Rozdział 11

69 4 27
                                    

— Mój ojciec siedzi w więzieniu. Któryś raz z kolei zresztą. — przyznał — Od razu mówię, nie jest mordercą - tylko złodziejem. W sumie to był, bo jak za kratami można kogoś okraść? Nie ma nawet z czego.

Ronnie nie wiedział co ma powiedzieć. Chyba już naprawdę wolał, aby Nathan się go wstydził czy coś w tym stylu. Nie miał z tym problemu, bo nie o to chodziło. Po prostu nie miał pojęcia jak ubrać słowa, żeby nie walnąć jakimś durnym tekstem, a nic konkretnego nie przychodziło mu do głowy.

— Byłem na niego wściekły, bo przecież mógłby pójść do normalnej pracy, a nie trzymać się swoich kolegów. — kontynuował — Dlatego jak znowu go złapali, po prostu się spakowałem i nigdy nie wróciłem do domu. Akurat moja kochanka leciała do Cannes robić karierę na skrzypcach, więc świetnie się złożyło. Później nauczyła mnie grać na pianinie, też miałem swoje pięć minut sławy, ale mniejsza.

Rachel Nash była dzieckiem na którym rodzice musieli spełnić swoje własne marzenia. Wiecznie powtarzali, że jest im to winna, bo gdyby się nie urodziła - mogliby dalej grać w orkiestrze, ale jej narodziny wszystko zniszczyły. Rachel posłusznie spędzała całe dnie na graniu na różnych instrumentach i chociaż jej gra była perfekcyjna to nie była wystarczająca dla jej matki czy też ojca.

W końcu zapisali ją na prywatne lekcje do jednej z najwybitniejszych skrzypaczek, panienki Powell, która była niewiele starsza od niej. W drodze na zajęcia zawsze mijała Nathana, który nawet nie zwracał na nią uwagi. Dopóki któregoś dnia nie potknęła się o krawężnik i nie upuściła całego swojego dobytku. Wtedy pierwszy raz w ogóle Katz na nią spojrzał, ale nie odezwał się słowem. Po prostu pomógł pozbierać jej rzeczy i zostawił ją samą na środku ulicy. Jednak następnego dnia czekał przed drzwiami aż skończy swoje lekcje.

Poszli na spacer do portu w Norfolk. Przez większość czasu oglądali statki, które przyjmowały ładunki, a później płynęły daleko w morze. Rachel przyznała, że chciałaby być takim towarowcem. Nathan jedynie zmarszczył brwi śmiejąc się, nie rozumiejąc co dziewczyna ma na myśli. Zaraz po jego reakcji Nash dodała, że chciałaby po prostu ruszyć jak najdalej stąd, nie oglądając się za siebie. Katz przyznał, że gdyby miał okazję to też bez zastanowienia by ją wykorzystał. Jednak żadne z nich nigdy nie powiedziało dlaczego chciałoby się stąd wyrwać.

Później ten port stał się miejscem ich stałych spotkań. Nie mieli do siebie komórek, ale wiedzieli, że jedno z nich będzie na drugie czekało, żeby znów się zobaczyć. W końcu jednak mieli mieć swoje ostatnie spotkanie, bo Rachel z małą pomocą panienki Powell dostała szansę na wylot do Francji. Jednak nie spodziewała się, że Nathan poprosiła, aby ta zabrała go ze sobą. Powiedział, że mogą się rozstać już na lotnisku, ale Nash miała inny pomysł. Chciała nauczyć go gry na pianinie.

Stwierdziła, że ten instrument do niego pasuje jak żaden inny. Katz myślał, że dostanie szału stukając w klawisze. Rachel po części udzielili się jej rodzice, więc niezależnie co zrobił chłopak, było do poprawy, nawet jak zagrał dobrze. Nathan się z nią nie kłócił, bo wiedział, że w tej kwestii mogła mieć absolutną rację. Nie mógł się równać z kimś, kto od urodzenia już grał na dzwonkach.

Wielu z nich uważało ich za parę, bo wszędzie chodzili razem, ale tak naprawdę nie potrafili się pokochać. Przez większość czasu mieli tylko siebie, więc próbowali się zmusić do uczuć. Ich pocałunki były chłodne, nie wspominając już o stosunku. Chociaż jedno i drugie uważało się wzajemnie za atrakcyjnych, to im nie wystarczyło. Żadne z nich nie wiedziało co tak naprawdę znaczy kochać drugą osobę.

Rachel go opuściła zostawiając jedynie list pożegnalny. Chciała zrobić coś, na co nigdy nie miała odwagi i porzucić skrzypce, których nigdy nie lubiła. Kiedy Nathan poszedł na zakupy, spakowała wszystkie swoje rzeczy, a instrument zniszczyła. Na koniec zrzuciła go z balkonu i chyba nigdy w życiu nie czuła się tak wolna jak w tamtej chwili. Nie musiała dłużej przejmować się tym jak rozczarowani będą jej rodzice.

to capture a heart | boyxboyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz