*noty przed tym rozdziałem - jednak trzymam sie filmów nie książek co do fabuły i struktury (bo filmy są lepsze.); raczej nie zamierzam bawić się w "o cała szkoła wytyka harrego i draco palcami bo o matko geje" to fanfic, ma być czymś miłym i przyjemnym więc nie potrzeba nam homofobii; a i jakim cudem są komentarze pod tym fickiem 4 lata po tym jak wrzuciłem poprzedni rozdział to nie wiem, podziwiam, ale to że pisze ten nie znaczy że będzie następny btw TwT ( a i mój styl pisania oczywiście może byc inny teraz xd); miłego czytania more notes na końcu*
Draco nawet nie zdążył się obejrzeć, po tym jak skończyły się brawa, a Harry'ego już nie było na parkiecie. Blondyn w pierwszej chwili odwrócił się gwałtownie wokół, szukając ze zdenerwowaniem swojego partnera. Dopiero za drugim obrotem i przeszukaniem tłumu wzrokiem udało mu się znaleźć rudą czuprynę najmłodszego z braci Weasley (co przyznajmy, aż tak trudne nie było) i obok niego ciemne włosy Harry'ego. Draco zaczął przepychać się przez tłum w ich stronę z uprzejmym, może lekko zdenerwowanym, uśmiechem. Gdy tylko znalazł się bliżej nich, wyciągnął rękę i złapał Potter'a za łokieć, by obrócić go w swoją stronę, ewidentnie przerywając jego konwersację z Ronem.
‒ Serio wolałbym, żeby ktoś zamienił mnie we fretkę niż, żebym musiał znow- o Draco! erm ja właśnie... ‒ zająknął się Harry zmieszany, nie bardzo wiedząc co dokładanie powiedzieć ślizgonowi.
‒ Następnym razem uprzedź mnie jeśli zamierzasz zniknąć Potter, to niezbyt miłe ‒ odparł szybko blondyn, w jego głosie słychać było ukąśliwe ślady dawnych nieprzyjemnych odzywek. Draco wyłapał to nie tylko w swoim własnym głosie, ale też odruchu gryfona, by cofnąć ramię z jego uścisku. Ślizgon westchnął tylko i puścił ramię chłopaka, zmieszany odwracając wzrok. Nie chciał, żeby tak to zabrzmiało. A jednocześnie gdy tylko zauważył, że Harry postanowił odejść gdzieś bez niego, od niego, to żołądek Dracona momentalnie skręcił się ze strachu.
‒ Ta... ja po prostu nie chcę znowu ryzykować, że wywrócę się na parkiecie przed całą szkołą ‒ odparł Harry, uśmiechając się niezręcznie.
‒ Draco... Nie obrazisz się jeśli przesiedzę te wszystkie walce i erm... ‒ gryfon machnął dłonią w powietrzu w niewyraźnym geście ‒ Piruety i takie tam?
Blondyn uśmiechnął się tylko w odpowiedzi, przeszedł obok Harry'ego i opadł na krzesło przy najbliższym stoliku. Brunet spojrzał na niego lekko zaskoczony, spojrzał na stojącego obok niego Rona, rudzielec wzruszył tylko ramionami i podszedł siadając przy tym samym stoliku, zostawiając miejsce dla przyjaciela obok ślizgona. Harry usiadł w wyznaczonym mu miejscu i pozwolił by jego ramiona opadły zsuwając się lekko na krześle.
‒ Nigdy więcej nie biorę udziału w czymś, co zmusi mnie do tańczenia przed całą szkołą - mruknął brunet, krzyżując ręce na piersi i chowając głowę w ramionach. ‒ To tortury.
‒ Hej przecież myślałem, że sam zgłosiłeś się do turnieju ‒ zażartował Ron, ale jego mina szybko zrzedła gdy napotkał mordercze spojrzenie swojego przyjaciela.
‒ No tak, sorry... Ej Draco, a tym eee... jak się czułeś tak przed całą szkołą?
Blondyn wzruszył tylko ramionami, coś w sposobie, w jaki Ron pochylił się do przodu przed Harrym by zadać mu to pytanie, wydało mu się- dziwne.
‒ No bo... Wiesz, z tego co pamiętam, to ty zawsze lubiłeś zwrócić na siebie uwagę.
‒ Czy ty coś sugerujesz Weasley? ‒ syknał Dracon, nie patrząc na rudego, tylko skupiając wzrok na tańczącym na środku sali tłumie. Przynajmniej dobrze się domyślił, że rudy zdecydował przejść do bezpodstawnej ofensywy.
CZYTASZ
Oh, Fuck Them! [Drarry]
FanfictionDraco po prostu ma dość. Wszystkich i wszystkiego. Postanawia więc sobie darować i nareszcie robić co chcę. Farbuje włosy, przestaje wszystkich wyzywać, zaprzyjaźnia się z Hermioną, a przy okazji zaprasza Harry'ego na bal bożonarodzeniowy. Fanfic...