Jak to jest trafić do piekła?
- Źle.
W jaki sposób zgrzeszyłaś za życia?
- Nie zgrzeszyłam.
W takim razie co tutaj robisz?
- Nie wiem, widocznie to moje fatum. - Odpowiada.
Na wstępie chciałabym doprecyzować, że książka nie ma żadnych odniesień katolickich. Użyta piosenka jak i opisane zdarzenie ma tylko przedstawić wam (czytelnikom) charakter i osobowość głównej bohaterki.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Krojąc ostatnie warzywa i wrzucając je do wielkiego garnka, dziewczyna przetarła nieistniejący pot z czoła. W pomieszczeniu już od dobrej godziny unosiły się pyszne zapachy jej kulinarnych wyczynów. Z resztą jak co tydzień w każdy czwartek kuchnia w domu spokojnej starości przepełniała się wielkim uśmiechem i optymistycznym podejściem. Mimo, że gotowanie nie było dziewczyny ulubionym zajęciem i nie zawsze wszystko wychodziło gładko, to nigdy się nie poddawała. Uśmiech tych wszystkich ludzi, których nakarmiła swoją ciężka pracą był wart każdego wysiłku. A podczas całego nudnego i monotonnego tygodnia, czwartek był dniem wyjątkowym. Jedna chwila w tygodniu, gdzie stare piguły miały wolne i można było robić wszystko, ale z umiarem... wiadomo. Nuty spokojnej muzyki umilały jej mijające minuty, które zdecydowanie za szybko zamieniły się w godzinę.
Gdy odpliła gaz, stawiając z wysiłkiem na palnik wielki garnek, piekarnik dał o sobie znać wypuszczając z siebie słodziutki zapach świeżych malinowych drożdżówek, które były już gotowe do wyciągnięcia. Chwyciła szybko gruby rękaw i sprawnym ruchem opróżniła zawartość grzejnika, stawiając blaszkę na drewnianej podpórce, która izolowała blat od gorących nawierzchni. Dziewczyna przyjrzała się dokładniej swoim wypieką i wwąchała się z wielką delikatnością w rozchodzący się zapach.
Pachnie cudnie! Stwierdziła w myślach, biorąc do ręki drugą blachę z ciasteczkami cynamonowymi, wkładajac ją do nagrzanego piekarnika. Po nastawieniu minutnika na trzydzieści minut, pozwoliła sobie chwilę odpocząć. W myślach wyliczała ilość rzeczy, które miała jeszcze do zrobienia, ale oprócz ugotowania zupy i dopilnowania by ciasteczka się nie spaliły, nie zostało jej nic więcej do roboty. Z chwilowego zamyślenia wytwał ją odgłos przychodzącego SMS'a, zdziwiona przetarła szybko ręce w kuchenna ścierkę i wyciągnęła urządzenie z tylniej kieszeni spodni. Nie miała znajomych, którzy bezinteresownie by do niej napisali. Owszem, rozmawiała z rówieśnikami jednak były to rozmowy niezobowiązujące, na ogólne tematy. Spojrzała na wyświetlacz. Mama. Szybko ściszyła kończącą się piosenkę i z pełną powagą otworzyła wiadomości.
Mama 12:47 Gdzie jesteś? Odebrano 12:48
Wypuściła cicho wstrzymywane przez chwilę powietrze, dając upust narastającemu stresowi. Drżącą dłonią zaczęła klikać literki na klawiaturze, by odpisać, lecz zanim zdążyła spleść słowa w jedno spójne zdanie, dostała kolejną wiadomość.
Mama 12:53 GDZIE TY KURWA JESTEŚ? Odebrano 12:53
Wystraszona szybko schowała telefon do kieszeni uprzednio go wyciszając całkowicie. Nie chciała sobie psuć całego dnia jednym głupim SMS'em od mamy, w końcu nie jest to jakaś nowość. Takie wiadomości były praktycznie codziennością. Szkoła, wiadomość, dom. Na tle tak nudnego i monotonnego życia tylko czwartki były wyjątkowe. A ten dzisiejszy szczególnie się wyróżniał.