(1) - "Kłótnia"

38 3 5
                                    

Był zimny sobotni wieczór, siedziałam skulona na parapecie patrząc w piękne zachodzące za lasem słońce. Wybiła godzina pięć po dwudziestej, gdy usłyszałam krzyki z dołu. Starsi znów się kłócą, super. Zeskoczyłam z parapetu o mało nie wywalając się o moja wielką maskotkę spike'a, podeszłam do drzwi po czym zamknełam je na klucz. Usiadłam na łózku w kącie upierając sie lekko o ścianę, wten ktoś walnął w drzwi.

- Tu ma pokój ta dziewczyna? - spytał nieznajomy mężczyzna. Wstałam oszołomiona po czym podeszlam cicho do drzwi.

- Taa, rób co chcesz, mozesz ją nawet stąd zabrać. - powiedziała znudzonym głosem moja matka. Chcieli mnie wyrzucić z domu. Łza mi poleciała gdy ktos na korytarzu szarpnął klamką. -Huh?

Szybkim krokiem podeszłam do szafy wyjmując z niej jakieś ubrania i pakując do plecaka, spakowałam jeszcze niezbędne rzeczy takie jak telefon i pieniądze. Po chwili byłam spakowana.
Podeszłam do okna uchylając je i cicho wykradając się z pokoju. Było zimno, no cóż, jest połowa października.
Udałam się na przystanek spojżiwszy na rozpis autobusów. Kolejny jest za 10 minut, Uff.. zdążyłam bo to już ostatni. Usiadłam na ławeczce, po czym oparłam się o murek. Wyjełam telefon przeglądając tiktoka. Na osiedlu było pusto do momentu przyjścia jakiejś kobiety. Ubrana była w niebieską sukienkę, oraz błękitne pantofle, w dłoniach trzymała otworzony parasol, natomiast na karku miala rozpięty płaszcz. Co ona? Z weseliska się urwała?
Nie wiedząc dziewczyna usiadła obok mnie. Odwróciłam wzrok od telefonu i spojrzałam na nią. Ona to zauwarzyła i zrobiła to samo co ja- spojrzała na mnie.
Po chwilowym kontakcie wzrokowym postanowiła zagadać.

- Co o takiej porze tu robisz sama, dziewczyno? Nie jest ci zimno? - zapytała na co schowałam twarz w bluzie. Co ja? Wygadać się mam obcej osobie? Nie, zły pomysł. Szybko więc szukałam wymówki.

- Ee..ja..ten no.. Wracam od przyjaciółki - odpowiedziałam na co zrobiła pytającą mine.

Odetchnełam zmęczona odwracając wzrok w przeciwną stronę. Na szczęście przyjechał autobus i od razu usiadłam z dala od niej. Była juz dwudziesta piewrsza, gdy wysiadłam pod wejściem do cmentarza. Otworzyłam czarną furtkę i udałam się do małego domku na końcu cmentarza. Po drodze spotkałam Franka - kolegę Mortisa. Chwilę z nim pogadałam i poszłam do danego miejsca. Stanełam przed drzwiami i odetchnełam z ulgą, zapukałam.

-Oh, Emz? Nie gadaj.. słonko.. - powiedział gdy mi otworzył. Przytulił mnie całując w czoło. Kocham go najmocniej na swiecie, nie przezylabym na tym swiecie gdyby nie on. -Wchodź. - wyszeptał odrywając się i pokazując bym wszedła.

Dom Mortisa był mały - ale własny. TOTALNIE! ten psychol (mój wujek) w wieku 28 lat sam go wybudował. Wszedłam do salonu, po czym skoczyłam na kanape, wyjełam telefon. Pierw co zobaczyłam na ekranie blokady to wiadomość od Matki.

Violla Ridger
21 : 03
- Gdzie ty do cholery jesteś?!
21 : 14
- Odpisuj mi ale już!

Emz Ridger
21 : 43
- ...
- Od kiedy się mną interesujesz?

Violla Ridger
21 : 45
- Od zawsze! Wracaj do domu a nie się po mieście szlajasz!

Odłożyłam telefon. Po co ona do mnie pisze? Toć wie że jestem u wujka? Lub nie... ehh po alkocholu nic nie pamiętają.
Siedziałam wtulona w poduszki do momentu zjawienia się Mortisa. Usiadł obok mnie i objął, a ja się do niego wtuliłam. W tej chwili potrzebowałam bliskości, i to bardzo.

- Wujku, ja już nie daje rady..- zaczełam na co pogłaskał mnie po plecach. - Mam dość tego.. - wymruczałam. Uroniłam natychmiastowo łzę która zleciała po garniturze osoby obejmującej mnie.

- Ehh.. wiem, współczuje ci słonko. - wymówił kładąc swoją głowę na moją.
- Jeszcze dwa lata i będziesz mogła zamieszkać u mnie. - powiedział na co oderwałam się od niego.

- Serio??? - spytałam a po chwili znów się popłakałam, lecz tym razem ze szczęścia.

-Taak - odpowiedział biorąc pilot i włączając telewizje. - Chcesz coś do picia? -zapytał na co energicznie pokiwałam głową. - Herbatę? - znów pokiwałam. - malinową z cytryną? - i znowu.

Wybrałam jakiś przygodowy film. Siedziałam z wujkiem tak do dwudziestej trzeciej , aż wreszcie przyszła pora na spanie.

- Noo.. to leć do pokoju, a ja ogarne jeszcze tutaj - powiedział poklepiwszy mnie po ramieniu, jak mówił tak zrobiłam - udałam się do gościnnego pokoju i położyłam się na łożu próbując zasnąć.

Nie mogłam zasnąć, aż przypomniało mi się że mam maskotkę spike'a w plecaku. Wstałam szybkim ruchem z łózķa rozglądając się za bagażem, zostawiłam go w salonie. Zeszłam po mału po schodach, lecz gdy usłyszałam rozmowę zatrzymałam się w bezruchu. Wychyliłam się zza rogu ujżiwszy wujka gadającego w kuchni przez telefon. Postanowiłam podsłuchać, lecz ten już kończył.

- Mhm, dobra to umówieni? Tak? To super! Pa! - powiedział odkładając komórke na blat. Po cichu zabrałam plecak i uciekłam do pokoju. Szybko wyjełam pluszaka , przytuliłam i zasnełam.

Obudziłam się jakoś o 9, była niedziela więc niestety musiałam wrócić do domu. Do nich. Ehh.. niestety.. Spakowałam się po czym ubrałam w świerze ubrania i zszedłam do kuchni. Spotkałam tam wujka robiącego śniadanie... niespotykane (XD) Gdy mnie wyczuł odwrócił się i uśmiechnął podając mi tosty z serem.

- Chcesz pomóc wujkowi w kamienicy? - zapytał siadając naprzeciw. Bardzo bym chciała, lecz nie mogłam. Szkoła, sprawdziany, pytania..

- Chciałabym , ale muszę się poduczyć geografii, za tydzień napewno znów cię odwiedze.. -powiedziałam zajadając ser.

- No tak! Jutro poniedziałek.. Dobra ja idę się zbierać, papapa. - powiedział czochrając mi włosy.

Skończyłam jeść i sprzątnełam po sobie, po czym wyszłam z domu kierując się na przystanek.
Czekałam właśnie na autobus, gdy nagle ujrzałam... Poco. Nie wierzę! Mój idol! Ustał nieopodal mnie czekając na autobus.
Gdy wchodziliśmy przypadkiem dotknełam jego ramienia.. o boże! Nie wytrzymam!!! Usiadłam siedzenie dalej przyglądając się mu. Postanowiłam zrobić mu zdjęcie, właśnie klikałam przycisk, gdy nagle uświadomiłam sobie że mam flash'a... Popatrzyłam na Poco który się śmiał. Cała się zarumieniłam ze wstudu.
Postanowiłam wziąć się w garść i poprosić o wspólną fotkę, więc wstałam i podeszłam do niego siadając obok. On na to się zdziwił, lecz mnie nie wyprosił.

- Eee.. Jesteś moim iddolem! Moggę seflie, znaczy selfie? - zapytałam zestresowana wahając się, na co uśmiechnął się miło.

- Oczywiście! - powiedział robiąc poze do zdjęcia.

-Dziękujee! OMGG! - powiedziałam siadając obok niego.
Resztę podróży przesiedzieliśmy w ciszy. Następny był mój przystanek, więc stanełam klikając dzwoneczek.

- Dowidzenia! - rzuciłam piosenkarzowi na co kiwnął głową trzymając swój kapelusz.

Niepewnie zacisnełam dłoń na klamce. A co jeśli zrobią mi znów awanturę? Postanowiłam zaryzykować.
Wszedłam do domu i szybko udałam się na schody. Usłyszałam jednak wołanie Ojca. Odłozylam plecak na schodki  i szybko pobiegłam do kuchni. Zauwarzyłam starszych siedzących przy stole, Ojciec gdy mnie doztrzegł szybko wstał i do mnie podszedł.

- Gdzie ty sie szlajasz smarkulo! - wykrzyczał mi w twarz po czym ją walnął

Nie popłakałam się, jestem silną dziewczyną. Ojciec na ten widok się jeszcze wkurzył i mnie uderzył po raz kolejny. Przy tym walnięciu upadłam na ziemię, wten się popłakałam.

- Jeszcze raz tak zrobisz, - krzyknął na co się podniosłam. - To ci nie daruje! - wywrzeszczał pchnąc mnie na szafkę.

Tym razem leżałam. Gdy się chciałam podnieść coś spadło na moją twarz, nóż... Wtedy widziałam tylko ciemność. Słyszałam ledwie jakieś kłótnie, a potem nic a nic...

=================================
1133 słów

Da ktos znak zycia?...

-Życie na krawędzi-//Emz story//=Bs=Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz