Rozdział 6

1.3K 94 6
                                    

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ Oczami Seliel ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Stał tam. Oparty o mostek, patrzył w dalekie morze. Zauważyłam, że miał na sobie jedwabną, czarną koszulę. Gdy mnie spostrzegł, uśmiechnął się, podszedł i złapał mnie za rękę.

- Hej Seliel, ślicznie wyglądasz. To sukienka Sammie?- spytał z wesołym błyskiem w oku.

- Co?! Znaczy, ja, eee...- zarumieniłam się, zszokowana jego komplementem.

- Chodź, coś przygotowałem.- pociągnął mnie za sobą na przednią część statku. Po chwili, zobaczyłam pięknie ozdobiony stolik, a na nim zapachową świecę i ciasto czekoladowo-truskawkowe.

- Panie przodem.- Cole odsunął mi krzesło. Poczułam, że moje policzki po raz kolejny płonęły. Kiedy usiedliśmy, po niecałych trzech sekundach wypaliłam prosto z mostu:

- Dlaczego chciałeś się ze mną spotkać?

- Eee... Ponieważ mi się podobasz?- powiedział chłopak z nadzieją w głosie.

- Ale ty mi niezbyt.- ucięłam krótko.

-  Ale... Dlaczego?- zapytał z żalem w głosie. Minęła chwila ciszy.

- ... Chodzi o Morro, prawda?

- Nie. Chociaż... może trochę.

- Seliel, co ja Ci mówiłem? Przestań się nim przejmować. On nie ma nad Tobą władzy.- Cole chwycił mnie opiekuńczo za dłoń.

- Ty po prostu nie rozumiesz... Widziałeś jak mi groził? On jest naprawdę zdolny do wszystkiego.- wyszeptałam cicho, odwracając wzrok.

- Obiecuję Ci, że nie musisz się już go obawiać.- zapewnił mnie Cole, a następnie chwycił mój podbródek, przekierowując mój wzrok do siebie. Delikatnie zbliżył się do mnie, a sekundę później...

- Ej, Cole pomóż mi! Coś się zepsuło w panelu sterowania!- Jay pojawił się znienacka.

- Ehh, wybacz mi Seliel, ale muszę już iść. Obowiązki wzywają. Zobaczymy się później?- zapytał chłopak.

- Tak, czemu nie... Do zobaczenia.

Niestety, nikt z powyżej wymienionych nie słyszał cichego, ale mrożącego krew w żyłach śmiechu, który rozległ się w pobliskim lesie...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

- Obudź się skarbie! Dziś będziemy próbowali zdobyć maskę pierwszego mistrza ognia!- Sammie wyciągnęła Seliel z łóżka siłą.

- Niee chce mi sięę...

To prawda. Seliel wolała spać, niż otworzyć oczy i znowu mieć kontakt z realnym życiem.

Poszły na śniadanie. Gdy jadły, Seliel zauważyła Cole'a, który konsumował ciasto. Uśmiechnął się do niej z pełną paszczą czekolady. Odpowiedziała mu tym samym, jednak nie mogła zrozumieć jak On mógł jeść to na śniadanie.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

- Po maskę mistrza ognia ruszamy do wulkanu Płomieni. Maska jest na podeście, wystarczy opuścić się na linie i go zabrać. Kto się pisze?

- Może ja?- zgłosił się Kai.- Nie chcę być frajerem. Jak wszyscy próbują, to i ja.

- Niech będzie. Zaraz będziemy na miejscu.- powiedziała Sammie, patrząc na radar.

- A gdzie Seliel?- zapytał nagle Cole.

- Właśnie nie wiem... Poczekaj chwilę...- Sammie zaczęła czegoś szukać.

- Chyba ją porąbało!- wykrzyknęła nagle.- Jest już na wulkanie, opuszcza się.

- Że co?! Oszalała? Musimy ją stamtąd zabrać!- zaczął panikować Cole.

- Nie wiem co jej odbiło.- rzekła, zaniepokojona Sammie.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Seliel opuszczała się powoli w dół wulkanu. Musiała działać szybciej przed wszystkimi, inaczej Morro by ich wykrył i odbyłaby się kolejna ciężka walka. Nie mogła na to pozwolić.

Gdy już wyciągnęła maskę i wpinała się z powrotem, nagle usłyszała głos:

- Pamiętam czasy, kiedy takie wspinaczki nie były dla Ciebie wyzwaniem.

Spojrzała w górę. Stał tam, oparty o skałę. Ha, myśli, że ją przestraszy? Zignorowała goi wspinała się dalej. Patrzył na nią w ciszy. Gdy była już na szczycie i wciągnęła linę, odezwał się jeszcze raz, przechylając głowę ku ziemi:

- Pamiętam też czasy, kiedy nie zdradzałaś mnie z byle kim.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ Oczami Seliel ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

- Co masz na myśli?- rzekłam, chowając maskę i linę.

- Nie wiesz? Myślałem, że mistrz ziemi nauczy Cię czegoś inteligentnego, ale najwidoczniej się myliłem.- powiedział, podnosząc wzrok na mnie. Był przebiegły.

- Mówiłam Ci już On nie...- zaczęłam, ale przerwał mi:

- Widziałem Was.

- Co?

- Miła randka przy świecach, ależ romantycznie, nieprawdaż? Myślałem, że chociaż trochę docenisz to, że oddałem dla Ciebie duszę.

- Tylko, że ja nie kocham takiego Ciebie. Kocham Twój dawny charakter, Twoją duszę.

Nagle Morro niebezpiecznie się zbliżył.

- Nawet nie mów takich rzeczy! Wiem, że nadal mnie kochasz. I będziesz moja czy tego chcesz czy nie.- chwycił mnie mocno za przedramię tak, że aż poczułam ból. Po chwili wyszarpałam się mu.

- Nie dotykaj mnie!

- Oh, czyżby?- przeniknął za mnie i zasłonił mi ręką usta, a następnie zablokował ręce. Do ucha zaczął mi szeptać jakieś zaklęcie, którego nie rozumiałam. Zaczęłam robić się senna. Wtem usłyszałam wołającego mnie Cole'a i ujrzałam jego  zamazaną sylwetkę w oddali:

- Seliel! Seliel, nie!

I wtedy pochłonęła mnie ciemność.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Przepraszam za kilkudniową nieobecność, ale wiecie nowy sezon itp. :D Mam nadzieję, że mimo tego podobał Wam się rozdział bo naprawdę się starałam :) Nadeszły wakacje, więc rozdziały będą prawie codziennie ;) Do zobaczenia jutro! Ninjaa Goo!!!

Lego Ninjago: Samotna DuszaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz