ROZDZIAŁ 1 - Czy to kolejny sen...?

7 2 2
                                    

Wstałam orzeźwiona poprzez letnie powietrze, a światło dotknęło moich powiek. Skrzywiłam się lekko i otworzyłam powoli oczy. Przede mną ukazała się postać. Nie  nastraszysz mnie ViruetPowiedziałam w myślach. Szara istota zmyła się z mojego pola widzenia. Wstałam na nogi i podreptałam do szafy. Wybierając ubrania zastanawiałam się co miałam kupić w sklepie do którego zamierzałam iść. Gdy już wyszłam i byłam całkiem blisko spożywczaka zerknęłam do torebki sprawdzić czy, aby na pewno mam telefon oraz portfel. Ale z niego wypłynął strumień, a wraz z nim wodne malutkie wróżki. Z ich włosów sączyła się woda, a ich malutkie ciałka pokrywały całą powierzchnię mojej torby.
- Wróć do nas - Powiedziały chórkiem, swoimi cieniutkimi, cichymi głosikami. Nie byłam wcale zdziwiona, takie wizję, czy duchy widziałam na codzień. Byłam przyzwyczajona, że nikt mi nie wierzył. Ale nie przeszkadzało mi to w dalszym życiu, wręcz przeciwnie lubiłam to. Wiedząc, że zawsze byłam i będę przekonana o istnieniu innych światów, magii czy istot mistycznych. Viruet był moim przyjacielem. Oczywiście nikt mi nigdy nie wierzył, kiedy mu o tym opowiadałam, zatem przestałam. Rodzice nie pochwalali bujania w obłokach i chociaż ja nie przestałam wierzyć w te wszystkie rzeczy to oni wierzą, że jest na odwrót. Upewniłam się, że wzięłam moje rzeczy i ruszyłam dalej w drogę. Natomiast to był tylko początek. Kiedy wróciłam do domu rozbolała mnie głowa. Widziałam mnóstwo rzeczy naraz i nie mogłam skupić się na jednej. Każdy mówił to samo.
"Wróć do nas"
Nie rozumiałam o co chodzi, jak miałam wrócić i gdzie?   Położyłam się do łóżka, żeby się trochę rozluźnić i zasnęłam.

- Czy kiedyś do nas wrócisz? Potrzebujemy ciebie i Lindsay... Wszyscy chcemy Cię z powrotem.
To powiedziała do mnie mała wodna wróżka, jej długie bladoniebieskie włosy błyszczały w słońcu. Jednak twarz miała smutną. Jej oczy przepełnione były smutkiem. Za nią stał Viruet, on też wydawał się smutny i przytłoczony. Chciałam coś powiedzieć, ale ciało zabroniło mi się ruszyć. Byłam sparaliżowana. Miałam zamiar jak najszybciej się obudzić, ale nie mogłam. Patrzyłam na otoczenie w ciszy i zastanawiałam się co słowa wodnej wróżki miały mi przekazać.
- Proszę nie zawiedź nas.

Zniknęła.
Obudziłam się zdezorientowana.
Czy to miało być coś w stylu przepowiedni?
Nadal miałam ból głowy i już chciałam wstać po tabletki do kuchni, kiedy nagle uslyszałam jakieś dźwięki . Wstrząsnęła mną dziwna energia. Zebrałam jakąkolwiek książkę jaką miałam pod ręką i poszłam przeszukać dom. Ujrzałam bladą twarz, blond włosy i niebieskie oczy. Postać była tak jakby przeźroczysta.
- Viruet? - Szepnęłam lekko zirytowana oraz przestraszona jednocześnie.
- Obudziłaś się! Chodź! - Istota pociągnęła mnie za rękę.
Przecież nigdy nie mogłam go dotknąć, wiedziałam, że to jest prawdziwe, ale czy aż tak, żeby ktoś mi uwierzył?
- Nie możesz tego nikomu powiedzieć! Słuchaj to będzie dziwne, więc nie przeraź się.
Ujrzałam zakłopotanie na jego twarzy.
- Złap mnie za ręke i zamknij oczy, jeśli będziesz widziała różne postacie nie zwracaj na nie uwagi. Dobrze?
Pokiwałam głową i chwyciłam jego rękę.
- Co się teraz wydarzy? - Mój zmartwiony wzrok najwyraźniej musiał wpłynąć na postawę mojego przyjaciela, bo wyprostował się i zauważyłam większą pewność w jego postawie.
- Teraz wydarzy się to na co wszyscy czekaliśmy, włącznie z tobą.
Ostatnie co widziałam to jego delikatny uśmiech i radość w oczach.

- Czy to kolejny sen...?
Zorientowałam się, że całe otoczenie całkowicie się zmieniło, niebo było weselsze, słońce świeciło jak najbardziej mogło, ptaki pośpiewywały gościnnie, a wszędzie widziałam... Widziałam wróżki, duchy, smoki, jednorożce, piękne wysokie góry, wodospady, i długą zieloną trawę.
- To twój świat.
- Co masz na myśli mówiąc mój świat? Czy moja wyobraźnia weszła na kolejny level? Teraz mogę czuć i widzieć wszytko wyraźniej?
- Nie, to jest prawdziwe. Chodź! - Pośpieszył mnie Viruet. Zanim zebrałam się, by za nim pójść zauważyłam dziewczynę o ciemnej karnacji, jej długie brązowe włosy ponad ramiona lśniły w blasku słońca. Też była z jakąś osobą, która ją pośpieszała. Szli w naszą stronę, więc na nią zaczekałam.
- Ależ się zgrałyście, strasznie wolno chodzicie - Mruknał chłopak, który własnie do nas doszedł. Miał brązowe włosy i uśmiechał się do nas.
- Kim jesteś? - Spytałam zaciekawiona.
- Jestem Lindsay.
- Lindsay z tego... Snu.
- Evrin?
- Tak - Przytaknelam i jeszcze raz przejechałam po niej wzrokiem.
- Musimy iść! - Pośpieszył mnie ponownie Viruet. Drugi chłopak złapał Lindsay za rękę i wszyscy poszliśmy w stronę jakiegoś zamku. Gdy już weszliśmy do środka mogłam rozejrzeć się dookoła. Wnętrze było błękitno-białe. Schody były pomalowane i zdobione, tak samo jak sufit. Budynek był bardzo wysoki i sprawiał wrażenie przy małym człowieku. Chłopacy poprowadzili nas do jakiegoś pokoju. W nim znajdowały się cztery kolejne osoby. Gdy ja i Lindsay weszłyśmy wszyscy się na nas spojrzeli. Była tam jakaś bladą dziewczyna o białych oczach, obok niej siedział prawie biały jak ściana chłopak, a jeszcze dalej stali obok siebie dwaj chłopacy - jeden z dużymi biało-przeźroczystymi skrzydłami a drugi z ciemnymi skrzydłami i chłodnym spojrzeniu. Wszyscy byli obok dużego okrągłego stolika.
- Lindsay, Evrin, usiądźcie - Wskazał nam na krzesła chłopak, który przyprowadził nowo zapoznaną dziewczynę.
- Która z was to Evrin, a która to Lindsay?
- Ja jestem Evrin - Odezwałam się jako pierwsza i spojrzałam na osoby siedzące przy stoliku. Czułam jak ręce mi się pocą.
- Jesteś Wyobraźnią, a ty Nadzieją - Powiedział jeden chłopak z lekkim zakłopotaniem w głosie.
- Wyobraźnią? Co? W sensie tak, mam dużą wyobraźnię, ale nadal nie rozumiem...
- Ja również, co tu się dzieje? Jaka nadzieja, jaka wyobraźnia. Może zaraz mi powiecie, że któryś z was to wilk albo latająca wróżka?!
Dziewczyna jednak szybko pożałowała swoich słów wnisokując po jej minie. W końcu przed nią siedziały osoby ze skrzydłami i na wpół przeźroczysty chłopak.
- Może im się przedstawimy? To dla nich nowość. Ja jestem Calliope, jestem Stabilnością.
- No dobrze. Ja jestem Victory, jestem Potęgą.
- Ja nazywam się Otis i jestem Miłością - Odpowiedział przyjaźnie.
- A ja Forrest, moim "żywiołem" jest Wrażliwość - Powiedział to z tym samym zakłopotaniem jak poprzednio.
- Okej, wszyscy już się znamy, ale powiedzcie co to za miejsce i co tu robimy.
- Należycie do tego miejsca. Posiadacie tu tron.
- TRON?! - Krzyknęłyśmy z Lindsay w tym samym czasie.
- Nie kumacie? Streszczę Wam. Mamy Potęgę, Stabilność, Wrażliwość, Miłość, a wy jesteście Nadzieją i Wyobraźnią. Każde królestwo potrzebuje właśnie tych cech - Odparł z obojętnością Victory.
- No ale co, mamy porzucić nasze życie, żeby zamieszkać w zamku z obcymi istotami, żeby dię żądzić?
- Nie do końca - Wtrącił się Viruet.
- Od dzieciństwa widzicie wizję. Nawet jak ty w nie nie wierzysz - Zwrócił się do Lindsay. - To to prawda. Tu jest wasze przeznaczenie i prawdziwy dom. Byłyście do tego wybrane zanim się urodziłyście.
- Ale my nawet nie wiemy jak przewodzić ludźmi, władać magią ani nic z tych waszych rzeczy!
- Dlatego was tego wszystkiego nauczymy - Rzekł Otis swoim spokojnym głosem. - Viruet będzie mentorem Evrin, a twoim będzie Colin.
Chłopak o brązowych włosach z którym przyszłyśmy uśmiechnął się do dziewczyny, lecz szybko się speszył i odwrócił wzrok.
Cóż... Nigdy nie wątpiłam w istnienie monstrum, istot czy duchów, jednak nigdy nie spodziewałam się też, że spotka mnie zaszczyt zobaczenia wszystkiego w co tak bardzo wierzyłam...
- To kiedy zaczynamy? - Powiedziałam nadal z niepewnością.
- Super, że pytasz, bo i tak nie masz wyboru - Victory uśmiechnął się kpiąco. - zaczynamy teraz.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Apr 09 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

This Universe is YoursOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz