Chapter 4//What are you doing here?

154 18 31
                                    

Felix myślał, że gorzej już być nie może, ale jednak istnieje coś takiego jak w-f. Dzisiaj na jego "ulubionym" przedmiocie musieli oczywiście zagrać w coś co będzie go męczyło, mianowicie - siatkówkę. Nie dość, że był zmuszony do udzielania się w tym sporcie, to jeszcze będzie to robił aż dwie godziny lekcyjne. Pewnie zastanawiacie się czemu aż dwie, otóż nauczycielka, z którą miał mieć następną lekcję zachorowała, więc zastępstwo mają z wuefistą. Lecz spokojnie, to nie koniec, z racji iż nauczyciel ma też lekcję z inną, równoległą klasą mają łączone zajęcia. Na szczęście lub nieszczęście Lee po długich rozmyśleniach doszedł do wniosku, że podczas drugiej godziny w-fu procent, że wyjdzie na boisko i zagra jest mniejszy. Jednak nie wiedział jeszcze z jaką konkretnie będzie miał klasą.

Cały spocony i zmęczony podszedł do ławeczki na rogu sali i całkiem spragniony, napił się wody. Już więcej nie chciał tu być, miał serdecznie dość tego wszystkiego. Wziął telefon do ręki po czym napisał do Hwanga.

Felix.
O której dzisiaj jest trening?

Odczekał chwilę - nikt nie odpisał. Już miał odkładać telefon, ale dźwięk przychodzącego powiadomienia skutecznie to zniewolił. Wszedł w powiadomienia z Hyunjinem i spojrzał na wiadomość.

Napaleniec.
O 15.40 i nie zapominaj o tym,
że po nim jedziesz do mnie!
Nie wywiniesz się laleczko.

Felix.
Niestety wiem.
Do zobaczenia później Hwang.

Napaleniec.
Mhm, pa lala.

Po tym, od razu odłożył telefon i wstał. Jak na gwizdek, w tym samym czasie, zadzwonił dzwonek. Specjalnie chciał odsunąć się w kąt, lecz wtem ktoś złapał go za ramię. Wyrwał je z uścisku i odwrócił się sprawnie patrząc spod byka na oprawcę jego barku. Kiedy zobaczył kto nim jest aż zamarł.

- Dlaczego to musisz być ty? - jęknął załamany piegus.

- Jesteśmy w równoległych klasach Lixie, nie pozbędziesz się mnie tak szybko - wyszczerzył się do młodszego o dzień chłopaka.

- Nie wystarcza ci moja obecność podczas posiłku na stołówce, naprawdę? - poszli razem na wybieranie drużyn. Han stanął i zaczął wybierać. Oczywiście, że jako pierwszego wybrał Felixa.

- Zdecydowanie, nie wystarcza. Z Yeji ubolewamy, że nie możesz być w naszej klasie.

- Ale nie możemy być razem skoro jesteśmy na zupełnie innych kierunkach - w duszy śmiał się zwycięsko, że do nich nie trafił.

- No, niestety. Będziesz mi wystawiał - Felix spojrzał na niego zdezorientowany.

- A nie mogę siedzieć na ławce?

- Nie - odpowiedział stanowczo starszy. Felix westchnął cierpiętniczo i niedługo potem zaczęli grać.

Z początku szło nie za dobrze i Han ratował wszystkie piłki jakie mógł, lecz po dwóch setach szło już o wiele lepiej.
Lee niestety był zmuszany do grania, pomimo że bardzo tego nie chciał.

- Ej, Lixie nie było źle - poklepał go po ramieniu Han. - Nie zamartwiaj się tym.

- Nie zamartwiam, po prostu boli mnie paluszek od tej... - mówił z nutką złości - niefajnej piłki - wywrócił oczami po czym dodał - użyłbym niecenzuralnych słów, ale jesteśmy w szkole. Poza tym, mam też namiastkę kultury osobistej.

My basketball player\\hyunlixOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz