Po tragicznym dniu jedynie na co miałem ochotę to długa ciepła kąpiel, a po niej iść spać i najlepiej przespać to całe dziwnie kręcenie się policji wokół mnie. Pierdolony Erwin i jebany Jimmy. Nikt nic nie chciał mi powiedzieć ale widziałem jak nastroje się zmieniły. Nigdy inny funkcjonariusze nie darzyli mnie szczególnym zaufaniem. Przez połączenie nas na komendzie nagle się obudzili "O patrzcie Grzegorz może będziemy mu utrudniać życie bo czemu nie?" tępe chuje niech zajmą się swoim życiem. Może faktycznie przyjmowanie do jednostki przestępcy skazanego na karę śmierci nie brzmiało jak dobry pomysł. Dobra co ja mówię oczywiście, że był to zjebany pomysł! Jestem naiwny jeśli chodzi o Erwina, serio uwierzyłem w jego zmianę? Gdy tylko nadarzyła się okazja ten mnie wychujał. Nic nowego teoretycznie. Chociaż te dni gdy pracowaliśmy razem naprawdę dawały mi nadzieję w niego. Byłem chyba zbyt naiwny jak zawsze. Mógłbym zaakceptować jego wybór ekipy, całe życie zajmował się gangsterką czemu by to miał zmieniać? Wszystko byłoby by dobrze ale nie ten debil wpuścił ich do nas. Naszego miejsca. W jednej sekundzie zapomniał o całym miesiącu, znowu byłem tylko policjancikiem do jebania.
Ten siwy chuj powiedział, że mnie kocha, a robi takie coś? Straciłem wiarę w te słowa. Nie wiem nawet czy faktycznie chcę wierzyć w prawdę tego uczucia. To brzmiało przecież tak absurdalnie. Największy przestępca Los Santos z wieloma napadami, porwaniami, morderstwami na koncie, lider grupy przestępczej miał kochać szefa policji? Może jeszcze ten szef policji też miał to odwzajemniać ale nie potrafił się przyznać?
Absurdalne.
Dochodziła druga w nocy gdy dzwonek do moich drzwi zaczął swoją melodie. Nie wiem kto wpadł na tak idiotyczny pomysł ale już nienawidziłem tej osoby.
– Zamknięte cokolwiek chcesz wróć rano! – krzyknąłem na tyle głośno by przebiło przez drzwi i prawdopodobnie na najbliższe piętra.
Niestety gdy tylko dźwięk się skończył zamiast ciszy ten znowu zaczął grać. Nie rozumiemy przez drzwi to dobra dam lepszy przekaz. Postanowiłem to sprawdzić, moja kąpiel poczeka. Szkoda, że gość za drzwiami już nie. Zawróciłem z salonu do przedpokoju. Chwytając za klamkę akurat dzwonek zaczął grać po raz trzeci.
– Słuchaj kurwa jest noc... – urwałem gdy zobaczyłem kto tak się dobija.
Bursztynowe tęczówki wpatrywały się we mnie z irytowaniem. Z siwych włosów spływały kropelki świeżego deszczu. Grymas na twarzy nie wróżył nic dobrego, miałem mu odpowiedzieć tym samym ale gdy zobaczyłem co, a raczej kogo przyniósł posłałem mu tylko rozbawione spojrzenie.
– Drzesz ten ryj tak, że Kuia nam straszysz. – Typowy Erwin już od pierwszych słów z wyrzutami.
– Proszę proszę kogo tu mamy? Co klucz nie pasuje? Pewnie chciałeś kolegów znowu przyprowadzić no przykro mi miejsca tu mam jedynie na hmm takiego małego chomika.. O popatrz kogo trzymasz! Ty to jednak potrafisz się przygotować. – W odpowiedzi przewrócił oczami i zaczął przeskakiwać z nogi na nogę.
– Co do kluczy jeszcze porozmawiamy, a teraz odejdź gorylu chcę wejść. – Zaczął próbować mnie wyminąć w drzwiach, nie ruszę się stąd przynajmniej, nie tak łatwo. – Grzechu no weź, z dzieckiem mnie tak zostawisz na zimnym?
– Dziecko zabiorę ciebie zostawię. Wczoraj nie przeszkadzało wynosić go na dwór?
Chomik chyba przypomniał sobie traumę bo zaczął biegać po pudełku jak opętany. Przyznam pomysł szybki nie jest taki głupi.
– Actually przedwczoraj.
– Jeśli przyszedłeś się tylko kłócić to oddaj mi Kuia i idź bo nie mam siły na to.
CZYTASZ
Nie taki głupi | morwin one shot
FanfictionGdy myślimy o chomikach nie mamy raczej obrazu bardzo inteligentnych zwierząt. Nie bądźmy jednak pochopni bo nie jeden potrafi zaskoczyć w swoich umiejętnościach ratowania relacji.