział i Spojrzał na Brata , Charlie zamarszył brwi
- mam cię na oku.- powiedział do Pete i wyszedł do kuchni.
Jeff złapał Kente za rękę i zaciągnął go powoli do ogrodu- Kenta, ale zabezpieczyłeś się prawda?- zapytał, a Kenta wydawał się być zdziwiony jego pytaniem
- Jeff ja jestem zwykłą alfą, nie specjalną...- uniósł jedną brew
- Kenta żartujesz teraz prawda? Pete jest Enigmą, nie ważne czy jesteś Zwykłą czy specjalną alfą. On i tak może cię zapłodnić.- Alfa, aż zbladł i kucnął zakrywając twarz, na szczęście Jeff zdołał go uspokoić, na chwilę.
W środku Kenta dosłownie wziął nóż z blatu i rzucił w stronę Pete, nóż dosłownie przeleciał mu koło głowy.
Pete przełknął głośno ślinę, wstał by uspokoić Kente, złapał go za nadgarstek i dokładnie słyszał jego myśli
" ZABIJĘ go. Zabiję. Wyrwę mu jaja i nogi z dupy.''- dobrze wiem, że to usłyszałeś. Lepiej odejdź puki jestem jeszcze spokojny- Kenta spojrzał na niego kątem oka.
Pete od razu zabrał ręce.
Kenta usiadł do stołu, Na szczęście uspokoił się kiedy inni zaczęli żartować.
I prowadzić rozmowy.Ostatecznie obiad przeciągnął się i spędzali już którąś godzinę u Alana
- może zostańcie na noc?- Jeff Spojrzał na Pete i Kente- mamy tu dużo wolnych pokoi.- Kenta uległ bratu i siedział z nim i innymi " dołami" w ogrodzie, oho zaczęły się plotki... Kenta nie rozumiał za bardzo tego wszystkiego, nigdy nie miał przyjaciół... A teraz siedzi z nimi w ogrodzie i słucha jak mówią o swoich chłopakach. On mimo swojego wieku dopiero teraz pierwszy raz zaznał czym jest tak naprawdę miłość.
- Kenta mimo tego jak wygląda twoja szyja i tak jesteś wytrzymały... Ja po pierwszym razie z Enigmą to nie mogłem trzy dni chodzić.- Kim powiedział i napił się wina, Kenta dopiero teraz zrozumiał, że jest przecież tylko jedna enigma która nie jest jego...Way, alfa zamarszył brwi patrząc na Kim'a
- fuj - powiedział, a Sonic wybuchł śmiechem
- Widzisz Kim? Way jest Fuj.- Sonic rozbawiony spojrzał na przyjaciela
- ty jesteś z North'em ty to lepiej nie masz- Kim warknął
- bitch, co ty masz do North'a.- poprawił sobie włosy za ucho.
- chłopaki uspokójcie się.- Jeff westchnął, a Kim spojrzał na niego
- dobra on jest z Alan'em, jeszcze bardziej fuj- Kim odezwał się - jesteś od niego 15 lat młodszy...
-a ty od Way o 10. Wcale nie lepiej.- Teraz to Jeff warknął.
- nie no Alan nie jest taki zły...- Kenta powiedział, Sonic w sumie po cichu przytaknął
- dziękuję.- Jeff Spojrzał na Kente i Później na Babe - ty nas słuchasz?
- rucham się z waszym bratem. Wszyscy wasi idioci są przy nim Fuj. Zwłaszcza Pete bo jest dla mnie jak brat, Myśl, że ktoś się z nim pieprzy jest ble.- powiedział i napił się jak nigdy nic, spojrzał na Kente, który jedyny nie pił alkoholu- Weź ty się czegoś napij, a nie o suchym pysku siedzisz
- Więcej nie tykne alkoholu ...- powiedział i zamarszył brwi.- mam po nim złe i głupie pomysły.
- i po to się go piję. - Sonic związał włosy - panowie odpadam pierwszy. Idę napaść na północ.- wstał i ruszył do środka
- ten to jak nie da dupy to chory będzie - Kim powiedział i Spojrzał na swój telefon - ... Na jakiejś drodze jest Wypadek muszę iść - teraz to on ... wręcz pobiegł do Way
Jeff spojrzał na Babe
-jak oni to i ja, ale powiem po ludzku, idę się ruchać jak codziennie - wstał zabierając ze sobą alkohol.
- nie musisz nam dawać szczegółów Babe- Jeff westchnął i usiadł bliżej Kenty kiedy zostali sami.- Przestraszyły cię moje wcześniejsze słowa?
- trochę... Jeff wiesz że ja nie jestem taki jak wy wszyscy...ja zostałem wychowany by być psem. Ja nie znam się na ludziach i ich emocjach, zrobił bym tylko krzywdę dziecku jeśli miałbym je mieć...- powiedział, a Jeff złapał go za rękę.
Użył swój zmysł by zobaczyć przyszłość Kenty....Pete biegł przez całe swoje mieszkanie, w którym było słychać płacz.
Wbiegł do pokoju w którym Kenta stał przy Kołysce. Miał dłuższe włosy i wyglądał na dużo szczęśliwszego, na dodatek Pete nie był jak zawsze w eleganckich ubrankach tylko miał na sobie dresy.Później zobaczył Kente, który stał w łazience przy lustrze i smarował twarz małego chłopca kremem. Zaś Pete golił się obok nich...
Biegający chłopak po ogrodzie Alana z małą dziewczynką... która schowała się za kimś...
Jeff otrząsnął się i spojrzał cały czerwony na Kente
- co się dzieje?- zdziwiony Kenta złapał go za policzki - co ty rzeź zobaczył?- Jeff delikatnie się uśmiechnął
- będę miał kiedyś córeczkę...- zakrył twarz, a Kenta zdziwiony spojrzał na swoją dłoń
- ty nie miałeś widzieć mojej przyszłości? Jak zobaczyłeś swoją córkę.- wydawał się być zmieszany - będę pilnował twojego dziecka?
- nie... Nasze dzieci będą tu się kiedyś bawić - Kenta prawię spadł z siedzenia słysząc to- będziesz świetnym rodzicem Kenta, nie myśl źle... I pamiętaj nie będziesz z tym sam, masz Pete...masz nas- powiedział i przytulił alfę .
Starszy z nich już nie kontynuował tej dyskusji, wrócił do pokoju dość późno, wszedł tam i zobaczył Pete, który siedział na parapecie, podszedł do niego i delikatnie go przytulił
- przepraszam za tamto....
- jest okej... przywykłem, że grozisz mi nożem, ale powiedz mi chociaż za co tym razem?- pogłaskał jego włosy
- możesz przecież sam to usłyszeć.- spojrzał na Jego twarz, którą oświetlał księżyc.
- ale chcę usłyszeć to od ciebie.- pogłaskał jego policzek
- ... Jeff uświadomił mnie, że mogę być w ciąży...przez wczoraj...Pete dochodziłeś we mnie wiele razy - powiedział cały czerwony...A Pete wydawał się być całkiem normalny z tym wszystkim. Co wydało się podejrzane dla Alfy- zrobiłeś to specjalnie?- Nawet nie musiał odpowiedzać bo Kenta i tak znał już prawdę, wkurzony uderzył go z kolanka w Krocze - ty zboczeńcu.- wlazł obrażony na łóżko i rzucił w niego poduszką- nie śpisz ze mną.
Pete spał więc na dywanie....ale w środku nocy Kenta i tak się na nim położył i zakrył ich kocem.