~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ Oczami Seliel ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Stał tam. Oparty o mostek, patrzył w dalekie morze. Zauważyłam, że miał na sobie jedwabną, czarną koszulę. Gdy mnie spostrzegł, uśmiechnął się, podszedł i złapał mnie za rękę.
- Hej Seliel, ślicznie wyglądasz. To sukienka Sammie?- spytał z wesołym błyskiem w oku.
- Co?! Znaczy, ja, eee...- zarumieniłam się, zszokowana jego komplementem.
- Chodź, coś przygotowałem.- pociągnął mnie za sobą na przednią część statku. Po chwili, zobaczyłam pięknie ozdobiony stolik, a na nim zapachową świecę i ciasto czekoladowo-truskawkowe.
- Panie przodem.- Cole odsunął mi krzesło. Poczułam, że moje policzki po raz kolejny płonęły. Kiedy usiedliśmy, po niecałych trzech sekundach wypaliłam prosto z mostu:
- Dlaczego chciałeś się ze mną spotkać?
- Eee... Ponieważ mi się podobasz?- powiedział chłopak z nadzieją w głosie.
- Ale ty mi niezbyt.- ucięłam krótko.
- Ale... Dlaczego?- zapytał z żalem w głosie. Minęła chwila ciszy.
- ... Chodzi o Morro, prawda?
- Nie. Chociaż... może trochę.
- Seliel, co ja Ci mówiłem? Przestań się nim przejmować. On nie ma nad Tobą władzy.- Cole chwycił mnie opiekuńczo za dłoń.
- Ty po prostu nie rozumiesz... Widziałeś jak mi groził? On jest naprawdę zdolny do wszystkiego.- wyszeptałam cicho, odwracając wzrok.
- Obiecuję Ci, że nie musisz się już go obawiać.- zapewnił mnie Cole, a następnie chwycił mój podbródek, przekierowując mój wzrok do siebie. Delikatnie zbliżył się do mnie, a sekundę później...
- Ej, Cole pomóż mi! Coś się zepsuło w panelu sterowania!- Jay pojawił się znienacka.
- Ehh, wybacz mi Seliel, ale muszę już iść. Obowiązki wzywają. Zobaczymy się później?- zapytał chłopak.
- Tak, czemu nie... Do zobaczenia.
Niestety, nikt z powyżej wymienionych nie słyszał cichego, ale mrożącego krew w żyłach śmiechu, który rozległ się w pobliskim lesie...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
- Obudź się skarbie! Dziś będziemy próbowali zdobyć maskę pierwszego mistrza ognia!- Sammie wyciągnęła Seliel z łóżka siłą.
- Niee chce mi sięę...
To prawda. Seliel wolała spać, niż otworzyć oczy i znowu mieć kontakt z realnym życiem.
Poszły na śniadanie. Gdy jadły, Seliel zauważyła Cole'a, który konsumował ciasto. Uśmiechnął się do niej z pełną paszczą czekolady. Odpowiedziała mu tym samym, jednak nie mogła zrozumieć jak On mógł jeść to na śniadanie.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
- Po maskę mistrza ognia ruszamy do wulkanu Płomieni. Maska jest na podeście, wystarczy opuścić się na linie i go zabrać. Kto się pisze?
- Może ja?- zgłosił się Kai.- Nie chcę być frajerem. Jak wszyscy próbują, to i ja.
- Niech będzie. Zaraz będziemy na miejscu.- powiedziała Sammie, patrząc na radar.
- A gdzie Seliel?- zapytał nagle Cole.
- Właśnie nie wiem... Poczekaj chwilę...- Sammie zaczęła czegoś szukać.
- Chyba ją porąbało!- wykrzyknęła nagle.- Jest już na wulkanie, opuszcza się.
- Że co?! Oszalała? Musimy ją stamtąd zabrać!- zaczął panikować Cole.
- Nie wiem co jej odbiło.- rzekła, zaniepokojona Sammie.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Seliel opuszczała się powoli w dół wulkanu. Musiała działać szybciej przed wszystkimi, inaczej Morro by ich wykrył i odbyłaby się kolejna ciężka walka. Nie mogła na to pozwolić.
Gdy już wyciągnęła maskę i wpinała się z powrotem, nagle usłyszała głos:
- Pamiętam czasy, kiedy takie wspinaczki nie były dla Ciebie wyzwaniem.
Spojrzała w górę. Stał tam, oparty o skałę. Ha, myśli, że ją przestraszy? Zignorowała goi wspinała się dalej. Patrzył na nią w ciszy. Gdy była już na szczycie i wciągnęła linę, odezwał się jeszcze raz, przechylając głowę ku ziemi:
- Pamiętam też czasy, kiedy nie zdradzałaś mnie z byle kim.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ Oczami Seliel ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
- Co masz na myśli?- rzekłam, chowając maskę i linę.
- Nie wiesz? Myślałem, że mistrz ziemi nauczy Cię czegoś inteligentnego, ale najwidoczniej się myliłem.- powiedział, podnosząc wzrok na mnie. Był przebiegły.
- Mówiłam Ci już On nie...- zaczęłam, ale przerwał mi:
- Widziałem Was.
- Co?
- Miła randka przy świecach, ależ romantycznie, nieprawdaż? Myślałem, że chociaż trochę docenisz to, że oddałem dla Ciebie duszę.
- Tylko, że ja nie kocham takiego Ciebie. Kocham Twój dawny charakter, Twoją duszę.
Nagle Morro niebezpiecznie się zbliżył.
- Nawet nie mów takich rzeczy! Wiem, że nadal mnie kochasz. I będziesz moja czy tego chcesz czy nie.- chwycił mnie mocno za przedramię tak, że aż poczułam ból. Po chwili wyszarpałam się mu.
- Nie dotykaj mnie!
- Oh, czyżby?- przeniknął za mnie i zasłonił mi ręką usta, a następnie zablokował ręce. Do ucha zaczął mi szeptać jakieś zaklęcie, którego nie rozumiałam. Zaczęłam robić się senna. Wtem usłyszałam wołającego mnie Cole'a i ujrzałam jego zamazaną sylwetkę w oddali:
- Seliel! Seliel, nie!
I wtedy pochłonęła mnie ciemność.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Przepraszam za kilkudniową nieobecność, ale wiecie nowy sezon itp. :D Mam nadzieję, że mimo tego podobał Wam się rozdział bo naprawdę się starałam :) Nadeszły wakacje, więc rozdziały będą prawie codziennie ;) Do zobaczenia jutro! Ninjaa Goo!!!
CZYTASZ
Lego Ninjago: Samotna Dusza
FanfictionCole ma już dosyć bycia odwiecznym samotnikiem. Szkoda, że zorientował się o tym dopiero wtedy, gdy ich przygoda powoli się kończy... Pewnego dnia przy ich statku rozbija się inny statek, tyle, że zbudowany z kompletnie innego, mocniejszego materia...