1.

116 12 19
                                    

Otwieram oczy. Gdy razi mnie słońce zza odsłoniętego i uchylonego okna, szybko zamykam je z powrotem. Przez chwilę leżę zawinięty w kołdrę jak naleśnik i słucham, jak moja siostra śpiewa, czy raczej wrzeszczy do piosenek Adele podczas robienia śniadania. Utwory k-popowe naprawdę świetnie jej wychodzą, ale zdecydowanie nie powinna zabierać się za muzykę typu soul. Wzdycham i wstaję z łóżka, odrzucając kołdrę na bok. Zaczynam przekopywać stosy ubrań i książek walające się po ziemi w poszukiwaniu telefonu. Gdy w końcu go znajduję, sprawdzam, która jest godzina. 8:27. Jęczę zawiedziony. Kto normalny wstaje tak wcześnie, w sobotę, gdy zostały niecałe cztery miesiące do końca roku szkolnego i nie trzeba jakoś szczególnie się uczyć (no może, w moim przypadku, oprócz powtarzania wiadomości do egzaminu ósmoklasisty)? Przeciągam się i ziewam, a następnie nurkuję w szafie, z której wylewają się moje ciuchy. Wyciągam czystą białą koszulkę w rozmiarze XL i szare dresy, które miałem na sobie wczoraj w szkole. Przeczesuję dłonią gęste rozwichrzone loki i boso idę do kuchni. Tam zastaję Sylwię robiącą tosty i drącą się do Easy on me. Nie jest moją bliźniaczką, bo jest ode mnie starsza o rok, mimo to wyglądamy prawie identycznie. Mamy te same długie, gęste złotobrązowe loki i duże czekoladowe oczy. Tą samą owalną twarz, mały nos, pełne usta i lekko pulchną sylwetkę. Sil jest jednak wyższa ode mnie o osiem centymetrów, czego nie mogę ścierpieć. Biorę jeden tost leżący na talerzu, smaruję go stojącym na stole masłem orzechowym i siadam na jednym z krzeseł.

– Jak się spało? – pyta moja kochana siostrzyczka.

– Spałoby się dalej, gdybyś nie obudziła mnie swoim pianiem. – burczę, nalewając sobie soku pomarańczowego do szklanki.

– Ej! Kwestionujesz mój talent wokalny? – pyta z udawanym oburzeniem, kładąc rękę na sercu.

– Tak. – odpowiadam dobitnie.

Przekomarzamy się jeszcze jakiś czas. Po zjedzeniu śniadania wsadzam brudne naczynia do zmywarki i oboje idziemy do swoich pokoi. Ja postanawiam zabrać się za czytanie. Ostatnio kupiłem kilka książek, między innymi pięć tomów Heartstopper. Ze względu na to, że jest to komiks, czytanie zajmuje mi około godziny. Muszę przyznać, że oprócz Simon oraz inni homo sapiens, Felix Ever After, Hurt/Comfort czy Strażników dusz jest to jedna z najlepszych queerowych książek, jakie do tej pory czytałem. Odkładam książki na półkę i odpalam laptopa. Pierwsze, co robię, to zalogowanie się na Instagrama w celu sprawdzenia skrzynki odbiorczej. Nie otrzymałem żadnych nowych wiadomości. Dziwne. Mój przyjaciel, Adam codziennie rano pyta się mnie, czy będziemy grać w Fortnite lub Genshin Impact, albo czy pogadamy na kamerkach. Piszę do niego krótką wiadomość: „Hejka, żyjesz?". Po kilku minutach odpisuje: „Siema. Dzisiaj chyba nie będę mógł grać, bo jestem chory i ledwo żyję". Życzę mu powrotu do zdrowia i postanawiam zabrać się za sprzątanie tego syfu w moim pokoju. Zaczynam zbierać brudne ciuchy z podłogi i zanoszę je do kosza na pranie w łazience. Następnie ścielę łóżko i odkurzam pokój. Układam w szafce wszystkie gry i płyty oraz odkładam porozrzucane na biurku zeszyty i podręczniki na miejsce. Chowanie czystych ubrań na miejsce zostawiam sobie na później, więc rzucam je wszystkie na fotel i idę do salonu. Biorę telefon i kładę się na kanapie z zamiarem zapytania się jednej z moich przyjaciółek, Leny, czy chce pogadać. Nagle do pokoju wparowywuje moja siostra, ubrana tylko w czarne, moim zdaniem o wiele za krótkie spodenki i szary top z napisem toxic heart.

– Aleks, w łazience jest pająk! – krzyczy, wymachując rękami.

Przewracam oczami. Sylwia uwielbia panikować.

– Więc czemu go nie zabijesz? – pytam, unosząc brwi.

– Skoro jesteś taki mądry, to sam go zabij. – mówi, krzyżując ramiona na piersi.

Wzdycham i kierując się do łazienki, zgarniam z podłogi ręcznie wyszywany kapeć mamy z napisem „Lacz zagłady", który dostała od nas na 40 urodziny. Schodząc po schodach prawie się wywracam, przed upadkiem ratuje mnie jednak Sylwia, kładąc mi dłonie na plecach i ustawiając mnie z powrotem w pionie. Mruczę ciche „dziękuję". Gdy wchodzę do łazienki rozglądam się dookoła i wtedy go zauważam. Nad umywalką siedzi średnich rozmiarów kątnik. Kręcę głową i rzucam w niego kapciem. Podnoszę go i papierem toaletowym zdrapuję resztki pająka z podeszwy, po czym rzucam go siostrze, która łapie go z obrzydzeniem i zbiega na dół. Uznaję, że skoro jestem już na górze, wrócę do swojego pokoju by porobić coś sensownego. Gdy znajduję się już w moim ulubionym pomieszczeniu siadam na dywanie i wygrzebuję z szafki pudełko z grą Cyberpunk2077. Włączam telewizor i konsolę. Gdy gram już jakiś czas, w pewnym momencie słyszę nad uchem serię dziwnych chrząknięć. Zatrzymuję grę i spoglądam w stronę drzwi. Widzę Sylwię, gotową do wyjścia. Na sobie ma obcisłą czarną sukienkę w srebrne konstelacje, podarte rajstopy i glany a na twarzy jak zwykle perfekcyjny gotycki makijaż. Włosy upięła w luźny kok. W dłoni trzyma małą czarną torebkę, w której jakimś cudem zawsze mieści pół swojego życia.

– Idziesz ze mną na miasto? – pyta.

– Jasne. – odpowiadam bez zastanowienia. Szybko zapisuję grę, po czym wyłączam wszystko.

– Tylko się ubierz, bo wyglądasz jak menel. Masz dziesięć minut.

Patrzę na nią spod byka, wypycham ją z pokoju i zamykam drzwi. Zerkam na wiszący nad drzwiami zegar i rejestruję, że jest pięć minut po dwunastej.

Przez kilka minut grzebię w szafie. W końcu decyduję się na beżowe chinosy z nogawkami nad kostki, białą koszulę z kołnierzykiem i brązowy sweter bez rękawów. Szybko się ubieram, zakładam wisiorek z hematytem, kilka pierścionków w stylu vintage i czarne conversy. Zgarniam telefon z łóżka i sprawdzam godzinę. 12:18. Podchodzę do stojącej pod oknem klatki i przez pręty głaszczę dwa moje króliki, Słowackiego i Mickiewicza, po czym wybiegam z pokoju. Gdy jestem już na dole prawie potykam się o Leonarda, naszego psa. Głaszczę go i już bez żadnych przeszkód docieram do drzwi wyjściowych, przy których koczuje moja znudzona siostra.

– Spóźniłeś się. – mruczy, oglądając pomalowane na czarno paznokcie.

– Zamknij paszczę kretoszczurze. – przewracam oczami.

Czochra mnie po włosach i z rozmachem otwiera drzwi. Razem wychodzimy na popołudniowe słońce. Zamykam za sobą drzwi i idę podjazdem w kierunku wyjścia z posesji. Sil niechlujnym krokiem drepcze za mną.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 08 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Miłość i cosplayOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz