Gdybym miał opisać mój aktualny stan psychofizyczny, odpowiedziałbym, że nie mam pojęcia. Odnosiłem wrażenie, że czułem wszystko i nic jednocześnie, tak jakby cały ciąg tych teoretycznie niefortunnych objawów, mających miejsce w ostatnie dni wyżarł mi dziurę, gdzieś w środku. Dawno tak bardzo się nie nudziłem - całą noc spędziłem niespokojnie przewracając się z boku na bok i nawet miarowe udarzanie deszczu o dach lecznicy nie było w stanie oderwać mnie od kumulującej się w głowie niepewności. Pół miesiąca to zdecydowanie za długa przerwa. Musiałem pomagać duszom w podziemiu. Musiałem być użyteczny. Musiałem być silny.
Z drugiej strony - zalecenia Willa jakoś ciążyły mi na sercu. Czułbym się okropnie, gdybym ich nie przestrzegał i kompletnie je zignorował. Chłopak był jedną z niewielu osób, które przestały być mi obojętne i których nie umiałem tak po prostu zignorować. Pomimo spędzenia z nim dopiero (przymusowo) kilku godzin poczułem nić porozumienia. Coś trzymało mnie i sprawiało, że nie mogłem tak po prostu pozbyć się go z mojego życia. Chyba ostatnie lata izolacji dawały się we znaki i zaczynałem wariować.
Około godziny czwartej, stwierdziłem, że definitywnie muszę rozprostować nogi. Wychodzenie na zewnątrz niestety mi nie odpowiadało, bo sądząc po lejącym deszczu raczej nie byłoby to specjalnie odpowiedzialne posunięcie - Will chyba by mnie ukatrupił. Stwierdziłem, że otworzę okno (było zdecydowanie zbyt duszno) i rozejrzałem się po pokoju. Kilkanaście materacy rozstawionych przy ścianach pokoju sprawiało, że poczułem się odrobinę, jakbym siedział samotnie w jednym z domku herosów. Chociaż definitywnie nie byłby to domek boga ze szczególnym gustem - o taki wystrój podejrzewałbym co najwyżej Dionizosa, z faktem, że w tym wydaniu musiałby być upitym daltonistą. Mniejsza.
Okrywając barki jednym z koców, udałem się w stronę szafek. Tak, pomysł grzebania w nich nie należał do najbardziej błyskotliwych i szczególnie moralnych, ale w tym momencie uznałem, że wszystko mi jedno. Chciałem czymś zająć myśli i jakkolwiek zadziałać tej pustce, chociaż w tym momencie wydawała mi się być nie do przeskoczenia. Do przyjścia Williama postaram się wszystko w miarę ułożyć, a zresztą - to chyba nie jest jakieś szczególne przestępstwo? Co najwyżej delikatne pokazanie braku szacunku, ale w końcu nie takie rzeczy zdarzało mi się robić w życiu. Nie miałem pojęcia czemu aż tak zastanawiałem się nad tą kwestią.
Przeglądając zawartość półek czułem się trochę, jakbym ponownie miał kilka lat i bawił się w szpiega w czyimś domu. Intensywnie czytałem zawartość ulotek leków, dokładnie przyglądałem się niektórym dziwnie wyglądającym przedmiotom, wymyślając i zastanawiając się nad ich zastosowaniem - a naprawdę, było się nad czym zastanawiać. Starałem się odkładać wszystko na miejsce i specjalnie tego nie przekładać, nawet podczas oglądania, do momentu, gdy pod kilkoma rolkami bandaży nie dostrzegłem ciemnej, kartonowej okładki. Cóż, zeszyty, książki i zapiski medyczne chyba nie powinny mnie dziwić - w każdym razie uznałem, że zerknę na ten notes. Odsuwając kilka przyborów, powoli i delikatnie go wyciągnąłem. Okładka wyglądała na solidną, ale pomimo wszystko wolałem nie ryzykować ewentualnymi zniszczeniami czy rozdarciami.
Podczas szybkiego przeglądnięcia zeszytu zauważyłem, że strony były zapisane nieco chaotycznym, ale czytelnym charakterem pisma. Na niektórych stronach mogłem dostrzec rysunki, podkreślenia, tabelki i schematy. Wyglądało to trochę jak notatki jakiegoś studenta z wykładów. Z czystej nudy zacząłem czytać otwartą przeze mnie stronę. Ciekawie wytłumaczone pojęcia, wyjaśnienie działania różnych substancji, sposoby wykonywania opatrunków szybko zostały pochłnięte przez mój wzrok. Całość prezentowała się trochę jak podręcznik do kompletnych podstaw medycyny, z faktem, że został on w całości napisany ręcznie. Tak jakby ktoś próbował przekazać komuś innemu całą jego dotychczasową wiedzę. I naprawdę nie zainteresowałoby mnie to aż tak, gdybym na jednej z pierwszych kartek, zawierających swego rodzaju "dedykację" nie zauważył imienia i nazwiska osoby, którą zdążyłem już poznać.
Wśród kilku napisanych drukowanymi literami zdań, widniało wytłuszczone imię Willa Solace.
💃💃💃
Jakiś krótki mi ten rozdział wyszedł. No cóż
Zastanawiam się czy nie ciągnę zbyt wolno fabuły tak szczerze 😭😭
No i jest opcja, że zmienię sposób zapisywania dialogów, bo chyba cudzysłów nie wygląda szczególnie dobrze. Nie wiem, pisałem tak opowiadania na próbnych z e8, ale to raczej nie są próbne z e8 XDDWgl chciałem przeogromnie podziękować za 22 wyświetlenia! (Wprawdzie jakieś 5-10 należy do mnie, bo upewniałem się, czy wszystko dobrze się zapisało, ale pomińmy ten fakt)
Pozdrawiam cieplutko, pamiętajcie o jedzeniu/piciu/lekach i 3majcie się tam czy cuś ^^
CZYTASZ
Warming ~ Solangelo
FanfictionGdzie Nico nieświadomie chciałby poczuć ciepło, a Will wbrew jego woli to zauważa