2

1.1K 71 13
                                    

Nick

Było mi przykro. Nie potrafiłem pojąć tego jak mogła uwierzyć w słowa Johna! Faceta, który zrobił jej tyle krzywdy i ją porwał. Przecież oczywiste było, że on zrobi wszystko, żeby nie chciała do mnie wrócić, zwłaszcza, gdy się stawiała.
Choć bardzo starałem się ją zrozumieć... za bardzo bolało to, że pomyślała, że to mogłoby być prawdą.

Jak mogła mieć mnie za takiego potwora?

W dodatku ten szok... wydawało mi się, że między nami jest w porządku, a tu nagle taki cios, od ukochanej, której szukałem dzień i noc ze zbolałym sercem.

Nie dawało mi to spokoju. Tak samo jak jej spojrzenie, gdy zdenerwowany zapewniłem ją, że nic takiego nigdy nie miało miejsca.

Wyglądała jak mały porzucony kotek przy ruchliwej ulicy. Te przestraszone, duże oczy... może trochę za bardzo mnie poniosło, a to sprawiło, że wcale nie wychodziłem na niewinnego.

Długo gryzłem się z myślami, ale w końcu postanowiłem zajrzeć do jej pokoju.

Kochałem ją. Ten czas, gdy nie mogłem widzieć jej uśmiechu, tego jak biegała po domu, krzątała się w kuchni... gdy nie rzucała mi się na szyję na powitanie i nie zasypiała przy mnie... był koszmarem.

Spodziewałem się zastać ją śpiącą, ale ku mojemu zaskoczeniu nie spała. Płakała w poduszkę, a to jak bardzo się trzęsła, widziałem już od progu.

Zapaliłem lampkę nocną, a następnie przysiadłem na skraju materaca, żeby wciągnąć ją na swoje kolana.

Wykorzystała to od razu, wtulając się z całej siły. Schowała głowę w zagłębieniu mojej szyi i zaczęła głośno szlochać.

- Ciii... - Zacząłem ją lulać. Nie potrafiłem długo wytrzymać jej płaczu. Pękało mi serce.

- Prze... prze... praszam... - Płakała wciąż.

- Ciii... - Sięgnąłem po kołdrę, którą ją zaraz otuliłem, a sam wszedłem bardziej na łóżko i oparłem się o ścianę. Głaskałem jej plecki i czekałem aż trochę się uspokoi, ale w końcu doszedłem do wniosku, że należy o tym porozmawiać. - To ja przepraszam za swoją reakcję. Zabolało mnie trochę, że pomyślałaś, że mógłbym robić coś tak niegodziwego, w dodatku na podstawie słów Johna.

- W-wiem. Nie... nie chciałam, żeby tak wyszło - wymamrotała w moją szyję, pociągając nosem. - Ja... po prostu... chciałam się upewnić, żeby... uspokoić niespokojne myśli.

- W porządku. Spokojnie. Tak jak powiedziałem. Możesz bez skrępowania przejrzeć każdy zakątek domu. Nie będę zły, ani nic w ten deseń. Chcę, żebyś mi ufała i wiedziała, że ten dom jest najbezpieczniejszym miejscem na świecie, a mi zależy jedynie na twoim szczęściu - oznajmiłem, ale zaraz zaśmiałem się z siebie. Przecież John ją stąd porwał. Jak mogła czuć się tu dalej bezpiecznie? - Na pewno pomyślę nad nowymi zabezpieczeniami. I to nie tylko stricte domu, ale też całej posesji. Nie pozwolę, żeby to się powtórzyło - zapewniłem, na co na moment ścisnęła mnie mocniej.

- Nie zostawiaj mnie samej.

- Nie jesteś sama. Cały czas jestem przy tobie - powiedziałem, całując ją w czubek głowy.

***
Obudziłem się pierwszy i od razu jakoś machinalnie chciałem sobie nawymyślać, że spałem sobie spokojnie, jak gdyby nigdy nic, gdy w tym czasie John mógł krzywdzić moją kruszynkę. Dopiero, kiedy zauważyłem ją śpiącą obok, uspokoiłem się.

Przekręciłem się na bok i patrzyłem na nią zauroczony. Wyglądała przesłodko. Zwinięta w kłębek, z włosami nachodzącymi jej na czoło... tak spokojna i śliczna.

Powoli wyśliznąłem się spod kołdry, a następnie po prędkiej porannej toalecie i ubraniu się, poszedłem przygotowywać śniadanie.

Minęło może pół godziny, kiedy usłyszałem przyspieszone kroki, a zaraz potem Nina była na dole. Wyglądała na przestraszoną, więc zaniepokojony odłożyłem patelnię i wpatrzyłem się w nią wyczekująco.

Nim zdążyłem powiedzieć cokolwiek podeszła do mnie i mocno się przytuliła.
Uściskałem ją również, mówiąc:

- Cześć, maleńka. Jak spałaś? - Wziąłem ją na ręce, co wcale nie okazało się być dolegliwe. Nie ważyła wcale tak dużo.

- Zostawiłeś mnie.

- Poszedłem zrobić śniadanko, żeby było gotowe, cieplutkie jak wstaniesz. - Oparła głowę na moim ramieniu.

Nie sądziłem, że zrobi się z niej aż taka przylepka, choć w sumie już wcześniej miała do tego tendencje.

- Nie chcę zostać jutro sama.

- Nie zostaniesz jutro sama.

- Wiem, że musisz chodzić do pracy, ale...

- Mam urlop. Nie zostaniesz sama. Na pewno do końca tygodnia jestem cały czas w domu - oznajmiłem, sadzając ją na blacie wyspy kuchennej.

- A zakupy?

- Przecież będziesz jeździła ze mną. - Przechyliłem głowę w bok, patrząc w jej smutne oczy. - Nie bój się. John jest w więzieniu. Czekamy na rozprawę.

- Co?

- Żeby poszedł siedzieć, musi odbyć się rozprawa. Będziesz musiała zeznawać.

- Nie chcę... - W jej oczach zaczęły błąkać się łzy.

- Ninuś... - Wziąłem jej twarz w dłonie i pocałowałem ją w nos. - Wiem, ale trzeba to zrobić, żeby odpowiedział za swoje czyny. Nie ma innego sposobu.

- Nie wystarczą twoje zeznania?

- Nie, Nino. Niestety nie. Ale pamiętaj... - Złapałem jej rękę. - Zawsze będę przy tobie i wtedy też będę. Nie pozwolę, żeby ktokolwiek więcej ważył się ciebie skrzywdzić.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Mar 04 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Mój Mały Maluszek 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz