Rozdział 14

1.9K 145 18
                                    

Laylah

Jadłam lunch sama i zastanawiałam się czy nie zadzwonić do żłobka... Czy wszystko jest tam w porządku? Może panikuje i mój syn będzie normalnie traktowany...

Westchnęłam i wróciłam do pracy by móc myśleć o czymś innym.

Praca jako asystentka Benedicta była... Nudna. Praktycznie nic nie robiłam. Nigdzie mnie nie wysyłał. Nie kazał nigdzie umawiać, nic... Spotkania biznesowe załatwiała jego sekretarka, więc tak naprawdę do moich obowiązków chyba należało tylko siedzenie w jego biurze i czytania maili na temat spotkań wewnętrznych w firmie na których on i tak nie uczestniczył.

Przetarłam zmęczone oczy dłonią nie przejmując się makijażem i ziewnęłam. Mały nie dawał mi spać i powoli czułam tego skutki.

Benedict w końcu wrócił i starałam się na niego nie patrzeć.

Poszedł na lunch nie mówiąc mi z kim... Nie byłam zazdrosna... Na pewno nie. Ma prawo chodzić na lunch z kim chce, mną i tak niedługo się znudzi.

Zamiast usiąść przy biurku, rozsiadł się na kanapie i zapalił papierosa.

To było dziwne, ale nie skomentowałam tego.

Powoli palił, a ja siedziałam i udawałam, że w cale na niego nie patrzę...

Jak tu się zwolnić? Może mi odpuści, jeśli powiem, że chcę być przy synu?

W końcu zgasił papierosa w popielniczce i założył nogę na nogę.

-Możesz przyjść tu z moim kalendarzem? – Poprosił.

Przygryzłam wargę i chwyciłam laptopa. Powoli do niego podeszłam, akurat rozpinał górne guziki swojej koszuli.

-Siadaj. – Poklepał miejsce obok siebie.

Usiadłam najdalej jak mogłam, a on się zaśmiał.

-Jak oczekujesz, że zobaczę cokolwiek, jeśli będziesz tam siedziała, to już teraz informuje cię, że nie. – Oznajmił patrząc na mnie z rozbawieniem w oczach.

Nie mając wyboru przybliżyłam się do niego. Laptopa położyłam na stoliku i wskazałam dłonią na monitor.

-Interesują cię najbliższe dni, czy może miesiące...? – I tak za bardzo nie wiedziałam co mu pokazać. Mimo, że udostępnił mi kalendarz to i tak nie było tam zbyt dużo informacji.

Pewnie większość jego spotkań jest związanych z mafią, a on nie wie, że ja wiem o tej jego mrocznej stronie...

-Znajdź mi jakiś wolny termin. – Oznajmił kładąc dłoń na moim kolanie.

Chwyciłam tą dłoń, ale on wtedy zacisnął palce na mojej skórze.

Westchnęłam i odpuściłam.

-Według mnie to wszystkie terminy masz wolne. – Oznajmiłam, gdy zaczął kciukiem robić kółka na moim kolanie.

-Pola na czerwono oznaczają, że to są zajęte terminy. – Wyjaśnił powoli palcami badając moje udo.

Spięłam się, ponieważ jego ręka zawędrowała wyżej i musiałam jak najszybciej stąd uciec.

-Jak miło, że w końcu mi to wyjaśniłeś... - Mruknęłam pod nosem i zaczęłam przeglądać cały jego kalendarz.

Wszystko praktycznie było na czerwono, więc co on robił ze mną w biurze?

-Zbytnio nie widzę tu wolnego terminu... - Powiedziałam, a on wtedy nachylił się i poczułam ciepły oddech na moim uchu.

Zgubiony w jej oczach (18+)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz