ROZDZIAŁ 10

4 1 0
                                    

Peter

Rozmowa z wrogami Ojca potoczyła się w dobrą stronę, będą z nami współpracować a zapłatę chcą dopiero po dobrze wykonanej robocie. Jestem ucieszony tą wieścią, a sądząc po zachowaniu wujka, który właśnie w samym szlafroku i z uśmiechem na twarzy robi sobie kolejnego drinka, jestem coraz bardziej zmotywowany do działania.

— Artur, jak myślisz? teraz go złapiemy? — zapytałem, znając odpowiedź.

— oczywiście, że tak. Jutro będzie najlepszy dzień jaki nam się w życiu przytrafił. — wujek po tych słowach usiadł na kanapie obok mnie i podał mi drinka.

— chyba też tak uważam, miejmy tylko nadzieję. — powiedziałem.

— nadzieja matką głupich synu, musisz być pewny a nie ją mieć. — odpowiedział i zaśmiał się, biorąc łyka ze szklanki.

— Michael nie wraca. Myślisz, że coś się stało? Pojechał w trakcie rozmowy i nic nikomu nie powiedział. — zapytałem, robiąc zaciekawioną minę.

— nie wiem ale wydaje mi się, że może coś ukrywać. Trzeba to sprawdzić. Jedź do niego, może jest w domu. — wujek pewnie miał rację.

Wstałem i wziąłem klucze od samochodu, kierując się w stronę garażu. Odpaliłem i zaraz potem znalazłem się w drodze do Michaela. Dziwne, że nie było go tutaj z nami, zawsze po udanym spotkaniu wracał z nami. Raz musiał wracać do Polski, raz się ze mną nie zgodził a teraz nie wrócił. Wydawało mi się to być podejrzane. Podjechałem na podjazd jego bramy ale nikt nie chciał mnie wpuścić. Wysiadłem z samochodu, aby się rozejrzeć.

— Mike jest w środku? — zapytałem Lukasa. Jednego z ochroniarzy stojących przy bramie.

— jest ale nie możemy Cię wpuścić bez jego polecenia. — odpowiedział a ja posłałem mu zdziwione spojrzenie.

— nigdy nie musiałem pytać czy mnie wpuści. Dajcie mu znać. — skierowałem się spowrotem do samochodu a brama dalej się nie otwierała.

— co jest chłopaki? miałem wyjść na zewnątrz to przyszedłem. O co chodzi? — z wnętrza domu wyszedł Mike i skierował się w stronę ochroniarzy. Uchyliłem szybę.

— wpuścisz mnie? — zapytałem wnerwiony.

— cześć Peter. Nie jest to najlepszy moment, żebyś tu teraz wszedł. Jest późna godzina a ja właśnie kładę się spać. — odpowiedział.

Wtedy ujrzałem, że w mojej sypialni świeci się światło. Nie miałem pojęcia po co, skoro zabroniłem mu tam wchodzić. Zanim wujek wykupił posiadłość to właśnie w domu Michaela częściej spałem niż w hotelach, a teraz mnie tam nie ma i on robi z moim miejscem co chce.

— wpuść mnie chociaż na chwilę. Chciałbym zabrać coś z mojej sypialni. — powiedziałem.

— przyjedź jutro to bez żadnego problemu wejdziesz do środka. Dziś tak jak mówiłem, idę spać.

Wtedy coś mnie ruszyło i wysiadłem z auta, podchodząc do bramy. Patrzyłem na okno, z którego wyłania się światło ale nagle zgasło. Zatrzymałem się i poczułem silną dłoń Lukasa, zatrzymującego mnie, abym dalej nie stawiał kroków.

— o co chodzi chłopaki? nie mogę nawet zajrzeć i wziąć swoich rzeczy? — zapytałem i coraz bardziej byłem wkurwiony.

— słyszałeś przecież. Nie ma takiej możliwości. — odpowiedział Lukas, a Michael obrócił się na pięcie i poszedł do środka.

— jasny gwint. — wyszeptałem i wróciłem do posiadłości Artura.

Całą drogę myślałem, o co tu może chodzić. Zastanawiałem się nad tym, czy to zwykły przypadek, czy może zabrał ze sobą Sofię, ale przecież nie spałaby w mojej sypialni, tylko razem z nim. Nie wiedziałem już co myśleć, więc poszedłem do salonu, w którym dalej siedział Artur.

CIEŃ POŻĄDANIA// BĘDZIE WYDANAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz