Rozdział 10- Kłamstwo...

422 10 2
                                    

-Dobra ekipa, za kilka minut będą tu ochroniarze.- Powiedział James w słuchawce.- Dobra jednak już są.

-Jak się cieszę, że będę mógł zabić tych ludzi.- Zaśmiał się Nathaniel w słuchawce.

-Psychol.- Odpowiedziałam.

-Kto to mówi największa psychopatka na świecie.- Wybronił się Nathaniel.

-Wymień jedną powaloną rzecz związaną z moją osobą?- Zapytałam po czym cicho się zaśmiałam.

-Ty tak serio? Może cała pamięć ci nie wróciła, na pewno git?- Pytał prześmiewczo. Dobrze wiedziałam o co mu chodzi, miał rację byłam psychopatką. 

-Dobra, masz rację. Ale nigdy nikogo nie zabiłam.- Zgodziłam się z nim. Małe kłamstwo, zabiłam dużo osób, bardzo dużo. 

-Taa bo uwierzę.- Powiedział Aron. 

-Carl i jego ludzie będą tu za moment nasi ludzie zajmą się niektórymi ale nie z każdym, już są!- Krzyknął James na co ja zacisnęłam usta w wąską linię. 

Aron podszedł powoli do okna i wyjrzał przez nie, robił bardzo głupią rzecz bo mogli próbować strzelić w okno. Aron wyjął broń a mi podał drugą.

-Umiesz strzelać?- Zapytał na co ja parsknęłam śmiechem.

-No potrafię ale oczywiście lepiej posługuje się nożami.- Zaśmiałam się na co odbezpieczyłam broń. 

Usłyszałam walenie w drzwi obok nas i głośny huk, wystrzał i czyiś krzyk, moja mina w kilka sekund z uśmieszku zmieniła się w ponurą, wycelowałam w drzwi gdyby ktoś chciał je otworzyć. Podeszłam powolnym krokiem do nich i spojrzałam kątem okna na Arona.

-Idziemy, musimy im pomóc.- Szepnęłam na co chłopak w kilku krokach był już przy mnie.- Tylko bądź ostrożny, kolejnego przyjaciela ratować nie będę.

-No dobrze przyjaciółeczko.- Udał głosik małej dziewczynki.- Jestem twoim przyjacielem, jak słodko.

-Zamknij się, możesz nim za raz nie być.- Odparłam na co on uśmiechnął się przez chwilę.

Chwyciłam z klamkę i lekko otworzyłam, spojrzałam a gdy było czystko wyszłam a chłopak za mną. Obróciłam się cały czas z naładowaną bronią Aron patrzył w przeciwną stronę,  zabezpieczaliśmy się nawzajem. Ten typ co w nie walił właśnie sprawdzał inne pokoje, Aron wycelował do niego a potem tylko strzał i koleś padł. Aron poszedł na dół a ja przemierzałam górne korytarze.  

Byłam spięta, nasze życie wisiało na włosku. Kolejny strzał i krzyk, od razu pobiegłam w stronę strzału, wybrzmiał on w jakimś pokoju. Drzwi były otwarte więc ja stanęłam z nimi i lekko wyjrzałam głowę by nie być widoczna dla ludzi będących w pokoju. 

Ujrzałam chłopaka stojącymi plecami do mnie i Nathaniela, który miał ranę postrzałową w ramieniu. Słyszałam jakiś kawałek ich rozmowy.

-Więc zmienisz zdanie Nathanielu.- Mówił nieznajomy.- Radziłbym się zgodzić bo twoim znajomym może stać się krzywda a chyba zależy ci na nich.

-Nigdy w życiu prędzej zginę. A od moich przyjaciół się odwal!- Syknął chłopak a nieznajomy zaśmiał się strasznie. Zobaczyłam jak celował w głowę Nathaniela.

-Popełniasz błąd, kogo strata najbardziej by cię zabolała... pomyślmy może James?

-Nie zrobisz mu nic bo sam dawniej nazywałeś go przyjacielem.- Odparł Nathaniel.

-Masz rację, do niego nic nie mam, ale Aron lub ta dziewczyna jak jej tam Neila szkoda jakby coś im się stało, nie sądzisz Nathanielu. 

-Nie!- Krzyknął Nathaniel.- Nie zrobisz im nic! 

Sweet little secretOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz