-Gdzie ty się wybierasz do cholery!-krzyknął rozwścieczony mężczyzna wychodząc z kuchni na korytarz, w którym aktualnie przebywałem. Mój ojciec potrafił być roszczeniowy. Byly momenty, gdy podnosił na mnie rękę, dlatego zazwyczaj starałem unikać niepotrzebnych konfrontacji z tym czlowiekiem.
-Tato mówiłem ci już o tym wczoraj- powiedziałem- Dziś są urodziny Aidena, na które idę, wiesz że nie mógłbym ich przegapić- zacisnąłem pięści w zdenerwowaniu. Nie chcę przechodzić ponownie kłótni z moim ojcem. Zdecydowanie nie potrzebuję tego dzisiaj. Aiden był moim najlepszym przyjacielem, znałem go odkąd pamiętam. Po śmierci mamy został mi tylko on, był jedyną osobą, której mogłem ufać.
-Nigdzie się nie wybierasz, masz pomóc mi w garażu- syknął. Mimo, że jeszcze wczoraj wydawał się obojętny na moje plany, teraz zaczęły mu wadzić. Może od początku wiedział, że z nich nici. Moja pomoc w jego pracy wyglądała tak, że po prostu denerwował się, gdy robiłem coś nie tak- spojrzałem na moje przedramię, na którym widniały fioletowe ślady, które były dowodem jego nerwów.
Gdy zacząłem dalej zmierzać bez słowa w stronę drzwi, poczułem mocny ucisk na nadgarstku. David zlapał mnie mocno i pociągnął w swoją stronę, po czym powiedział.
-Nie pamiętam żebyś był głuchy gówniarzu- przerwał- Chyba, że wczoraj przywaliłem ci trochę za mocno- dokończył i zaśmiał się obrzydliwie. Nie poznawałem go, nie wiedziałem dlaczego tak się zachowuje, gdy jego żona żyła nasze życie wyglądało inaczej. Wszystko było inne, lepsze. Tylko ona utrzymywała nas w normalności.
Wyrwałem rękę z jego uścisku i wybiegłem przez drzwi frontowe. Mimo, że byłem silniejszy od Davida coś blokowało mnie od środka, nigdy nie oddałem mu, nigdy nie dałem rady skrzywdzić go tak jak on krzywdził mnie. Nie wiem czy była to oznaka słabości,czy wzorców jakie mi wpajano przez moją rodzicielkę, która brzydziła się jakąkolwiek agresją. Żałuję, że nigdy nie dowiedziała się jaki naprawdę potrafił być tata, lecz nigdy nie chciałbym aby poznała to na własnej skórze.Kluczykami odblokowałem samochód, na szczęście mężczyzna nie wybiegł za mną. Wiem, że pożałuję tego, gdy wrócę, ale teraz chcę sprawić by ta noc była warta tego oberwania.
-Hayden!!- odwróciłem się w stronę donośnego damskiego głosu. No nie, tylko nie ona. Dlaczego świat zsyła na mnie takich ludzi, akurat dziś, gdy już nie miałem siły użerać się z nikim.
Westchnąłem.
-Emily- skrzyżowałem ręce na piersi i spojrzałem oczekująco na niską, czarnowłosą dziewczynę, która biegła w moją stronę, gdy już była wystarczająco blisko, przystanęła. Miała na sobie czarne trampki, które wyglądały jakby lata świetności miały już dawno za sobą i czarną sukienkę.
-Podrzucisz mnie do Aidena?- spojrzała na mnie błagalnie, zazwyczaj nie byliśmy dla siebie zbytnio uprzejmi, chodzilismy do tej samej szkoły, mieszkaliśmy obok siebie, lecz nie przepadaliśmy za sobą wcale- Rodzice zabrali mi kluczyki do samochodu, a zresztą nie muszę ci się tłumaczyć- zdenerwowała się i złapała za klamkę, usadawiając się wygodnie na fotelu pasażera w MOIM SAMOCHODZIE. Czy z nią było wszystko w porządku?-Ja pierdole- powiedziałem do siebie i obszedłem samochód, aby usiąść na miejscu kierowcy. Gdy zatrzasnąłem drzwi uderzył we mnie mocny zapach perfum dziewczyny, które pachniały zdecydowanie zbyt slodko- Dobra możesz jechać, ale po prostu zamknij się i siedź spokojnie- powiedziałem. Ta wywróciła oczami i w duszy błagałem, aby mnie wysłuchała.
Gdzieś na początku drogi, która nie była krótka, bo mój przyjaciel postanowił urządzić swoją imprezę na drugim końcu miasta w domku w lesie, kątem oka zobaczyłem jak ręka Emily nagle ląduje na przycisku mojego odtwarzacza i zaczyna przy nim majstrować. W końcu z satysfakcją ją zabiera, gdy w samochodzie rozbrzmiewa muzyka. No nie... Kto by się spodziewał, że ten denerwujący krasnal puści akurat jakąś najgorszą stacje z muzyką, która brzmiała jak miauczenie kota.
Odchrząknąłem i spojrzałem gniewnie na twarz dziewczyny, na której widniał diabelski uśmieszek.
CZYTASZ
No return
JugendliteraturHayden był przekonany, że to jego koniec. W jego glowie umarl. Lecz, gdy okazało się, że po wypadku zatrzymał się gdzieś pomiędzy życiem, a śmiercią, a jedyną osobą którą mogła go usłyszeć była dziewczyna z sąsiedztwa, za którą niekoniecznie przepad...