Księżycowy Kwiat wstała wcześnie by zacząć poranny trening. Musiała nauczyć Poranną Łapę polować jak najlepszy wojownik. Młoda kotka już na nią czekała.
- No to jak, gotowa na trening?
- Oczywiście, Księżycowy Kwiecie! - krzyknęła uczennica.
- Ciszej, starszyzna jeszcze śpi.
- Przepraszam - to właśnie przygasiło zapał kotki.
Razem poszły na polanę pełną wrzosów. Poranna Łapa była zwinną, rudą kotką. Uwielbiała psocić i żartować, ale była skora do nauki.
- Teraz, poćwiczymy skradanie się.
Uczennica pokiwała głową. Księżycowy Kwiat przysiadła do pozycji łowieckiej, a młodsza kotka zrobiła to samo.
- Dobrze, ale zejdź niżej na nogach.
Tak też zrobiła Poranna Łapa. Dalej szło jej już tylko lepiej.Jasnoszara kotka siedziała przy stosie świerzej zwierzyny i jadła swoją nornicę. Wtedy podszedł do niej szaro-niebieski, młody, energiczny kocur. Był to Niebieska Ważka - zastępca przywódczyni.
- Księżycowy Kwiecie - zapytał niepewnie - chciałabyś może poprowadzić patrol graniczny?
- Oczywiście, wezmę jeszcze Poranną Łapę i Złoty Piach - odparła kotka.
- A... Jeszcze jedno...
- Tak?
- Czy chcesz zjeść że mną kolację po powrocie z patrolu?
- Oczywiście, jeśli tego chcesz - powiedziała, lekko się rumieniąc.
W tym momencie podeszła do nich Motyla Gwiazda.
- Przepraszam Księżycowy Kwiecie, do zobaczenia później - pożeganał się kocur i odszedł za przywódczynią.Kotka dojadła nornicę i poszła zwołać swój patrol. Złoty Piach i Poranna Łapa już na nią czekali.
- Idziemy odnowić znaki zapachowe na granicy z Klanem Liścia - oznajmiła Księżycowy Kwiat.
Gdy dotarli na granicę, Złoty Piach krzyknął:
- Uwaga! Czuję borsuka!
Cała trójka nadstawiła nosy i nerwowo sprawdzali powietrze.
- Ja też coś czuję... - powiedziała Poranna Łapa
- Ja również - odparła Księżycowy Kwiat.
Wtedy na Poranną Łapę rzucił się ogromny borsuk. Wszyscy zamarli w przerażeniu. Młoda kotka wydała z siebie krzyk bólu, gdy zwierzę przejechało pazurami po jej grzbiecie. Księżycowy Kwiat skoczyła na borsuka, lecz on wgryzł się głęboko w jej ucho. Krzyknęła i upadła na trawę. Złoty Piach ruszył z pomocą, ale borsuk już uciekał.
- O nie... - szepnął kocur nad ciałami nieprzytomnych kotek.
- Proszę, wytrzymacie - wysłał modlitwę do Klanu Gwiazdy i pobiegł do obozu po pomoc.Medyk i kilku wojowników przybyli w przeciągu paru chwil.
- Jasna Sadzawko, czy one przeżyją? - zapytała Motyla Gwiazda.
- Tak, to tylko drobne rany. Gorzej będzie, jeśli pazury borsuka były zakarzone, lub gdyby przenosił on jakąś chorobę - odparła kotka.
Niebieska Ważka chodził nerwowo niedaleko ciał. Gdy medyczka opatrzyła rany, wojownicy przenieśli kotki do legowiska medyka w klanie.
- Złoty Piachu, opowiedz mi, co się stało - powiedziała przywódczyni klanu.
Kocur zrobił tak, jak rozkazała Motyla Gwiazda. Następnie poszedł odwiedzić Poranną Łapę i Księżycowy Kwiat, lecz zastał tam Niebieską Ważkę.
- Obudziły się już? - zapytał zastępcę.
- Niestety nie...
- Mam nadzieję, że za niedługo się obudzą.
- Ja też. Martwię się o Księżycowy Kwiat - powiedział szaro-niebieski wojownik.Po kilku wschodach słońca, przebudziła się Poranna Łapa.
- Z Poranną Łapą wszystko dobrze, ale nie wiem jak z Księżycowym Kwiatem - tłumaczyła medyczka.
- Kto mnie teraz będzie szkolił? - zapytała uczennica zastępcę.
- Jeśli Motyla Gwiazda się zgodzi, to mogę ja - powiedział kocur.
Poszli więc na trening, a przez ten czas obudziła się Księżycowy Kwiat.
- Ała, ale mnie boli ucho! - narzekała.
- Spokojnie, zaraz ci coś podam - mówiła Jasna Sadzawka.Kiedy Niebieska Ważka wrócił z treningu, dowiedział się, że Księżycowy Kwiat się obudziła.
- Dlaczego nikt mi nie powiedział!? - złościł się - Przecież wróciłbym do obozu najszybciej jak mogę!
- Czyżbyś się zakochał? - dokuczała mu ze śmiechem medyczka.
- Co? Em... Nie, nie - mówił zakłopotany kocur.