┊ ┊ ┊ ┊ ┊ ┊ FLUFF
┊ ┊ ┊ ┊ ˚♡ ⋆。˚ ❀ soft content
┊ ┊ ┊ ✫
┊ ┊ ☪⋆. Wiedziała, że jest północ po tym,
┊ ⊹. jak księżyc był ułożony na niebie. Obudziła
✽ ⋆ ┊ . ˚. ją zabawka, spadająca prosto na jej
˚✧ czoło. Kot siedział nad nią, patrząc prosto w jej oczy. Zdawały się wręcz świecić zielenią w ciemności. Zmarszczyła brwi, widocznie niezadowolona z przebiegu sytuacji, jaka się potoczyła w głowie tego rudego stworzenia. Puszysta kulka nie ruszała się, dalej wpatrując się w twarz właścicielki.- Dlaczego zawsze ja a nie twój ojciec. - wyburczała cicho, nie chcąc budzić swojego narzeczonego. Kot zrozumiał chyba że jego nękanie zadziałało i odsunął się zezwalając właścicielce podnieść się do siadu. Przeklnęła go w duchu, myśląc tylko o tym, jak mogłaby go wypatroszyć. Kotek zamachał ogonem. Wydawałoby się, że czuje satysfakcję z dokonanego czynu. Kobieta złapała się za głowę, zbyt niewyspana żeby męczyć się z swoim kotem, który pewnie, tak jak ma w zwyczaju, obudził ją dla zabawy. Karton był kotem, którego dziewczyna wzięła ze schroniska, po prostu było jej go żal. Mimo to, okazało się, że ten kot to czysty obraz kota niemyślącego, czyli standard u rudych kotów. Był może i uciążliwy i zachodził brunetce za skórę, lecz w jej sercu nie brakowało miłości do tego zwierzaka. Rozległ się specyficzny ziew, a do pokoju wparował szczeniak. Kobieta uniosła brew widząc go. Piesek wydawał się zachwycony. Co się dzieje z jej zwierzętami? No więc wstała, psa wzięła na ręce, kot ruszył dumnie za nią. Wymknęli się z sypialni, po cichu, tak by nie obudzić mężczyzny, które za pare godzin wstaje do pracy. Suczka w rękach dziewczyny wydawała się wariować. Carmel była szczeniakiem jej starego psa, którego zabrał czas - Kofi, najcudowniejszej psinki na świecie. Carmel po mamie zdecydowanie miała oczy. Jej oczy czarowały, przyciągały do siebie i kazały miłować. Po rozmarzeniach brunetka trafiła do kuchni, gdzie zapaliła pare mniejszych lampek nad blatami. Dzięki nim, zdjęcia wiszące na lodówce dało się rozpoznać, a najróżniejsze plany odczytać. Jedno ze zdjęć było rodzinne, wyglądało na to, że z jakiejś imprezy. Na drugim byli oni, przyczepieni magnesem z Niemiec. Stali zmoknięci, w deszczu, za nimi piękny widok mimo nieciekawej pogody, wtuleni w siebie. Na jej palcu świecił się pierścionek, dokładnie ten sam, który miała obecnie, nalewając sobie i pupilom wodę. Pod zdjęciem był jakiś rozkład, prawdopodobnie wywozu śmieci, tuż obok pare przypomnień a nawet kalendarz, z mocno nakreśloną na nim datą. Dzisiaj. 14 lutego. Walentynki. Kot zamiauczał, chętnie wtulając się w lodówkę. Niewyspana dziewczyna nie reagowała na niego skupiając się jedynie na swoim pragnieniu i na zachowaniu jak największej ciszy by nie obudzić ukochanego. Zerknęła na zegar widząc 4:48, westchnęła ruszając ku salonowi. Wiedziała, że jej chłopak się nie obudzi, ciężko by mu było, więc wzięła się za przygotowywanie niespodzianki, o której pamiętała. Planowała to troszkę inaczej, lecz jej pupile zaplanowały to inaczej. Ozdobiła ładnie salon, w kuchni postawiła wcześniej dobrze schowane ciasto, nad którym męczyła się cały wcześniejszy dzień. Poszła wziąć prysznic w dolnej łazience, ubrała się ładniej, upięła włosy i czekała, aż jej narzeczony wstanie szykować się do pracy. Czy wyglądała na zestresowaną? Tak. Czy była? Jak cholera. Nie wiedziała, czy jej przyszły mąż ucieszy się z niespodzianki, czy może mu się nie spodoba. Przez myśl przeszło jej nawet, że znienawidzi ją. Jej rozmyślanie zostało przerwane przez otwierane drzwi i głośny tupot jego stóp. Pies zareagował odrazu i pobiegł do swojego pana z merdającym ogonkiem.
- A jeny Carmelek mój słodki puszek ty mój. - wydobył się zachrypnięty lecz udający dziecinny głos. Ochrypnięcie dodawało zabawnego wybrzmienia. - A gdzie mama? - w duchu przeżegnała się, gdy mężczyzną wszedł do salonu. - Dzień dobry, kochanie, widzę, że walentynki od serca. - skomentował wcześniej przyuważone ciasto i pozytywny wygląd swojej ukochanej. Zaśmiała się, ucałowując go w usta.
- Uwierzysz, że to nie wszystko co dla ciebie mam? - uśmiechnęła się, lecz niepewnie. Z tyłu głowy czaił się strach.
- Co takiego, no jestem ciekawy. Dostanę to teraz? - wzięła głęboki wdech odsuwają się kawałek od niego. Cisnęła w niego słowami nie zastanawiając się dwa razy.
- Jestem w ciąży. - jego szczena leżała na ziemi, na tyle, że nawet gdyby chciał, to by jej nie uniósł. Ta reakcja trochę przestraszyła dziewczynę. - O matko, nie cieszysz się. Jeny, co teraz się stanie. - zaczęła mamrotać nerwowo. Przestraszyła się gdy jej chłopak złapał ją i okręcił wokół. Zrobił tak i raz, i drugi, i trzeci. Potem pocałował w policzek, czoło, drugi policzek, potem wycałował całą jej twarz. Ucałował dłonie. Na jej twarzy odrazu pojawił się rumieniec i szeroki uśmiech. Poprowadził ją do kuchni, śledzeni przez swoje pupile. Kot wskoczył na blat, przymilając się do blondyna, który zaczął kroić sobie kawałek ciasta. Ukroił również ukochanej, która obecnie robiła dla nich kawę i przygotowywała tortillę do pracy dla swojego narzeczonego. Rozmawiali, zwierzęta ich zaczepiały, całowali. Wybiła i godzina 7:00 i kobieta została sama. Zapach jego perfum dalej roznosił się po mieszkaniu ułatwiając brunetce zaśniecie.
YOU ARE READING
rose petals // multifandom one-shots
Random_________________ ׂׂૢ་༘࿐ ┊ ⋆ ┊ . ┊ ┊ ┊ ┊⋆ ┊ . another one-shot book ┊ ┊ ⋆˚ but better ✧. ┊ in english and polish ⋆ ★ multifandom