Płatki Wiśni

108 5 4
                                    

Ciepły wrześniowy wieczór, któremu towarzyszył lekki wiatr. Tokyo było dziś nad wyraz zatłoczone, dlatego udała się w kierunku ogromnego opustoszonego budynku. Przebywała tam dosyć często, mimo że budowla miała być już dawno przeznaczona do rozbiurki i z nie wiadomych dla niej przyczyn, nadal tu stoi. Mimowolnie ruszyły jej się kąciki ust kiedy zsiadła ze swojego motocykla i ruszyła w kierunku wejścia.
Jej białe włosy powiewały na wietrze a puste ciemne oczy świdrowały wzrokiem wiercąc dziurę w każdym elemencie na który spojrzała.
Wchodząc po schodach położyła dloń na zardzewiałej poręczy i przesuwała powoli pnąc się w górę. Przed sobą ujrzała te samo, dobrze jej znane grafitti, które zrobiła dwa lata temu z przyjacielem. Spojrzała przelotnie po zniszczonym pomieszczeniu i skierowała wzrok na drabinę, która prowadziła na dach. Podeszła do niej powoli, chwyciła po jednej stronie upewniając się czy nie zarwie się kiedy na nią wejdzie, po czym dołożyła drugą dłoń i zaczęła się wspinać.
Niebo było pokryte gwiazdami a wiatr jakby ustal, mimo że liście drzew coraz bardziej były rzucane na boki.
Miała wrażenie że powietrze zrobiło się gęste a temperatura wzrosła.

Czyżby się bała?

Po tym wszystkim co udało jej się w życiu zrobić, stwierdziła że już wystarczy i przyszedł na nią czas.
W jej głowie przelatywały co jakiś czas myśli, czy powinna to robić.
W oczach pojawiły się łzy, których tak dawno nie czuła.
Z niewiadomych przyczyn wyobraziła sobie twarz swojego przyjaciela, którego ostatni raz widziała dwa lata temu.
Ona urwała z nim kontakt, gdy nawet nie chciała tego robić.
dlaczego?
Stwierdziła że przeszkadza, i jest ograniczeniem przez gang , który stworzyła.
Przecież dwóch liderów różnych grup , nie może się przyjaźnić, bo są przecież wrogami, albo chociaż powinni nimi być.
Jej tokijski gang był niesamowicie silny, ale mimo to nie był silniejszy od Toman.
Spuściła głowę a jej dłoń powędrowała do kieszeni z której wyciągnęła paczkę papierosów, chwyciła jednego i odpaliła czerwoną zapalniczką.
Wciagała powoli dym który osadzał się w jej płucach.
Jeśli teraz umrze, to co się stanie z jej gangiem ?
Wyłonią nowego lidera?
Usiadła na betonie i przechyliła głowę do tyłu. Na jej bladą cerę badał blask księżyca i gwiazd którym się przyglądała.

- Czy jeszcze kiedyś Cię zobacze Manjiro?- zapytała samą siebie a jej kąciki ust drgnęły ku górze.
Gdyby tylko chciała, mogłaby go spotkać. Wiedziała gdzie mieszka i wiedziała gdzie jego gang się spotyka na zebrania, ale coś jej mówiło żeby nie zaburzać spokoju ,który jest.
Na pewno wprowadziłaby duże zamieszanie, gdyby przyszła do domu rodziny Sano lub co gorsza na spotkanie Toman. Nie zmienia to faktu, że tęskniła.
Będąc przywódcą jednej z silniejszych grup boi się, że wkrótce będzie na nią czekała również walka z Toman.
Nie chciała walczyć z przyjacielem, a może już byłym przyjacielem?

Rzuciła niedopałek papierosa na ziemię po czym przydeptała butem.
- jeszcze nie dziś..- powiedziała chropowatym głosem i odchrząknęła.
Podniosła się z zimnej ziemi i ostatni raz spojrzała przed siebie.

_______________________________

-Manjirooo! - melodyjny głos rozbrzmiał w kuchni po czym blondyn zobaczył jak brązowo włosa dziewczynka wbiega do salonu i wymachuje rękami.
Dwójka dzieci znała się od kiedy tylko sięga pamięcią, nie wiedzieli nawet jak się poznali, ponieważ musiało to być bardzo dawno, gdy byli niemowleciem.
Niesamowicie zżyci ze sobą sięgali nasteonego dnia bawiąc się i spędzając razem czas od rana do wieczora.
Zachowywali się jak rodzeństwo.

Dziewczynka chwyciła za ramię chłopca i pociągnęła za sobą w kierunku drzwi.
Była sroga zima, napadała ogromna ilość śniegu i brązowo włosa chciała wyciągnąć swojego przyjaciela na zewnątrz by ulepić bałwana lub zrobić wojnę na Śnieżki.
Młody Sano nie protestował, więc założył szybko kurtkę oraz buty a ciemnooka zaciągnęła mu niechlujnie czapke na głowę. Wybiegli z domu zatrzaskując za sobą duże dębowe drzwi i wpadli w wir zabawy.
Po niespełna dwóch godzinach padli ze zmęczenia na snieg i wpatrywali się w niebo ciezko dysząc.
Blondyn spojrzał się w kierunku przyjaciółki, widzial na jej twarzy ogromny uśmiech.
- Naomi?- spojrzał pytająco na osmio letnią dziewczynkę, która leżała obok niego.
- hm?- złapali kontakt wzrokowy, ale po chwili chłopczyk go urwał żeby przenieść swoje spojrzenie na swoją dłoń którą skierowała w kierunku nieba.
- będziemy przyjaciółmi na zawsze ?- opuścił bezwładnie rękę o spoglądał na ciemnooką.
- No oczywiście że tak ! Obiecuje.- stwierdziła z uśmiechem ukazując śliczne białe zęby.
- na paluszek?- wyciągnął w jej kierunku rękę ukazując mały palec.
- na paluszek.- potwierdziła po czym wstali i wrócili do domu spędzając resztę dnia oglądając ich ulubioną bajkę przy paczce kwasnych żelków.


| cône de sang |  Tokyo Revengers | OC x ManjiroSanoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz