Rozdział IV

49 3 1
                                    

Pov. Sandy

Byli to oni, właściwie to tylko dwójka z nich. Leon i Fang. Najpierw zobaczyłem Fanga, i serce zaczęło mi bić szybciej ze  strachu. Lecz gdy zobaczyłem obok niego Leona, jakoś kamień mi spadł z serca..

- A wy co? Na randce? Haha! - krzyknęła do nich Lola. Też chciałbym być taki pewny siebie żeby bez żadnych trudności komuś nagadac tak..
- O przyszła wielka znawczyni mody, która sobie tylko może pomarzyć by być znana! - odkrzyknął Fang.
-Dobra idźmy może już .. - powiedział cicho Leon próbując zakryć swoją twarz kapturem.
- O! Leonek się zarumienił pewnie na twój widok! - gdy Lola to powiedziała nagle coś do mnie doszło. Leon nie patrzył się wcześniej na Fanga, tylko na mnie.

Wtedy ja też lekko się zaczerwienilem, ale umiem to dobrze maskować.

- Dobra spadaj na drzewo banany zbierać. - powiedziała Lola po czym chwyciła mnie za rękę i przeciągnęła obok nich. Przypadkowo również dotknalem Leona ramię o ramię. I poczułem coś nagle. Było to uczucie tak nieziemskie, że nigdy go wcześniej nie poczułem. Co prawda to było tylko muśnięcie, to i tak prawie odleciałem.

- L-lola.. - powiedziałem cicho.
- hm?
- Mogę na ciebie liczyć? - spytałem się jej. Lola stanęła w miejscu i uśmiechnęła się ciepło patrząc na mnie.
- Czekałam na to pytanie. Oczywiście że tak, mimo że się znamy 3 dni to i tak możesz na mnie zawsze polegać. Przecież od tego są przyjaciele tak? - powiedziała, a ja poczułem to samo uczucie co wcześniej tylko.. jakoś inaczej. Tam bardziej kamień uderzył w me serce, a tu spadł z niego..

- Nie wierzę.. ja mam przyjaciółkę? - myślałem sobie powoli odpływając. - wkoncu po nie wiem ilu latach w tej szkole!

- a tak w ogóle gdzie jest Charlie? - spytałem jej.
- dzisiaj jest chora. - odpowiedziała mi
- Niespodzianka! - krzyknęła Charlie nagle spadając z nieba z jakimś pudełkiem w ręku. - Dziś są twoje imieniny pamiętam o tym! I przyniosłam ci taki prezent - powiedziała
- Ty wariatko prawie zawału dostałam! - krzyczała Lola a ja w tym czasie dusiłem się ze śmiechu.
- Poprostu już otwórz!
- No dobra już - powiedziała po czym wyjęła z pudełka piękną szmaragdową bransoletkę pasująca idealnie na szczupłą rękę Loli. - Wow.. jest przepiękna.. - powiedziała z zachwytem. Po czym odrazy wpadła w objęcia Charlie. - Dziękuję!! - krzyczała z ekscytacja zielonowłosa.
- Dobra koniec tych czułości i do szkoły bo zaniedlugo dzwonek. - powiedziałem

Pov. Leon 

- Stary wiesz co ty zawsze musisz tak zaczynać?! Co jest kurwa z tobą nie halo huh? - krzyczałem na tego frajera z chin.
- No chyba na tym polega nasza paczka, żeby smiac z takich pedałów i innych zjebow którzy tylko nam pięty mogą umyć.
- Wiesz co? W chuju mam tą wasza paczkę. Możecie mnie w dupę cmoknąć, odchodzę z niej.
- i dobrze! Spierdalaj nikt płakać nie będzie. Może do tej Loli i gejucha jeszcze pójdziesz huh? - na jego słowa się we mnie zagotowało. I walnąłem Fanga w nos.
- Won! - krzyknąłem po czym chinol se poszedł.

- Nie wiem co się ze mną dzieje. Odkąd ten Sandy jakoś..  zatrzymał czas? Jakkolwiek to brzmi, zacząłem go w końcu jakoś zauważać, i jakoś zaczęło się we mnie gotować gdy ktoś go obrażał. Brzmi gejowo, ale nie jestem gejem! Może jestem bi.. sam już nie wiem - myślałem sobie. - to wszystko jest takie chaotyczne że zawsze i tak wracam do tego drzewa wiśni. No właśnie.. ktoś ostatnio tam był. Nie dokonca zauważyłem kto.. miał jakieś różowe ubranie i.. chyba fioletowe włosy..? Nie.. to nie mógł być on.. - na chwilę mój mózg się zatrzymał. - Czy on mi się naprawdę podoba..? Osoba której pewnie zniszczyłem życie. Nagle by mnie pokochała...? Oczywiście że nie.. hah.. - po tych myślach zamieniłem się w niewidzialnego i poprostu w spokoju udałem się w strone szkoły.

Pov. Lola

- a właśnie! Dzisiaj idziesz do mnie Sandy! - powiedziałam z ekscytacją idąc w trójkę do szkoły. Gdy Sandy to usłyszał i odwrócił się w moją stronę. Zobaczyłam to dobro w jego oczach, i zaczęłam się zastanawiać jakim cudem takie dobre stworzenie straciło połowę swojego życia przez nich.
- Huh? - zapytał zdziwiony
- to ja też przyjdę! - powiedziała Charlie
- Ale po co mam przyjść..? - zapytał się Sandy.
- Hmm.. - zastanowiłam się - zrobimy ci metamorfozę!
- Co..?! Ale po co? - Sandy wciąż pytał zdziwiony. - wyglądam jakoś źle czy coś..?
- Wypluj te słowa ! Oczywiście że nie. Tylko.. - zastopowałam me słowa bo nagle zobaczyłam że Sandy o czymś myśli i chyba się rumieni..?!
- Dobra dobra! Przyjdę! - powiedział lekko zadowolony. Więc poprostu poszliśmy już do szkoły a po lekcjach poszliśmy do mnie.

Pov. Sandy

- Metamorfoza? Huh.. trochę dziwnie brzmi ale.. może mi się przyda? - zastanawiałem się idąc już po lekcjach z moimi nowymi przyjaciółkami do domu jednej z nich

- normalnie zrobię cie na bóstwo! - mówiła z ekscytacją Lola.
- A ja w tym pomogę! I też trochę zapanuje może nad tobą żebys nie odleciała wariatko.. - powiedziała prześmiewczo Charlie do Loli.
- a idź! - wkoncu doszlismy do domu Loli. Dom jej był jak jakaś willa! Basen, 2 piętra, szklane balkony. Luksus!

- Woah.. - powiedziałem patrząc z fascynacja na jej dom.
- Spoko. Też tak za pierwszym razem zareagowałam - powiedziała Charlie klepiąc mnie po ramieniu.
- Koniec tych fascynacji tylko wchodźcie. Ja pójdę tylko jeszcze po parę rzeczy, ty Charlie zaprowadź sandyego do pokoju.
- okej! - gdy wszedlem do pokoju Loli prawie blask wszystkich rzeczy mnie oślepił. Jej pokój przypominał bardziej garderobę jakiejś gwiazdy niż pokój nastolatki. Było tam mnostwo markowych ubrań, luster, świateł i wszystkiego pokolei.

Przemienione Dziwadło | Leon x Sandy 🍂Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz