- 1 -

459 15 3
                                    

                            POV: Shaker
Dzień jak codzień, wstałem o godzinie 5:00. Zaspany i jeszcze ledwo przytomny, podniosłem się z łóżka i przejrzałem w lustrze. Moje włosy były lekko rozczochrane a oczy podkrążone. Po wczorajszym wygranym meczu z Żelaznymi z wynikiem 3:2 poczułem wielką ulgę. W końcu przygotowywaliśmy się kilka dobrych tygodni. Codziennie budziłem się o 5:00 i szedłem na poranny bieg, wracałem i brałem szybki prysznic, ogarniałem się i jechałem na trening od godziny 9:00 do 18:00. Przez ten czas też lekko siebie zaniedbałem. Jak już wspominałem, całe dnie spędzaliśmy na treningach, przez co mniej jadłem, aż ostatecznie schudłem 7 kilo. Byłem coraz bardziej zmęczony, ponieważ nie mogłem też zaniedbywać znajomych, dlatego po treningach zazwyczaj się z nimi spotykałem.

Tak też dzisiaj, szedłem na dół i wypiłem trochę soku. W kuchni, podparłem się łokciami o parapet i przyjrzałem się dzisiejszej pogodzie. Było słonecznie, ale też musiałem pamiętać, że była 5 rano, więc zapewne nie było super ciepło. Po około 10 minutach, wróciłem na górę i się przebrałem w długie białe skarpetki z logiem drużyny, czarne szorty, czarny podkoszulek i na niego bluzę naszej drużyny.

Odrazu udałem się na dół i wybrałem się na tę samą trasę co zawsze. Założyłem słuchawki na których słuchałem mojej playlisty na Spotify.
Biegłem parkiem, aż nagle poczułem, że na kogoś upadam.

                           POV: Scarra
Dziś obudziłem się wcześniej niż zazwyczaj. Była sobota, więc nie mieliśmy treningu. Popatrzyłem na komórkę, na której jak zwykle było miliony powiadomień. Najpierw wszedłem na instagrama, gdzie było sporo nowych like'ów od fanów pod najnowszym postem. Nie wiem dlaczego, ale wszedłem na profil Shakera. Może chciałem sprawdzić czy był lepszy ode mnie w obserwujących? Nie wiem.. Jak zwykle nic nie wstawił. Wziąłem wydech i podniosłem się z łóżka. Była godzina 4:30 co było dla mnie niezłym zdziwieniem. Potrafiłem spać do godziny 12:00 a dziś wstałem tak wcześnie. Może dlatego, że poprzedniego dnia położyłem się wcześniej spać. Byłem padnięty po całodniowym treningu.

Podszedłem do szafy i wyjąłem zwykłe skarpetki, czarne dresy i czarną bluzkę na ramiączkach, przez którą było widać moje mięśnie. Mogę się tym pochwalić - ostatnio nieźle przypakowałem. Zacząłem też częściej niż zazwyczaj korzystać z domowej siłowni.

Niecałe 15 minut później stwierdziłem, że przebiegnę się po parku.Wziąłem więc butelkę wody i wybrałem się w przeznaczoną trasę. Biegnąc parkiem, patrzyłem w bok podziwiając wschodzące słońce. Nagle poczułem drobną sylwetkę upadającą na moje ciało.
- Poje... - nie skończyłem, gdy otworzyłem oczy i ujrzałem Shakera. Gdy leżałem na naszej parkowej dróżce, on siedział na mnie rozkrakiem. Złapałem z nim kontakt wzrokowy i zauważyłem też, że się przestraszył. Chwila.. Shaker się mnie wystraszył?
- Przepraszam! - powiedział dosyć głośno i się podniósł. Nie żebym nie czuł do niego urazy czy coś.. ale nie spodobał mi się fakt, że się wystraszył.

Każdy dzień za dzieciaka spędzaliśmy razem, więc gdy wpadliśmy na siebie na korytarzu lub cokolwiek, wybuchaliśmy śmiechem. Nigdy żaden z nas nie był za to zły ma drugiego, lub obrażony. Była to dla nas najnormalniejsza rzecz jaka istniała. Wszystko się zmieniło, gdy Shaker się dostał do Supa Strikas, a ja nie. Wkurzyłem się na niego i zablokowałem wszędzie gdzie mogłem. Wtedy rozpoczęła się nasza nienawiść. Dostałem się do Niepokonanych United, więc fakt, że byliśmy w wrogo ustawionych sobie drużynach nic nie polepszał.

- Wszystko okej? Nic ci nie jest? - spytałem pomijając jego wcześniejsze przeprosiny. Gdy też sam się podniosłem spojrzałem na niego z góry. Miałem 189 centymetrów wzrostu kiedy chłopak około 175. Było tez widać, że chłopak był wymęczony. Jego oczy były podkrążone, a sylwetka.. Rany.. chłopak strasznie schudł. Był wysportowany i był też umięśniony, oczywiście mniej niż ja ale nadal. Kurwa, co ta drużyna z nim robi?

- Jest okej - odpowiedział i złapaliśmy kontakt wzrokowy.

- Cóż wiedziałem, że na mnie lecisz - uśmiechnąłem się wrednie a Shaker przewrócił oczami.

- Tia jasne.. - odparł gorzko, na co się trochę zdziwiłem. - Będę już leciał - dodał i zaczął iść w przeciwnym kierunku.
Patrzyłem na niego jeszcze chwilę, aż w końcu nie wytrzymałem. Ten chłopak działał na mnie tak od lat. Co Mogę na to poradzić?

-Porozmawiamy? - spytałem nagle a ciemnooki na mnie spojrzał nieco podejrzliwie.

-Jutro o 15:00 w tej kawiarni.. nie wiem jak się nazywa. No wiesz, tej nowej - odpowiedział, na co cicho się zaśmiałem. Zagubiony Shakes.

-Się widzimy - odparłem i wyprzedzając go biegłem w dalszą trasę.

Ten jego zagubiony wzrok. Te jego oczy.. dobra chuju zamknij się. Chociaż przecież nikt mnie nie słyszy.
  Gdy wszedłem do domu, byłem cały spocony ale i tak pierwsze co, to rzuciłem się na kanapę. Chwyciłem za komórkę i odblokowałem kontakt.

+70 nie odczytanych wiadomości
+19 nieodebranych połączeń
+24 nieodebranych połączeń wideo

Starał się napisać. Starał. A ja do chuja zapatrzony w siebie egoista go zignorowałem. Komentowałem, wyzywałem i wyśmiewałem.
Jego ostatnia wysłana wiadomość.

Shakes
Mieli rację a nie słuchałem. Nie jesteś odpowiedni. Nie wierzę, że kiedykolwiek nazwałem cię przyjacielem. Nasze „deadly duo" skończone ✌️

Zjebałem.

Po może 20 minutach zasnąłem odczytując inne wiadomości wysłane przez chłopaka. Obudziłem się około 14:00. Ciężko wstałem z kanapy i ruszyłem w stronę pokoju, aby znaleźć inne ubrania. Czy wszystko mi musi o nim przypominać? Co jest ze mną nie tak? Gdy wyjmowałem bluzę, ujrzałem na wieszaku wiszący nasz stary strój. Zamknąłem ją i ruszyłem do łazienki wziąść szybki, ale ciepły prysznic. Ubrałem szare szorty, długie białe skarpetki z logiem drużyny jak i też koszulkę drużynową i czarną bluzę. Na stopy ubrałem zwykle Jordany i biorąc telefon z biurka, wyszedłem z domu.

Wsiadłem do samochodu, włączyłem playlistę i wyruszyłem w stronę galerii. Miałem do niej może z 15 minut, więc nie miałem problemu z dojazdem. Gdy dojechałem, założyłem kaptur i szybkim krokiem ruszyłem w stronę wielkiego budynku. Niektórzy fani rozpoznali mnie i podbiegli po zdjęcie, a reszta poszła w nich ślad. Cieszyłem się, że nie było to jakoś dużo osób, ponieważ reszta dalej mnie nie zauważyła. Ruszyłem w stronę H&M i podszedłem do działu z bluzami męskimi. Uśmiech wkroczył na moją twarz, gdy ujrzałem bruneta, najprawdopodniej szukającego swojego rozmiaru bluzy.

-BU! - podniosłem go od tyłu i zakręciłem się z nim szybko. Po chwili odstawiłem go na ziemię i wybuchłem śmiechem.

~~*•*~~~~~*•*~~
Yoooo! Mam nadzieje, że rozdział pierwszy wam przypadł do gustu! To moja pierwsza książka i pierwsza też w takim stylu. Wyczekujecie drugiej części?

-1005 słów
-04.03.2024r.

Co się zmieniło ?  (~Shaker X Scarra~)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz