Ona wyłoniła się z toni jeziora, on spadł na ziemię spomiędzy gwiazd. Tak naprawdę nigdy nie powinni się spotkać.
A jednak, gdy zobaczyli się nad jeziorem, coś się zmieniło.
W lesie nietrudno było o zgubienie. Z początku głucha cisza dzwoniła w uszach, jednak stopniowo, miarowo zastępowała ją przyjemna melodia, harmonia szeleszczących liści, szumu trawy i wody. Trzaskające gałęzie wybijały rytm, hulający wiatr dołączał do chóru. Wędrowcy zatapiali się w muzyce, ich ciała same rwały się do tańca. Niewielu z nich zdołało oprzeć się czarom, a gdyby spróbowali, ich ślady dawno przestały gdziekolwiek prowadzić. Nie przeszkadzało im to jednak, wiedzionym przez kroki nieznanego układu.
Czasem leśne stworzenia, podziwiające spektakl spod warstwy srebrzystej mgły, nieco wstydliwie przygrywały, czym mogły. Niekiedy ten magiczny zespół potrzebował wokalisty, który nadałby utworowi nowy charakter. Wtedy to z jeziora, skrytego głęboko wśród drzew, wyłaniała się jego mieszkanka, nimfa wodna o jasnym, dźwięcznym głosie, który idealnie dopełniał leśną symfonię. Zawsze pojawiała się w nim nuta szczerej radości, niepohamowanego szczęścia, że dostąpiła zaszczytu mieszkania w tym lesie, słuchania i śpiewania do jego melodii. Bo nimfa kochała las i jego melodie. I dzięki temu serce każdego wędrowca też wypełniało się miłością do nich.
Nad wodę rzadko kiedy ktokolwiek się zapuszczał, dlatego zdziwiło ją, gdy podczas jednego z tych koncertów na brzegu jeziora zjawił się chłopiec. Och, jaki on był boleśnie, niegrzecznie nietutejszy! Jego poświata błyszczała w znajomych odcieniach, ale na tym kończyło się jego dopasowanie. Poruszał się nie do taktu, nie do rytmu, głuchy na wszechobecną muzykę. Jego niewyszukane ruchy zdawały się wręcz brutalne, jakby przyszedł zdeptać leśne instrumenty, otwarcie wzgardzić ich misternym rzemiosłem. Nimfa umilkła, gotowa zbesztać intruza za to bezczelne wtargnięcie, jednak wtedy on również ją zauważył. I w swoim rażącym nieobyciu pomachał do niej z takim entuzjazmem, że nie mogła się na niego gniewać.
Podbiegł do brzegu jeziora, tak... niepotrzebnie żywiołowy na tle sennej puszczy.
— Cześć! Kim jesteś? Mieszkasz tu? — zasypał ją pytaniami na dzień dobry (a może na dobry wieczór?). Darowała sobie odpowiadanie; nie odważyłaby się odrzeć swojego domu z tajemniczego uroku tak prosto i pochopnie.
— Nie jesteś stąd — stwierdziła, nie podejrzliwie, a bardziej z ciekawością.
— Nie jestem — potwierdził ochoczo. — Mieszkam pośród gwiazd, tam na górze. Ostatnio z nich spadłem. Nie widzę znajomych gwiazd, nie mogę wrócić. — Pierwszy raz usłyszała w jego głosie coś bliskiego smutkowi. — Wylądowałem w drzewach niedaleko i znalazłem się tu. Nie wiem, co mam robić...
— Ostatnio niebo często się chmurzy. Możesz nie zobaczyć swoich gwiazd szybko — poinformowała go. — Ale w lesie ci się spodoba — dodała szybko na pocieszenie, bo wolała nie robić mu większej przykrości. — Śliczniejszego miejsca nie znajdziesz! Nawet nie zatęsknisz za gwiazdami, poczujesz się jak w domu. Wszystko ci pokażę, będzie super, słowo!
W zasadzie sama nie do końca rozumiała, skąd taka obietnica. Ten zagubiony chłopiec wzbudził jej zaufanie, po prostu. Lecz nie wypadało jej złamać danego słowa, więc, jak powiedziała, tak pokazała mu wszystko. Opowiedziała niezliczone historie o zagubionych wędrowcach, o życiu pod powierzchnią wody, o roślinach, które odeszły, o tych, co wyrosły na ich miejscach. Poprowadziła go sobie znanymi ścieżkami. Śpiewała, gdy wiatr podsuwał jej melodię, a śpiewała same piękne piosenki. Chłopiec słuchał uważnie, zapamiętywał i dopytywał; interesowały go bardzo nietypowe detale. Czemu martwił się, czy drzewa mają co jeść, skoro słyszał, jak radośnie szeleszczą? Dlaczego polecał owadom odpoczywać, kiedy one sennie grały swoje delikatne ornamenty? Takie rzeczy nigdy nie przyszłyby jej na myśl. Mimo to z przyjemnością spędzali razem czas. Lubiła go coraz bardziej, tego niezwykłego chłopca.
CZYTASZ
dzieje pochmurnych nocy | one-shot
Fantasyo melodiach grających nad jeziorem i o nutach, których nie zapisano w gwiazdach ___ biorę udział w konkursie „Pierwsza miłość" na profilu @riprecenzje. miłego walenia tynków wooo