Felix schował się za średniej wielkości regałem, po czym uniósł nieco rękę w górę, aby wyciągnąć tą konkretną książkę spośród pozostałych. Może i wyglądał teraz jak idiota, ale musiał ją zdobyć. Kolekcjonował egzemplarze od tego autora a ta była jedną z nielicznych, których mu brakowało na półce. Rozejrzał się szybko na boki. Nikogo nie było w pobliżu, a raczej zasięgu jego wzroku, bo ktoś być, jest. Wysunął książkę i w mgnieniu oka przytulił ją do klatki piersiowej. Nie mógł przecież ryzykować, iż ktoś go zobaczy z czymś takim. Skrzyżował przedramiona zasłaniając tym samym jej tył oraz brzeg. Pomimo, że była ona po angielsku, tytuł był wręcz banalny do zrozumienia Koreańczykom. Te książki to były najbardziej erotyczne powieści jakie czytał oraz były rzecz jasna przeznaczone dla dojrzałych czytelników, a nie dla siedemnastoletniego Felixa.
Lee miał oczy do około głowy, kiedy szedł w stronę kas samoobsługowych. Na jego drodze nie widział nikogo, więc odetchnął z ulgą. Stanął przed ekranem i skasował egzemplarz, lecz coś musiało pójść nie po jego myśli. Serce zabiło mu dwa razy mocniej, gdy pojawił się komunikat, iż nie może kupić książki ze względu na ograniczenie wiekowe oraz kupi ją tylko w kasie stacjonarnej. Tego obawiał się najbardziej. Spojrzał dookoła siebie, by coś wymyślić i przyszło mu do głowy tylko jedno. Chwycił za paczkę żelków znajdujących się obok kas, a następnie skasował je i zapłacił. Obrócił się na chwilę za siebie, znowu nikogo w pobliżu.
Ten plan był ryzykowny, ale musiał to mieć. W szybkim tempie schował żelki jak i książkę do swojej bawełnianej torby na ramię i odwrócił się na pięcie zabierając paragon. Zaczął iść w stronę wyjścia ze sklepu, ale zauważył trzy stojące czujniki. Serce mu chyba stanęło. Nie miał pewności czy uda mu się przejść, czy czujnik nie wykryje książki pod torbą, bo nigdy nic nie wiadomo. Ale jak to się mówi - bez ryzyka nie ma zabawy.
Był coraz bliżej wyjścia, gdy stojąc dwa metry dalej, zatrzymał się. Owładnął nim strach i stał tak przez chwilę ściskając w dłoni ramię torby, wahał się czy na pewno chce się tego podjąć. Podczas gdy prowadził taki chwilowy mętlik ze sobą, w końcu zdecydował, że pójdzie. Nie zdążył postawić drugiego kroku a poczuł jak wpada na czyjąś klatkę piersiową. Spojrzał na personę, na którą wpadł i zamarł. Cały jego plan poszedł się jebać zanim w ogóle zaczął działać.
To był ochroniarz.
— Paragon do kontroli. — rzucił wyższy od niego o prawie głowę mężczyzna. Piegus przełknął nerwowo ślinę patrząc na jego chłodne, obojętne spojrzenie.
— Nie wziąłem ze sobą.. — wymyślił na szybko. Nie oczekiwał, że to przejdzie, a wręcz przeciwnie. Kto by się na to nabrał? Kreatywnością to się teraz nie popisał.
— To zaraz się wrócisz po niego. — odpowiedział niewzruszony. Złączył ręce za plecami i czekał na dalszy, niekoniecznie dobry, rozwój wydarzeń.