Prolog

2 0 0
                                    


Wróciłam do domu po wyczerpującym dniu w szkole. Wewnętrzny niepokój ogarniał mnie, kiedy otwierałam drzwi. Wnętrze domu tonęło w coraz większym chaosie, wypełnionej krzykami, gniewem i rozgardiaszem. Czy to naprawdę był mój "dom", to miejsce, które powinno być oazą spokoju i bezpieczeństwa? Zdjęłam buty, czując ból głowy narastający wraz z kolejnymi krokami. Powoli przekroczyłam próg salonu, a tam leżała moja matka, całkowicie pijana,mrucząca coś pod nosem. Talerze były rozrzucone po całym mieszkaniu, natomiast butelki po alkoholu walały się po kuchni. Wargi matki trzymały papierosa, kolejną rzecz, którą z czasem zaczęłam nienawidzić. Rozglądnęłam się, starając się zlokalizować źródło kolejnych krzyków. Nie trzeba było długo szukać. Telewizor odbijający od ściany, na pełnym gazie, nadawał ulubiony film matki o morderstwach. To było przerażające. Obojętnie przechodząc obok matki, kierowałam się w stronę mojego pokoju. Z ulgą odetchnęłam, gdy tylko przekroczyłam próg drzwi. Rozpalona gorączką, prawdopodobnie łapiąc grypę, położyłam się na łóżku, zakrywając się miękką kołdrą.

Przez dwadzieścia minut siedziałam zastanawiając się nad wszystkim. Czy kiedyś ten koszmar się skończy? Czy już zawsze będę skazana na tę kobietę?
Pytania drążyły dziurę w mojej głowie.

Ja sama nie wiedziałam czego chce, nie miałam żadnej deski ratunku ani ramienia w które mogę się wyżalić. Bo ja, bo ja zostałam kompletnie sama. Bez ojca, bez matki, bez brata. Sama w tym okropnym świecie który podkłada mi nogę za każdym razem.

Tak właśnie wyglądały moje wieczory. W których zdrowi ludzie wychodzą spotkać się ze znajomymi lub spędzają czas z rodziną. Mój czas spędzony z mama to jedynie krzyki z jej strony jak bardzo się na mnie zawiodła i żebym poszła kupić jej kolejną paczkę fajek, gdyż jej zabrano prawo jazdy.

Mój Tato odszedł od naszej rodziny gdy miałam trzynaście lat. W okresie którym najbardziej potrzebowałam tego mężczyzny on założył nową rodzinę i wszystko sobie ułożył. Oczywiście byłam mu zła,że nie został ze mną i mamą ale to ja zdecydowałam.

Dał mi wybór, mogłam z nim jechać. Ba! Ja chciałam z nim jechać, ale nie dałam rady. Nie byłam w stanie zostawić mojej matki samej, wtedy nie rozumiałam jaki błąd popełniam.

I tak minęły trzy lata. Trzy lata czułam się jak najgorsza szmata. Trzy lata nie miałam przy sobie nikogo. Trzy lata bałam się samej siebie.

Pod sumując to były najgorsze momenty w moim życiu. Ale mimo wszystko kochałam tatę.

Nawet nie zauważyłam kiedy na zegarku widniała godzina druga w nocy. Zanim poszłam spać wróciłam wspomnieniami do przeszłości.

***
Kilka lat temu..

-Dlaczego mi to robisz, dobrze wiesz,że muszę z nią zostać!-krzyknęłam zmęczona od płakania.

Podszedł bliżej mnie zaciskając moje małe ciało w ramionach.

-Kochanie..kiedyś gdy zrozumiesz przyjedziesz do mnie. Tam będzie już dobrze. Obiecuję-głaskał mnie po plecach- a teraz weź tą karteczkę i schowaj gdzieś głęboko w pokoju dobrze?- wsunął małą żółtą kartę do kieszeń od mojej bluzy-Nie zapomnij,że ją masz. I pamiętaj ja zawsze cię przyjmę. Do zobaczenia mała- powiedział po czym wyszedł z domu.

***

Ostatnio od miesięcy szukam mojej ostatniej nadziei - tej cholernie ważnej kartki. Jednak nie mam zielonego pojęcia, gdzie ją odłożyłam. Kiedy on wyjechał, moja matka usunęła jego numer z mojego i swojego telefonu komórkowego, więc od tamtej pory nie mieliśmy z nim żadnego kontaktu. Jeśli chciałam z nim porozmawiać od razu słyszałam oskarżenia.

I wtedy coś do mnie dotarło..

Zauważyłam na biurku mój duży naszyjnik, prezent od babci, który rzadko nosiłam z uwagi na jego wartość. Wtedy wszystkie wspomnienia powróciły, gdy desperacko próbowałam otworzyć pudełko, w którym był schowany.

-Kurwa! No otwórz się już!-warknęłam, walcząc z drżącymi dłońmi, próbując dotrzeć do zawartości.

Po długiej walce udało mi się. Wzięłam w dłonie małe serduszko przełamując je przyciskiem na pół. Ale to, co tam znalazłam, tylko pogłębiło mój niepokój. Bez wątpienia to był tylko początek: "To jeszcze nie koniec. Adres: 1234 Lakeview Avenue, Chicago, IL 60601. Czekam córeczko"

Z niedowierzaniem przycisnęłam dłoń do ust- O mój boże!- szepnęłam sama do siebie. Zrywając się na nogi ciągle wlepiałam wzrok w podpis. Aron Hollis

Nagle poczułam, że muszę działać. Bez namysłu sięgnęłam po telefon i zrobiłam to, co trzeba - kupiłam ostatni dostępny bilet lotniczy do Chicago.
Była to bardzo spontaniczna decyzja.

To musiało się skończy. Moje życie w Hiszpanii musiało się skończyć. Chwyciłam w dłoń pierwsze lepsze ubrania i dokumenty. Nie miałam czasu na dłuższe pożegnanie, więc zostawiłam krótką notatkę na łóżku dla mojej matki: „Mamo, musiałam wyjechać. Jestem bezpieczna, nie martw się"

Nie wiedziałam jak wyjść z domu, niby Hazel śpi ale jeśli się obudzi moja szansa jest stracona. Moje spojrzenie zatrzymało się na oknie.

- Tak okno. Ty to masz zajebiste pomysły-powiedziałam w myślach. Zeszłam po rynnie na koniec skacząc do krzaków.

-zabije się kiedyś..-mruknęłam wkurzona pod nosem.

Wsiadając do autobusu, który miał mnie zawieźć na lotnisko, niespodziewanie potknęłam się i wpadłam w kałużę błota. To było bardzo prawdopodobne, w końcu mój pech sięgnął szczytu. Czułam się brudno i zdezorientowanie, ale nie mogłam się teraz zatrzymać. Zajęłam miejsce i ruszyliśmy w drogę.

Ciągle sobie zadawałam jedno pytanie:Co ja właściwie robię? To może być stary adres, nie musi już tam mieszkać.

***

Podczas lotu do Chicago, siedząc w samolocie, nie mogłam oderwać myśli od tego, co doprowadziło mnie do tej nagłej decyzji. Zastanawiałam się, co będzie dalej, jaką drogę obrać. Przemierzając tysiące kilometrów, czułam wewnętrzną burzę, ale też jakby nową siłę i determinację, by zmierzyć się z przeszłością i znaleźć drogę do przodu. Ale nie mogłam kłamać. Bałam się.

Po lądowaniu byłam zmęczona , ale także podekscytowana nowymi możliwościami. Wyszłam z terminala lotniska i zerknęłam na adres, który zdążyłam zapisać. Wiedziałam, że to tylko początek, że muszę odnaleźć drogę do domu ojca, aby móc zacząć nowe życie. Wsiadłam do taksówki i poprosiłam kierowcę, by zawiózł mnie do tego miejsca. Gdy dotarliśmy tam, spojrzałam na dom ojca i poczułam, że to właśnie tutaj muszę być. To był moment, w którym zaczynała się moja nowa historia.

Defying the OddsWhere stories live. Discover now