𝒞𝒽𝒶𝓅𝓉𝑒𝓇 𝐼

67 8 11
                                    

Ponownie zerknęłam na ulotkę, widząc na niej uśmiechniętą postać kobiety o blond włosach, otoczoną tęczami i podobnym gównem, a napis na samej górze głosił "Odkupienie jest możliwe!". Prychnęłam pod nosem, myśląc o tym. Tak, jak da się to osiągnąć, to ja jestem królową Anglii. A nigdy nawet w niej nie byłam. I mimo to, stałam właśnie przed dość niewielkim budynkiem, przynajmniej jak na hotel, rozważając wejście do środka.

Nie wierzyłam w te brednie, bo każdy musiałby chociaż odrobinę nad sobą popracować, żeby stało się to możliwe, ale wszystkim było tutaj zbyt wygodnie. Mogli robić, co chcieli i  nie musieli się bać żadnych konsekwencji. Nawet Eksterminacji, bo każdy z wyższych sfer był względnie bezpieczny. Nie w każdej sytuacji, ale i tak mieli więcej możliwości. Tylko tacy jak ja, którzy nie mają nic, najbardziej obawiają się tego jednego dnia w roku.

W końcu pchnęłam drzwi wejściowe, trafiając do przestronnego lobby. Naprzeciw wejścia były szerokie schody, prowadzące na piętro wyżej. Gdy weszłam kawałek dalej, zobaczyłam po prawej stronie kominek z miejscem do siedzenia, a po lewej bar. Czyli jednak jakąkolwiek rozrywkę tutaj zapewniali. Nieźle. Bałam się, że nic pocieszającego już nie spotka mnie w tym miejscu. Nie zniosłabym tej całej pozytywnej energii wszędzie. A ewentualnie po cięższym dniu zawsze będzie można się urżnąć w trupa. 

Za ladą stał barman w postaci kota ze skrzydłami, który opierał się o nią, popijając jakiś tani alkohol prosto z butelki. Oczy miał wyraźnie podkrążone — co mogło świadczyć o nadużywaniu trunków wyskokowych — a gdy zobaczył moją postać, uniósł lekko brew, widocznie średnio zainteresowany, ale po chwili zapytał niskim, ale przepitym głosem:

— A ty czego tu szukasz? — Najwidoczniej nie mieli zbyt często tu gości, skoro jako jedna z pierwszych osób, na jaką mógł takowy natrafić, nie miało wyrobionej stałej formułki.

— Chcę gadać z Charlie.

Uniósł jeszcze wyżej brew, słysząc moją bezpośredniość i sposób wyrażania się, ale zauważalnie przekręcił oczami i wyciągnął telefon, pisząc SMS-a do właścicielki hotelu. Ja w tym czasie usiadłam przy barze, czekając na nią. Oparłam się ramionami o niego, patrząc w stronę przytulnego kącika. Byłam całkiem ciekawa, jak córka władcy Piekła się prezentowała na żywo, bo w telewizji nie pokazała się z najlepszej strony. Widziałam jej sromotną porażkę, gdy robiła z siebie pajaca na oczach całego tłumu. Aż się uśmiechnęłam pod nosem na samo wspomnienie tamtego wydarzenia.

Nie minęło wiele czasu, gdy do pomieszczenia weszła rozpromieniona blondwłosa kobieta z grzecznym uśmiechem od ucha do ucha, a jak cień za nią dziewczyna o szarej skórze i wydłubanym oku, co prawdopodobnie próbowała ukryć pod swoją grzywką. Od razu spoważniałam i skinęłam w ich stronę głową, podnosząc się ze swojego miejsca. Wyciągnęłam rękę do wyższej z nich, mówiąc bez cienia radości:

— Cześć, znalazłam twoją ulotkę i pomyślałam, że mogłabym zacząć tutaj pracę. Macie jeszcze jakieś wolne miejsca?

Charlie uścisnęła moją dłoń, obserwując mnie odrobinę przy okazji. Jak wielu w Piekle, też miałam w sobie coś ze zwierzęcia, ale w moim przypadku był to pies. Wysokie, spiczaste uszy, długie, silne nogi, puszysty ogon zamiatający podłogę, szczątki futra na pewnych partiach mojego ciała, głównie na kręgosłupie i przedramionach, a dłonie zakończone ostrymi pazurami. Reszta była raczej ludzka, w szczególności twarz i pozostałe części ciała, które nie były pokryte tak dużą ilością sierści. Czarne włosy sięgały ramion, tej samej długości grzywka opadała na moje oko, a spod niej widać było poszarpaną bliznę kończącą się na moim policzku. Mimo to nie starałam się jej ukryć, zwyczajnie podobał mi się ten styl. Czasami byłam mylona z ogarami, jednak bardzo prędko potrafiłam sprowadzić innych do parteru.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Apr 08 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

𝒴𝑜𝓊 𝒶𝓇𝑒 𝓃𝑒𝓋𝑒𝓇 𝒻𝓊𝓁𝓁𝓎 𝒹𝓇𝑒𝓈𝓈𝑒𝒹 𝓌𝒾𝓉𝒽𝑜𝓊𝓉 𝒶 𝓈𝓂𝒾𝓁𝑒Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz