Nastał ranek Jeff postanowił obudzić Kente i Pete na śniadanie, po cichu wszedł do pokoju i zobaczył tą dwójkę śpiących na dywanie, zrobił im zdjęcie i dopiero po tym ich obudził
- Dlaczego wy śpicie na podłodze?- Jeff Spojrzał na nich, Kenta zaspany usiadł
- bo ten zbok specjalnie Mnie męczył całą noc.- zaspany uderzył Pete w bark - zbok.- wstał z niego i ruszył z Jeff'em na śniadanie, usiadł do stołu i spojrzał na innych, Pete po chwili usiadł koło niego.
- co ty taki poważny Kenta?- Sonic rozbawiony spojrzał na niego
- myślę po prostu jak ten dom wytrzymuję was wszystkich.- powiedział I jak nigdy nic zaczął jeść śniadanie.
Po śniadaniu w końcu wrócili do domu Pete, Kenta usiadł od razu na fotelu.
Enigma usiadł koło niego na kanapie i wziął do ręki laptop- trzeba ci zamówić jakieś ubrania, nie możesz ciągle nosić piżam - powiedział i dał Kencie laptop, od razu znalazł sobie czarne koszule. Bo co innego.- Kenta nie musisz już nosić koszul....
- wiem ...ale lubię to jak w nich wyglądam, lubię czarne ubrania...- powiedział i znalazł jakiś czerwony sweter na stronie - o miałeś taki jak byliśmy młodzi...- go też wziął do koszyka i przeglądał dalej.
Przeglądanie internetu i sklepów jeszcze nigdy nie wydawało mu się takie ciekawe. Na ubraniach nie skończył, zaczął sobie przeglądać rzeczy do domu, pokazał Pete zdjęcie puchatego dywanu- chcesz kupić dywan? No dobrze, od teraz to też twój dom, chcę by było ci ty dobrze.- powiedział, a zadowolony Kenta wrócił do swojego zajęcia...
Coś go pokusiło i zajrzał też tak przypadkiem na kategorie dla dzieci. oczywiście przypadkiem i przypadkiem też małe buciki trafiły do koszyka. Tylko buciki... Później znów przeglądał ubrania.
Na koniec Pete tylko zapłacił nawet nie zerkając do dokładnie zamówił Kenta...
Mógł spojrzeć bo musiał później wnosić 6 wielkich kartonów do środka. Zadowolony Kenta siedząc na swoim fotelu przeglądał rzeczy, wyglądał jak małe dziecko dostające prezenty na święta.Nagle jak nigdy nic wziął dywan który kupił i zaniósł go do sypialni, w tym czasie Do oczu Pete rzuciły się buciki schowane pod stertą czarnych ubrań.
Delikatnie wysunął je spod ubrań i po chwili znów je schował.Przemilczał fakt , że je znalazł...
Kenta nadal trzymał go na dystans i czasem nie pozwalał mu ze sobą spać, a czasem przeciwnie, nie chciał Pete wypuszczać z łóżka.
Enigma poraz kolejny pracował w swoim gabinecie, kiedy nagle przyszedł do niego Alfa, bez słowa podszedł do biurka i położył ręce na barki Pete, który podniósł głowę w jego stronę.- chcę iść do lekarza- powiedział, a Pete zdziwiony Spojrzał na niego.
- coś ci jest? Coś boli?- wstał od biurka, chciał pytać więcej, ale Kenta złapał go za dłoń by sam się dowiedział bo mu to przez usta nie przechodzi
'' chyba jestem w ciąży '' usłyszał Pete i jak na zawołanie wziął go na ręce
- ty jesteś chory?! Puść mnie. Umiem chodzić!- uderzył go kilka razy w bark. Pete wsadził go do samochodu i ruszył z nim do lekarza. Kenta odpalił typ obrażonego dziecka i nie odzywał się ani do lekarza ani do Pete, jak lekarz chciał dotknąć jego brzucha podczas badania prawię go ugryzł.
Na szczęście lekarz i Kenta przeżyli jakoś te padania... No i myśli Alfy stały się prawdą, jest naprawdę w ciąży.
Pierwsze co zrobił jak wyszedł od lekarza to kazał Pete zawieźć go do Jeff'a i Charliego.
Oczywiście musiał spełnić żądanie obrażonego dziecka, Kenta wpadł do domu Alan'a jak do siebie i zamiast zwrócić się do swoich braci tak jak miał zamiar spojrzał na Babe później pokazał palcem na Pete- krzywdę mi zrobił. - Babe spojrzał na Pete i wziął z podłogi kapcia i rzucił go prosto w czoło.- co ci zrobił ten staruch?- Babe spojrzał na Kente po celnym rzucie. Jednak widząc kopertę w ręku Pete zaczął się domyślać.
Jeff w tym momencie podszedł do Kenty- miałem rację?- zapytał, a Alfą przytaknął i zakrył twarz załamany- oj Kenta spokojnie.
- jak spokojnie? Ja się nie nadaje na posiadanie dziecka.- przytulił Jeff'a, a Charlie wziął drugiego kapcia od Babe i rzucił w Pete, tym razem Pete złapał go zanim dostał.
Na szczęście Kenta z każdym kolejnym tygodniem ciąży czuł się dużo spokojniej, za namową Innych Kenta wybrał się na terapię, nigdy nie był dobrze traktowany przez ojca i obawiał się, że nie będzie umiał wychować dziecka.
Właśnie wrócił z terapii i wszedł powoli do domu, umył ręce i skierował się do salonu, Pete słysząc samochód pod domem od razu wyszedł z gabinetu i podszedł do ulubionego fotela Kenty, pogłaskał jego włosy i pocałował jego kark- Pete... Chcę zrobić już pokój dla dziecka- powiedział poważny, Pete delikatnie się uśmiechnął
- no dobrze, ale nadal nie znamy płci dziecka- oznajmił, a Kenta spojrzał na niego
- napewno to chłopiec. Jeff widział go w swojej wizji- wstał z fotela i wyjął z szafki obok buciki które kupił dosłownie w pierwszych dniach ciąży- będzie je nosił - delikatnie się uśmiechnął i przytulił buciki.
Codziennie wieczorem Kenta stawał przed lustrem i dokładnie oglądał swój brzuch, jakby miał nadzieję, że to przyśpieszy to wszystko, jego brzuch już naprawdę było widać,ale on myślał, że to będzie dużo większy efekt.
Pete oczywiście tak samo jak Kenta przejmował się tym, że może być mu ciężko wychować dziecko, jak tylko Kenta zasypiał Czytał po nocach poradniki by chociaż wyglądało na to, że jest tym odpowiedzialnym.
Na dodatek spędzała często po cichu myśli Kenty, ten coraz mniej zwracał na to uwagę, stał się dużo mniej uważny w ciąży...Oczywiście jego bracia często go odwiedzali albo zapraszali do domu Alan'a na obiady.
O dziwo Wszyscy łącznie z Way nie mogli doczekać się dnia w którym dziecko tej dwójki przyjdzie na świat....No w końcu ten dzień nadejdzie