„Automat"

4 0 0
                                    

Gdy stałam przed białymi drzwiami tego imponującego domu, zastanawiałam się, czy odważę się zapukać. Moje włosy były kompletnie przemoczone,bo deszcz zaczął padać zaraz po wyjściu z lotniska, szczerze mówiąc mogę wycisnąć z nich szklankę wody. Dom był piękny, niemalże zachwycający, ale zastanawiałam się, czy pasował do mojego brata. Był zbyt schludny. Życie z nim nauczyło mnie hałasów i nieco bałaganu, czegoś zupełnie innego niż to eleganckie wnętrze. Kiedyś marzyłam, żeby był młodszy, ale teraz, będąc w Kalifornii, zaczynam doceniać naszą więź.

Są plusy posiadania starszego brata powiedziała Susana Presley. To niedorzeczne

Po głębokim oddechu dotknęłam drewna, a dźwięk pukania musiał być słyszany na całe osiedle. Po chwili pojawił się Nick, zawsze taki sam, zaspany.

-O Susan, myślałem, że przyjedziesz później - podrapał się po zadartym nosie.

To był Nicholas Presley. Normalne rodzeństwo po sześciu latach nie widzenia by się chociażby przytuliło, ale to jest Nick, ma wyjebane.

-Również miło cię widzieć - mruknęłam, patrząc na niego. Spojrzał mi poważnie prosto w oczy,ale nagle uśmiechnął się szeroko dusząc mnie uściskiem.

-Żartowałem, ździro! Nie mogłem się doczekać - wrzeszczał na cały przedpokój.

Jego obecność sprawiała, że czułam się jak mała dziewczynka. Jego wzrost był porównywalny do choinki świątecznej, a ja niestety nie odziedziczyłam tego od rodziców.

-Daj mi tę walizkę, mam dla ciebie pokój! - krzyknął, zabierając moje ubrania.

-Masz coś do picia? - głód i pragnienie dały o sobie znać. Szukałam w lodówce czegokolwiek, po kilku godzinach lotu byłam na to gotowa.

-Jedziemy na pizzę? - jego lewy kącik wędrował ku górze.

- O niczym bardziej nie marzę-odwróciłam się do niego powoli ukazując białe zęby, które zawdzięczałam mojej dentystce.

Pizza to moja miłość. Przysięgam jestem w stanie oddać za nią życie, lub rodzeństwo.

-To w drogę, ale chyba musisz się przebrać. Jesteś cała mokra - stwierdził.

-Serio? Nie wiedziałam - zapomniałam dodać, że Nicolas potrafi być czasem niewiarygodnie bezsensowny i przygłupi-daj mi pięć minut, a i ty płacisz-puściłam krótkie oczko po czym zniknęłam za ścianą.

Uznałam, że w razie czego ubiorę się elegancko. Brunet ma oryginalne pomysły, więc nie zdziwiłabym się, gdyby kogoś zaprosił. Słyszałam wiele o jego przyjaciołach, ale znam tylko Harry'ego. To człowiek, którego kocha się za charakter, nie za wygląd. Kiedyś podczas wideorozmowy ujrzałam go, potem jakoś się złożyło, że do mnie napisał. Często wysyłał mi humorystyczne zdjęcia Nicka, za co serdecznie mu dziękowałam. Uwielbiałam go przede wszystkim za to, że zawsze był po mojej stronie. Ostatnio przyjechał do nas na święta, a czas spędzony razem był naprawdę świetny.

Postawiłam na zwykle czarne jeansy i biały top, wychodząc założyłam skórzaną kurtkę i moje ulubione nike. Zauważyłam zielonookiego opierającego się o jeden z jego samochodów. Był cholernie drogi.

-gotowa?-zadał pytanie popalając papierosa. Kiwnęłam jedynie głową wchodząc na miejsce pasażera.

Podczas jazdy po Kalifornii w samochodzie, obok mojego brata, przemierzałam ulice, otulona promieniami słońca. W trakcie tej podróży zacząłam dostrzegać specyficzny podział miasta - na jednej stronie blaski bogactwa, a po drugiej stronie cienie codziennego życia dla tych mniej zamożnych. Kalifornia ukazywała mi swoje oblicze, gdzie ulice były świadkiem kontrastów społecznych.
Wstukiwałam rytm piosenki, obserwując zmieniający się krajobraz, zauważyłam, że to miasto jest jak mikrokosmos, gdzie jednocześnie kłębią się marzenia o sukcesie i rzeczywistość wyzwań. 

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Mar 15 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Yet so farWhere stories live. Discover now