Toronto w końcu dotarłam do ciebie, miasto tętniło życiem miało swój urok. Jadąc przez miasto nie wiedziałam gdzie mam oko zawiesić, Miami wiadomo też robi duże wrażenie jednak Toronto do mnie przemówiło. Nie mogłam doczekać się aż wyjdę przejść się po tym mieście. Widząc nasz dom zakochałam się, wiem jedno gust mamy podobny do rodziców. Dom w środku był przytulny bardzo, był w ciepłych kolorach. Co najważniejsze...MAM SAMA W KOŃCU POKÓJ. Lubię swojego brata jednak fajnie mieć jakąkolwiek prywatność, wystarczą mi kłótnie o łazienkę. WŁAŚNIE nie zobaczyłam jeszcze swojego pokoju, tak jak obiecali był w kolorach zieleni, meble w kolorze czarnego. Teraz dosłownie czuje się jak w domu, jedyne co mi pozostało to rozpakować rzeczy jednak wpierw spacer, bo muszę te nogi rozprostować. Wyciągnęłam z torebki aparat i zeszłam na dół gdzie była reszta domowników.
-Idę jak coś się przejść po okolicy, będę pod telefonem! - Usłyszałam tylko ze strony rodziców "dobrze", ubrałam buty i założyłam bluzę. Teraz pytanie, w którą stronę zmierzać? W dół zauważyłam park, więc i postanowiłam kierować się w tamtą stronę. Mijałam po drodze piękne domy jednorodzinne, sama okolica sama w sobie wydawała się być spokojna. Idąc do parku wielu ludzi się ze mną witało, widać że od razu wyczują nowego. W końcu dotarłam do parku, zauważyłam parę interesujących roślin, zrobiłam zdjęcie im z bliska. Obserwowałam dużo ludzi, było pełno grupek młodzieży, a to rodzice z dziećmi czy to urocza starsza para siedziała na ławce.
-Mi też może zrobisz zdjęcie? -Obejrzałam się za siebie i ujrzałam bruneta z piwnymi oczami piegami na nosie i zadziornym uśmiechu o całkiem wysokim wzroście. Rozkrzyżowałam ramiona spoglądając spod byka na chłopaka.
-Pewnie to pozuj, tylko ostrzegam jestem wymagająca. -mówię podnosząc ręce do góry przy tym kręcąc głową. Chłopak tylko się zaśmiał pokazując przy tym szereg zębów.
-Wiesz bo mój kumpel jest bardzo chętny. -przyciągnął do siebie kolegę który dotąd stał cicho ze skuloną głową, a teraz dopiero ją podniósł i mogłam ujrzeć jego twarz. Był brunetem coś podobnego wzrostu co do swojego przyjaciela, oczy miał brązowe w które dało się utonąć.
-Chris daj se siana, spodobałaś się mojemu koledze nie wiem czemu bo widzę tutaj tylko zwykłą dziewczynę. Ja idę stary znudziłem się. - Odparł klepiąc swojego druha po plecach i odchodzi jak gdyby nigdy nic. Jest pacanem i to ogromnym. Chłopak, który jak się okazało nazywa się Chris lekko mu było głupio za swojego przyjaciela wysłał mi przepraszające spojrzenie.
-Przepraszam cię bardzo za Johna ,ostatnio jest w nie sosie. Jesteś nowa w mieście? -Pyta próbując rozluźnić atmosferę, no nie wydaje się zły więc mogę mu dać szansę.
-Tak, dzisiaj się wprowadziliśmy. Wcześniej w Miami byłam, ale rodzice dostali tu lepszą ofertę pracy i wiesz jak to jest.
-Tak domyślam się, a ile masz lat?
-17 a ty?? Też opowiedz o sobie. - Powiedziałam kłując go łokciem w brzuch przy tym się śmiejąc, chłopak to odwzajemnił.
-Mam 18 lat, mieszkam tu od urodzenia. Jak zdążyłaś zauważyć przyjaźnie się z Johnem, praktycznie od piaskownicy bo na ironię losu nasi rodzice się psiapsili jeszcze przed naszymi urodzinami. Mogę ci zdradzić, że zobaczymy się na pewno w szkole. Nie martw się beze mnie nie zginiesz.
-Już jestem bliska śmierci przez Johna niszczyciela dobrej zabawy. -Odpowiedziałam posyłając mu uśmiech.
-Oj żebyś wiedziała że potrafi straszyć.- Mówiąc to nie mógł powstrzymać śmiechu, był bardzo miły. Wiadomo też turbo przystojny... Rozmawialiśmy przez długi czas, aż w końcu zaczął dzwonić mi telefon był to mój braciszek, że on pierwszy się zmartwił ? Odebrałam od razu praktycznie.
~No cześć co się dzieje ? ~ spytałam brata chodząc w kółko.
~Słuchaj weź rusz tą dupę, bo rodzice chcą abyś ubrania schowała do szafy na ogół abyś ogarnęła to bo jutro szkoła pamiętasz ?
~EMMM TAK.
~Oh Alis musisz w końcu przestać siedzieć z głową w chmurach.
~To za niedługo będę cześć! ~ rozłączyłam się z bratem i schowałam telefon do kieszeni w spodniach. Bywałam zbyt zapominalska albo rozkojarzona ale no cóż taki mój urok.
-Wiesz co zrozumiałem ?
-Co takiego?
- Że nie wiem jak się nazywasz.
-Nazywam się Alison, ale mów mi Alis.
-Odprowadzić cię?
-Nie nie trzeba dam radę spokojnie.
-To daj numer telefonu to się zgadamy jutro co?
Podaliśmy sobie nawzajem numer i rozstaliśmy się w swoje strony. Założyłam słuchawki włączając mojego ulubionego muzyka. Kocham chodzić w słuchawkach słuchając muzyki czuje się wtedy jakbym znikała z tego świata. Weszłam do domu, ściągnęłam buty i bluzę i weszłam na górę do swojego pokoju. No to będzie trochę roboty...
YOU ARE READING
Zanim Cię Poznałam
Teen Fiction"Alison nigdy cię nie zostawię zapamiętasz? - pokiwała na znak tylko głową i przytuliła się do chłopaka płacząc mu w ramię."