1. Na skraju niczego

32 2 1
                                    

Strach z którym się budziłam był niczym coś co pragnęło mnie zabić, ale i on się bał zrobić pierwszy krok.

                               ♧♧♧

Szczerość i prawda była uważana za coś co wiele osób uważało za podstawy w relacjach dla mnie one nie istniały.

Każdy miał swoje mrocznego sekrety.

                                ♤♤♤

Ciemność zasłaniała każdy kąt mojego pokoju i to mi pasowało bez względu na wszystko co się działo wokół mnie.

Drzwi zaskrzypiały i ktoś wszedł. Zasłony na których było już pełno kurzu rozsunęły się w boki, a cały kurz rozproszył się po pokoju.

Poczułam jak ktoś łapie za kołdrę pod którą leżałam okryta pod samą głowę.

Światło oślepioło mnie.

- śniadanie idź zjedz.-jęknał Will.

Z westchnięciem zaczęłam szukać bluzy na krześle po chwili szukania na ślepo znalazłam materiał I wciągłam ma siebie.

Założyłam swoje papcie i wywlekłam się z pokoju zostawiając brata samego. Zeszłam po schodach i udałam się do kuchni nikt nawet nie zwrócił uwagi na mnie więc ucieszyło mnie. Zrobiłam sobie kanapki z serem żółtym zabrałam sok pomarańczowy i poszłam do salonu.

                              ◇◇◇

- May zobacz jaka pogoda ładna.- jęknął ojciec w moją stronę widząc jak obijam się kolejny dzień kolejny miesiąc wpatrzona w ekran telewizora bez chęci do życia jak by cała radość ze mnie wypłynęła. 

- później.- jęknęłam.

- słyszę już to po raz setny, a efektu brak.- przekręcił ojciec moje nie robienie nic.

- yhym.- jęknęłam.

- Co jest.- zapytał Will.

- Nasza siostra ma depresje.- powiedział Matt.

- Nie.- mruknęłam nie odwracając wzroku od ekranu.

A co jeśli...

- Matt zrób z nią coś ja z Willem musimy jechać na spotkanie ważne.- powiedział ojciec po czym razem z Willem skierowali się do drzwi.

- szerokiej drogi Ogrze.- krzyknęłam razem z Fioną z Shreka które właśnie oglądałam.

Usłyszałam cichy chichot Matt 'a spojrzałam na niego wzrokiem jak by ktoś wyprał ze mnie wszystkie uczucia patrzał się na mnie tymi swoimi brązowymi smutnymi oczami.

- hmm?-zapytałam.

- Nic.- odparł ale ciągle wpatrywał się we mnie po chwili zrezygnował i cichym westchnięciem odpuścił.

Nie mam pojęcia kiedy zasnęłam. Było ciemno już podniosłam się z sofy wyłączyłam telewizor owinęłam się kocem, którym  Matt musiał mnie okryć, gdy spałam i wyszłam z salonu zostawiając za sobą niezły bałagan.

Gdy szłam przez korytarz usłyszałam zgrzyt zamka odwróciłam się by spojrzeć czy to tata i Will, , ale zamiast ich weszło trzech wysokich mężczyzn, a za nimi Daimon wraz z moim bratem i ojcem. Chciałam się ukryć więc zaczęłam biec jednak śliskie panele nie pozwoliły mi na to i się wywróciłam przez co zdarłam sobie kolano. 

-Co to było.- zapytał wysokim głosem jeden z mężczyzn.

- Krasnoludki.- Powiedział bez emocji ojciec.

- Jesteś pewien czy to bezpieczne robić to tutaj.- zapytał ponownie ten sam mężczyzna.

- Tak Cameron Matt raczej śpi już, a May siedzi zamknięta w swoim pokoju od trzech miesięcy lub w salonie ogląda bajki i praktycznie nie odzywa się więc nic nam nie grozi.

Przez chwilę nie wiedziałam co robić wciąż leżałam na ciemnym korytarzu, a ojciec ani nikt nie raczył chyba zaświecić światła to co chcieli zrobić musiało sie odbyć w ciemnościach. Chciałam się ruszyć, ale spanikowałam. Nagle poczułam czyjeś ręce pociągły mnie w stronę schodów spojrzałam na osobę, jednak przez ciemność w pomieszczeniu utrudniało mi to.

- W porządku.- zapytał Matt na co ulżyło mi.

- Tak. - odpowiedziałam krótko.- co robisz.- spytałam wyczuwając, że mój brat podsłuchuje rozmowy ojca z resztą.

- Chce się dowiedzieć co to za goście juz nie pierwszy raz są tutaj o tej godzinie no i po co oni tu są więc siedź cicho.

Matt miał rację jednak bałam się okropnie tylko pytanie czego.

- Dobra panienki przy prowadźcie mi go tu.- rozkazał ojciec.

- Się robi szefunciu. - powiedział mężczyzna.

po chwili było słychać zamykanie drzwi i nastąpiła cisza.

- Przygotować się.- warknął ojciec.

Skrzypot drzwi oznaczał, że osoby, które wyszły wróciły.

- zginiecie w piekle.- warknął nowy głos.

- Will krzesło.- syknął ojciec.

Nie wystawiłam głowy by zobaczyć  co się dzieję Matt też nie odważył się tego robić.

- No dobra kochaniutki mówisz nam wszyściutko co chcemy wiedzieć, albo skończy się to źle dla ciebie i twojej rodzinki.- mówił z sarkazmem ojciec.

- Nie znam tych ludzi. - powiedział mężczyzna z bólem w głosie.

- Daimon.- zaznaczył ojciec, a po chwili było słychać krzyk mężczyzny.

Matt zdążył zakryć mi ręka usta.

Chciałam wrócić do pokoju jednak, gdybym to zrobiła narobiłam bym hałasu.

- Koleś to nie poker dobrze wiemy, że zadajesz się z Victorem i jego resztą.- Warknął jeden z mężczyzn, który wszedł pierwszy do domu wraz z ojcem i bratem.

- Nie wiem nic o żadnym Victorze ani kto to jest.- krzyknął z bez silności mężczyzna.

- Moja cierpliwość się kończy panie Ralph.- powiedział sarkastycznie ojciec.

- Nie znam gooo.- krzyknął Ralph.

- Daimon.- wypowiedział jego imię po czym zaczął szeptać coś mu na ucho. - Niech cierpi potem zajmiemy się jego kochaną rodzinką.- powiedział z powagą oraz obrzydzeniem ojciec.

Nawet nie zauważyłam, że od kilku sekund wpatruje się we mnie i brat jeden z facetów, którego ojciec nazwał Cameron, a raczej chłopaka, który był na bank w wieku Willa.

- Szefie.- powiedział Cameron wpatrujący się surowo we mnie i Matta na co z moich ust wydobył się krótki krzyk.

- Do diaska co wy tu robicie.- warknął Ojciec na co ja wraz z Mattem podnieśliśmy się do pozycji stojącej.

- eeee my no eee.- jąkał się Matt.

Padł strzał.

Ojciec nawet nie drgnął, gdy ja podskoczyłam z strachu. Daimon wymierzył śmiertelny strzał w człowieka zabił nie winnego człowieka z moich oczów wydobyła się łza spływała po moim policzku. Nawet nie zdałam sobie sprawy, że podczas upadku tak bardzo obtarłam kolano, że krew spływała strumykiem.

- Nie rozumiem po co to wszystko po co.- krzyknełam łamiącym się głosem wpatrzona na Daimona, który odwrócił głowę w moją stronę rozumiejąc co się właśnie dzieję.

- Co z tobą się dzieje May.- wydarł się wyprowadzony z emocji ojciec.

Kolejny strumyk łez spływał mi po policzkach spojrzałam na ojca na jego twarzy była wściekłość.

- Też bym chciała wiedzieć.- powiedziałam wpatrując się w jego zielone oczy i sztucznie się uśmiechnęłam po czym z krwawiącym kolanem poszłam do swojego pokoju zostawiając wszystkich z ich myślami.

A siebie z własnymi i z bólem, którym odczuwałam.



Angel of (death) rozdział II Upadła księżniczkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz