Początek Horroru

6 1 0
                                    

Planeta: Azarius
Godzina: 6:05
Dzień: 02
Miesiąc: Styczeń
Rok: 77612
Dziś rozpoczą się nowy semstr. Jak zawsze z rana odrazu po wstaniu zaczął się trening. Nie dają nam spokoju nawet na chwilę. Wszystko jest idealnie na czas a spóźnienia mają z roku na rok co raz większe konsekwencje. Dla mnie, mimo że dopiero od 7 miesięcy tu jestem jest w miarę łatwo mimo, że wszyscy z mojego rocznika nazywają całość katorgą. Ledwo co kogokolwiek znam a już będziemy mieli pierwszą wspólną misje klasy D czyli najłatwiejszaą ale mimo to wymagającą współpracy całej naszej 12 osobowej grupy. Większość wydaje się nawet znośna ale mimo to nie cieszy mnie przymus wspólnego działania. Ale cóż nie mam innego wyboru. Czas ruszyć się do roboty.
——————————————————

Gdy byłam młodsza pamiętam, że prowadziłam dziennik. Od rozpoczęcia nauki w organizacji OPC minęło już wiele lat. Dopiero co zaczęłam, a obecnie jestem główną dowodzącą niesamowitej siódemki w najwyższym oddziale. Przynajmniej nie jestem już marionetką tylko kimś więcej i mam nad niektórymi sprawami jakąś niby kontrolę. Dzień w dzień czułam ten sam palący wzrok dyrektorów tej cholernej organizacji,w której nie byłabym gdyby nie fakt w jakiej rodzinie się urodziłam. Przynajmniej moje kochane rodzeństwo - starszy brat Alex, młodsza siostra Maja i młodszy braciszek Adam mają spokój i wolność.
Moja praca polega na zajmowaniu się sprawami stopnia
A+++ czyli najwyższymi jeżeli chodzi o wymagania i powagę zdarzeniami typu uszkodzenie lini czasu lub jej niebezpieczne próby modyfikowania.

Rok temu z częścią naszej grupy mieliśmy wezwanie.

- Uwaga, nowe zdarzenie klasy A+++, numery 1, 2, 6 oraz 7 wzywane do panelu głównego gdzie czeka na nich dodatkowe wyposażenie niestandardowe. Powodzenia
- Serio?.. Znowu coś się dzieje? Dopiero co się wyczyściłam po ostatnim - Veronica, numer 2
- Już nie jęcz panieneczko tylko ruszamy bo musimy jeszcze odebrać te dodatkowe wyposażenie cokolwiek to jest - Satur, numer 6
- Szybciej lenie bo to faktycznie coś poważnego - Ja, Alice, numer 1
Po 10 minutach wszyscy byli już na miejscu gdzie dostaliśmy dość dziwne, na pierwszy rzut oka kije. Miały służyć one do złapania jakichś stworzeń poprzez ustawienie je niedaleko siebie w pięciokąt i uruchomienie. Ruszyliśmy, ja, Veronica, Satur i Flora odrazu po zabraniu dodatkowych rzeczy. Na miejscu uruchomilişmy nasze pancerze z specjalnego tworzywa - Grasodiun, poprzez kliknięcie w odpowiedniej kolejności i czasie naszych mikro wtyczek wielofunkcyjnych wszczepionych w skórę za prawym uchem. Byliśmy gotowi na wszystko a mimo to stworzenia, do których nas wysłano były szybsze i zwinniejsze przez co gdybym nie zareagowała większość z nas nie wróciłaby do pracy. Zciemniało się już gdy udało się unieszkodliwić wszystkie mutanty. Pierwszy raz je widziałam na żywo. Człekokształtne stworzenia rządne krwi, poruszały się na czterech odnurzach zakończonych ostrymi stwardniałymi, strukturą podobnymi do kopyt końcówkach, którymi również atakowały. W starych zapisach z naukowców z planety Kossoruv były nazywane Kossorskimi zjawami przez ich ciemny, prawie czarny odcień skóry i tryb funkcjonowania. Stworzenia te samą głowę miały podobną do ludzkiej i jedyną różnicą była wysunięta żuchwa i większe oczodoły mimo dość małych gałek ocznych. Były niesamowicie szybkie dlatego tak nas zaskoczyły. Naszym zadaniem było pozbycie się wszystkich tych stworzeń i znalezienie ich kontrolera, który był naszym głównym celem. Po zawiadomieniu centrali dołączyli do nas Michael, numer 3, Damian, numer 4 i Diana, numer 5. Gdy nasza pełna siódemka zebrała się rozpoczęliśmy poszukiwania używając skanerów i innych dodatków by przyspieszyć proces. Szukaliśmy tak ponad 3 godziny, aż w końcu udało się natknąć na jakikolwiek ślad istnienia naszego celu. Było to dziwne, opuszczone miejsce. Ogromny, ciemny budynek a bardziej pałac z osrtymi końcami na każdym rogu. Mimo nie pokoju, nie mając wyboru weszliśmy do środka. Ogrimne wrota zamknęły się z trzaskiem zaraz za nasyzmi plecami. Fiona i Diana nie ukrywały przerażenia ale nie było na zwracanie uwagi na samych siebie więc szybko się opanowały i ruszyliśmy przed siebie. W pewnym momencie dotarliśmy to ogromnych częściowo zakręconych schodów podzielonych na dwiw części na samym środku ogromnego pomieszczenia pełnego kurzu i ciemności. Na samym końcu schodów stał nasz cel, który gdy tylko nas zauważył wskoczył do portalu. Byłam najszybsza i skoczyłam za nim dzięki czemu reszta mogła zobaczyć moją lokalizację i natychmiastowo dołączyć.
- Co my robimy znowu na Ziemi - Diana
- Nie wiem.. Gdzie Alice? -Michael
- TAM! - Satur
Satur po krzyknięciu wskazał w moją stronę gdy byłam już kawałek dalej goniąc nasz cel. Po krzykach, sapaniach i wzdechach udało mi się skoczyć i zablokować mężczyznę.
Veronica biegła zaraz za mną i odrazu mnie wspomogła. Gdy wszystko wydawało się idealne usłyszałam głos w głowie
- Nie czekaj, dobij, on ucieknie
Nie zastanawiając się wyciągnęłam swoją włócznie i wbiłam ją w ramię mężczyzny blokując mu jakikolwiek ruch. Głosem w głowie była coś na styl drugiej świadomości w moim ciele - Ametyst. Ametyst od lat często mi pomagała na wiele sposobów. Pamiętam że miałam 2 lata gdy pierwszy raz się odezwała.

- Alice... Spójrz - Damian
Damian powiedział to zaraz po odsłonięciu twarzy przeciwnika.
Gdy ujrzałam jego oczy przez parę sekund nie mogłam złapać oddechu. Tak ja, wielka Alice przeraziłam się. Otóż był to mój ojciec - Marcus.

——-450 lat Azariusu wcześniej-———

Gdy siedziałam sobie w salonie czytając swoją ulubioną serię książek o teoriach istnienia multiversu. Po chwili usłyszałam dziwne dźwięki i krzyk mojej młodszej siostry. Została wtedy w domu z ojcem i młodszym rodzeństwem, ponieważ Alex pojechał z mamą - Lily w ważnej sprawie. Miałam wtedy 12 lat, Alex 17, Maja 7, a Adam 2. Po usłyszeniu hałasu odrazu zerwałam się z sofy prosto do pokoju Adama, z którego do biegały dźwięki. Gdy otworzyłam drzwi zamarłam. Mój ojciec stał z nożem w ręku trzymany przez Maje za rękę żeby nie szedł do Adama. Byłam przerażona i pamiętam jak trudno było mi się w ogóle ruszyć. Mimo to szybko odepchnęłam ojca, podniosłam Adama i dałam go na ręce Maji po cyzm kazałam jej się schować i skontaktować się z mamą żeby przyjechali. Chwilę po tym ojciec złapał mnie za nadgarstek i zatrzasnął drzwi w drugiej ręce trzymając nóż. Byłam przerażona ale bo zebraniu wszystkich sił odepchnęłam go wypuszczając z siebie po raz pierwszy moc, której wcześniej nie udało mi się obudzić. Gdy tylko zobaczyłam krew zamarłam, zjechałam opierając się o ścianę na podłogę i siedziałam tak godzinami patrząc na to co zrobiłam.
Czułam się winna za wszystko.
Nie mogąc się ruszyć siedziałam tak aż usłyszałam zagłuszone uderzanie w drzwi. Przebudziłam się i zobaczyłam jak drzwi wypadają z nawiasów wyważone przez Zariantów (odpowiednik ziemskiej policji). Wszyscy patrzyli się na to co zastali przez kilkanaście minut, które dla mnie trwały kolejną wieczność. Po tym zabrano mojego ojca tak jak i mnie.
Następnego dnia zaczęło się śledztwo, które na szczęście trwało krótko dzięki ukrytej kamerce mojej mamy, którą ukryła w pokoju Adama na wszelki wypadek. Ojciec przeżył i został zamknięty w specjalnym, wysoce chronionym, tak jak to nazywałam "niezniszczalny akwarium" przeznaczonym dla osób o większej sile i mocy. Mnie wysłano na badania, a krótko po tym prosto do szkoły dla początkujących niepełnoletnich należącej do organizacji OPC
——————————————————
Po paru sekundach trwający Ch dla mnie wieczność zaczęłam się ruszać. Będąc dalej w nie zmiennym szoku odsunęłam się. Wtedy poczułam, że zaraz coś zaatakuje. Nie myliłam się. Idealnie co do sekundy złapałam strzale lecąc prosto w stronę Satura trzymającego Marcusa za ręce. Bez słów kiwnęłam głową rzucając kajdanami z magicznymi blokadami żeby reszta założyła je Marcusowi i ruszyła za mną w drogę powrotną do OPC. Wszystko poszło sprawnie. Gdy tylko pojawiliśmy się na miejscu wszyscy stojący wtedy w strefie teleportacji w budynku organizacji byli zszokowani podobnie jak nasza siódemka. Parę osób uciekło, a kilka innych pobiegło natychmiastowo do dyrektor i strażników więziennych.
Pamiętam mine dyrektor Anastasii wpatrującej się z niedowierzaniem na człowieka, którego złapaliśmy.
Po zamknięciu jego w miejscu, z którego teoretycznie nie byłby wstanie się wydostać czułam ciągły nie pokój, który prześladował mnie cały czas do momentu gdy stało się to czego się obawiałam...

Anielica z innego świata Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz