Zanim Octavia wróciła, przeprowadziłam z Brendą rozmowę na temat tego czego używam do włosów, gdyż jej zdaniem były bardzo miękkie. Poprosiła mnie też o numer telefonu. Może nie było to najrozsądniejszą rzeczą jaką zrobiłam, biorąc pod uwagę, że poznałam ją kilka minut wcześniej, jednak emanowała od niej tak pozytywna energia, że nie mogłam jej nie podać swojego numeru.
Niedługo później Octavia wróciła do biblioteki. Powiedziała, że musi jechać odebrać siostrę z lotniska. Oznajmiłam, że koniecznie muszę jechać z nią. Zanim wyszłyśmy przedstawiłam jej nowych znajomych, jednocześnie się żegnając.
-Z kim rozmawiałaś? -zapytałam, po zamknięciu drzwi do biblioteki. Poprawiłam torbę na ramieniu i ruszyłam w kierunku wyjścia ze szkoły.
-Mama zadzwoniła. Powiedziała, żebym odebrała Mayę w lotniska. Próbowałam się czegoś dowiedzieć, jednak Maya nikomu nie powiedziała co się dzieje. Może tobie się uda ją przekonać do rozmowy. -zwróciła się do mnie. -Dodatkowo wysłała mi listę zakupów, więc po drodze pojedziemy do sklepu, dobra? -zapytała. Po jej twarzy widać było zmartwienie, które próbowała przykryć uśmiechem. Zdradzało ją również obracanie końcówek włosów między palcami, które świadczyło o jej zdenerwowaniu.
-Hej. -zatrzymałam ją, i położyłam jej dłonie na ramionach. -Nie denerwuj się. Z Mayą na pewno wszystko jest w porządku, tak? Nie masz się czym denerwować. Znasz ją przecież. Jest w stanie poradzić sobie z każdym problemem.
Wtedy nie zdawałam sobie sprawy w jak wielkim błędzie byłam, próbując wmówić sobie, że wszystko jest w porządku.
-Masz rację. Niepotrzebnie się denerwuję. -widać było, że moje słowa podniosły ją trochę na duchu. W rzeczywistości jednak sama nie byłam przekonana co do swojej wypowiedzi.
To nie było w jej stylu, żeby bez wcześniejszego ustalenia i zapowiedzi wracać do Stanów. Miałam szczerą nadzieję, że wszystko się prędko wyjaśni.W drodze do wyjścia ze szkoły mijałyśmy klasy w których wciąż trwały lekcje. Nam odwołano dwie ostatnie godziny, które postanowiłyśmy spędzić w bibliotece, bym mogła pomóc czarnowłosej w matematyce. Bezskutecznie. Zatrzymałyśmy się jeszcze przy szafce Octavii. Numer pięćdziesiąt pięć. Wyjęła z niej kurtkę i szalik, które od razu na siebie ubrała. W ciszy ruszyłyśmy do jej samochodu, by ruszyć w drogę na lotnisko.
Po wyjściu ze szkoły uderzył w nas lekki, lecz zimny wiatr. Przed budynkiem stało tylko kilka samochodów, w tym jeden należący do Octavii. Czarny mercedes, którego dostała od rodziców na szesnaste urodziny. Szybkim krokiem ruszyłyśmy w jego kierunku. Cisza między nami była komfortowa, jednak wolałybyśmy jej uniknąć, dlatego od razu jak wsiadłyśmy do samochodu, dziewczyna włączyła radio.
W drodze na lotnisko napisałam mamię, że jedziemy odebrać Mayę, i że wrócę trochę później niż planowałam. Obiecałam jej też wytłumaczyć wszystko po powrocie, chociaż sama nie byłam pewna czy będę w stanie. Zastanawiałam się przez chwilę, czy powinnam się odzywać, po chwili namysłu zdecydowałam.
-Jak nazywa się ten chłopak, którego poznałaś u White'a? -zapytałam przerywając ciszę między nami, którą dotychczas zakłócało tylko radio.
-Ryan. -uśmiechnęła się promiennie na wzmiankę o nim. -Nie mogę się doczekać aż ci go przedstawię, i będziesz mogła go bardziej poznać! -powiedziała entuzjastycznie.
-Wspominałaś coś, że jest starszy.
-Tak. Ma dwadzieścia lat, w tamtym roku skończył liceum, ale któryś z jego przyjaciół zadaje się z Jacksonem, stąd zjawił się na imprezie. Opowiadał mi, że ma małą paczkę przyjaciół. Jest on, dwójka chłopaków i jedna dziewczyna. Strasznie mu zazdroszczę czegoś takiego. -powiedziała rozmarzona, a mnie ukłuło coś w klatce piersiowej.
CZYTASZ
The Abyss
RandomSkylar Lopez to siedemnastoletnia licealistka z Nowego Orleanu. Siostra jej najlepszej przyjaciółki - Maya - wraca z Belgii, z pewnym dużym problemem, który dziewczyna postanawia pomóc jej rozwiązać. Caden Wood i jego brat bliźniak żyją w świecie in...