2

10 1 0
                                    

Otworzyłam pomału powieki. Biały pokój, kozetka na której leżę po prawo szafka z lekami, a obok szafki przy biurku pielęgniarka z mamą.

Widząc, że pomału próbuje się poruszyć mama odwróciła się i przytuliła mnie całym ciałem, jakbym przeżyła ciężką operację.

-Kochanie moje.. Co się stało? Co się z Tobą dzieje?- usiadła na kozetce i tuląc mnie głaskała moje włosy.
-Mocno zabolała mnie głowa i straciłam równowagę. Ciemno przed oczami- powiedziałam ciesząc się z jej troski o mnie. Jest cudowną mamą.
-Zabiorę cię do domu. Słabo spałaś. Musisz odpocząć- popatrzyła mi się w oczy.

Pielęgniarka przysunęła się do mnie siedząc na fotelu z kółkami i popatrzyła mi się w oczy.
-Wysypiasz się w nocy?- spytała.
-Ostatnio miewam często koszmary. Mam problem z koncentracją. I boję się..- odpowiedziałam patrząc się na nią

Pielęgniarka zwróciła się do mamy:
-Myślę Pani Madeline, że Rose potrzebuje pomocy psychologicznej. Omdlenie czy inne dolegliwości fizyczne mogą również mieć podłoże psychologiczne. Mimo to nie bagatelizowała bym i poszła do lekarza rodzinnego w celu przebadania córki- odrzekła i dała mi jeszcze trochę wody z lekiem przeciwbólowym.
Wypiłam i po chwili wyszłam z mamą w momencie kiedy zadzwonił dzwonek.

Na korytarze wylało się pełno ludzi. Poczułam się jakbym szła przez czyściec. Dużo osób patrzyło się na mnie. Poczułam się niepewnie. Parę metrów przede mną nauczycielka szła z chłopakiem, którego przyprowadziła na wcześniejszą lekcję. Mijając się poczułam jego wzrok na mojej twarzy. Odwzajemniłam i spojrzałam w jego oczy. Jeszcze bardziej stałam się niepewna. Jego oczy wyglądają jakby miał wspaniały kontakt z ziemią. Brąz tych oczu był idealny. Bardzo polubiłam jego oczy. Po chwili, gdy przeszedł spowrotem opuściłam wzrok na szkolną podłogę, a mama objęła mnie ramieniem. Wyszliśmy ze szkoły i weszłyśmy do auta.

-Masz ochotę na jedzenie?- zapytała.
-I las- uśmiechnęłam się do niej.
Zauważyłam jak jej oko zabłyszczało.
-Może to i to?- odwzajemniła uśmiech.

I tak się skończyło, że kupiłyśmy sobie chińskie jedzenie i postanowiliśmy wziąć koc oraz posiedzieć w lesie. Zawsze pomagało. I tak też zrobiłyśmy...
Mama zawiozła nas do innego lasu, niż ten przy szkole. Obie potrzebujemy odreagowania, widzę jak się o mnie troszczy. Też jest jej ciężko. Po krótkim czasie będąc już w innym lesie wjechałyśmy w drogę dosyć wąską. Wzięłyśmy jedzenie, wszystko inne potrzebne i poszłyśmy w głąb lasu.

Drzewa były duże, rozłożyste, a niektóre bardzo stare. Czułam delikatny wiatr na twarzy. Był początek kwietnia, który był dosyć ciepły. Dotarłyśmy do miejsca w którym pomiędzy gęstymi drzewami była polanka. Śliczna.

-Ale tu cudownie- rzekła mama wyprzedzając i kładąc koc na trawie.
-Dziwna przestrzeń w środku lasu, ale piękna- zachwycałam się razem z mamą. Nasz zachwyt był normalny. Jesteś w środku głębokiego, gęstego lasu. A tu surowe paręnaście metrów okrągłej polany. I wydaje się bardziej żywa od samego lasu.

Usiadłyśmy i zabrałyśmy się do jedzenia.
-Jutro po szkole pojedziesz do Pani Mery okej?- mama wpoiła wzrok w jedzenie.
-Dobrze.. może mi pomoże i mnie pokieruje dalej..- odrzekłam bardziej zasmuconym głosem.
-Nie oglądasz żadnych filmów o takich stworzeniach, nikt nigdy ci nie wpajał nic o wilkach. Nie ma czynników, które by wywoływały takie koszmary i to dosyć świadome.. Nie rozumiem tego..- widziałam jak mamie poleciała łza i zleciała po policzku.
To naprawdę urocze jakie ma matczynne serce.
-Mamo. Nie wiem co się ze mną dzieje. I jak sobie z tym pora...dzić- zaczęłam się jąkać- ale nie jestem z tym sama. Jesteś wspaniałą mamą i to napewno jest przejściowe. Zobaczysz. Jutro zobaczymy co powie Pani Mery- odłożyłam jedzenie i przytuliłam ją mocno.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Mar 25 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Mój Biały Wilczek Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz