część 6

5 1 0
                                    

miejsce: Barcelona
  Gdy dotarliśmy na miejsce wyszłam z auta jak najszybciej bo dzisiejszy dzień był dla mnie 24 godzinnym stresem. Po mojej głowie chodziło wiele myśli o moim  byłym przyjacielu. Pytań także nie brakowało, ale jedyne co mi pozostało to iść dalej i wspierać klub na zawsze. Wtedy jeszcze nie wiedziałam co się stanie w upływie następnych 2 miesięcy.

Gdy weszłam na stadion moim oczom ukazała się drużyna realu madryt która już przygotowywała się do dzisiejszego meczu. Nie oszukujmy się, szukałam wzrokiem Jude'a ale stwierdziłam że lepiej nie szukać ani jego osoby, ani kontaktu z nim. Po tym jak mnie zostawił jedyne co mi pozostało po nim to wiele ran do których bólu się przyzwyczaiłam. Dlaczego? Bo takie rany się nie goją. Chociaż bardzo by człowiek chciał nigdy nie zapomni tego co razem przeszedł z osobą z którą jeszcze więcej niż 10 lat temu nie wyobrażało się życia. Gdy weszłam na spotkanie sztabu zajęłam miejsce gdzieś na boku, aby nie zwracać na siebie uwagi bo nie mogłam przestać myśleć o tym co kiedyś przeszłam właśnie z graczem realu madryt.

Gdy minęło to gadanie o jakiś sprawach technicznych wyszłam z tego pomieszczenia bo myślałam że zemdleje.
Jak wiemy Hiszpania jest ciepłym krajem a przesiadywanie z conajmniej czterdziestoma osobami w jednym pomieszczeniu bez klimatyzacji nie sprzyjało. Poszłam więc na trening barcy, bo nie wyobrażam sobie oglądania tych spoconych małp z realu.
-Hejka Vic!- krzyknął Gavi
-Hejcia, ty lepiej przygotowuj się na mecz-krzyknęłam z rozbawieniem w głosie.
Można było też usłyszeć pojedyncze śmiechy zawodników co nie powiem, poprawiło mi humor.

                   POV: JUDE
  Gdy odbijałem piłkę i robiłem na ogół jakieś tricki z nią usłyszałem głos przeciwnika z numerem 30, a zaraz za nim dziwnie znajomy mi głos. Przez resztę treningu zastanawiałem się skąd go znam. Pomijając fakt że mam miliony fanek na świecie ten wydawał mi się bliski i kojący na mój stres przed dzisiejszym starciem.

Gdy wychodziłem z szatni zobaczyłem pewną dziewczynę. Te szare oczy wręcz krzyczały do mnie ,,zraniłeś mnie". Dziewczyna gdy zobaczyła moją osobę popatrzyła na mnie z bólem w oczach.Odwróciła się na pięcie i poszła w nieznanym mi kierunku. Gdy podążała bodajże w kierunku szatni FC Barcelony zobaczyłem na jej plecach nazwisko Gaviry i numer 30. Teraz już wiedziałem. To ta sama Victoria sprzed 12 lat. Moja Victoria Gavira. Gdy zobaczyłem przed oczami nasze wspólnie spędzone chwile w Madrycie łza spłynęła mi po policzku. Właśnie dotarło do mnie jak bardzo ją skrzywdziłem urywając kontakt zupełnie bez powodu. Już wiedziałem że wyjazd do Barcelony nie skończy się tak szybko. Muszę ją odzyskać. Gdy z moich rozmyśleń i nostalgii wyrwał mnie Vini aż podskoczyłem.
-Stary co ty tutaj robisz?- zapytał
-Obiecaj że nikomu nie powiesz.-popatrzyłem na niego z nadzieją w oczach.
-Obiecuje,ale mów już!-chłopak tupnął nogą co wyglądało wręcz komicznie.

Gdy opowiedziałem mu całą historię chłopak nie mógł przestać mówić mi że to jest przeznaczenie. Szczerze od zawsze podobała mi się Victoria ale nigdy nie miałem odwagi jej tego powiedzieć, dlatego zerwałem z nią kontakt z dnia na dzień aby łatwiej mi było pozbyć się mojego uczucia do niej. Znalazłem niby sobie dziewczynę, Mary. Nie była tak idealna jak Victoria. Strasznie mnie zmieniła. Zerwałem z nią jakieś 3 lata temu. Nawet za nią nie zatęskniłem. Odkąd nie przyjaźnie się z Vic nie tęsknie za nikim innym jak za nią.

                   POV: VICTORIA
Gdy weszłam do szatni odrazu pobiegłam do Pabla który pakował swoje korki do torby.
-Vic, co się stało stało?-zapytał
-On tu jest Gavi.- odparłam przerażona
-Ale kto?- dopytywał chłopak.
-Jude-wypaliłam i schowałam swoje małe ciało w jego ramionach.
To był mój jedyny sposób na ucieczkę od problemów. Ogółem Pablo był dla mnie jedyną osobą której ufałam w 100%.
Pedri też był moją comfort person ale jednak Gavi był mi bliższy.

Do uścisku dołączył zaraz Ferran wraz z Yamalem i tak trwaliśmy aż w pewnym momencie nie wszedł Xavi aby powiedzieć piłkarzom w jakim składzie ma pokazać się drużyna. Usiadłam obok Gaviego i wyjęłam telefon, bo usłyszałam powiadomienie z instagrama. Nie wierze.
,,judebellingham zaczął/zaczęła Cię obserwować" Świat zatrzymał mi się na jakieś 30 sekund. Gdy trener opuścił szatnię Gavi wyrwał mój telefon i zobaczył powiadomienie na ekranie. Jemu też zabrakło słów. Przychodziły nowe powiadomienia a wraz z nimi treść ,, judebellingham lubi twoje zdjęcie" Stop. To się nie dzieje. Wspomnienia wracają, a wraz z nimi mój żal do jego osoby.

forever with uWhere stories live. Discover now