Rozdział 9 - numer nieznany

8.7K 203 37
                                    

Dzisiaj jest dłuższy rozdział. Miłego czytania!
_________________________________________________

Nacisnęłam na wiadomość od tego numeru. A w mojej głowie są pytania: Kto to? Czego ode mnie chce? Widziałam go kiedyś albo znałam? To jakiś wróg Aarona? Właśnie te pytania cały czas były w mojej głowie.

Od: Numer Nieznany
Obudziłem cię, żmijo?

Przez jakieś pięć minut patrzyłam na wiadomość. Znowu ten ktoś nazwał mnie żmiją. Ale czy to ta sama osoba? Powinnam powiedzieć o tym Aaronowi? Nie wiem. Szczerze
to nie jego sprawa. Postanowiłam napisać do tej osoby choć to było nie odpowiedzialne.

Do: Numer Nieznany
Kim jesteś i skąd masz mój numer?

Wątpię żeby odpisał. Kolejna wiadomość.

Od: Numer Nieznany
Obudziłem cię, żmijo?

Nie myliłam się, że nie odpowie na moje pytanie. Dlatego wyłączyłam urządzenie odkładając na szafkę. Już byłam blisko snu gdy mój telefon zawibrowal. Nosz kurwa. Sięgnęłam po niego bo wiedziałam, że to on napisał. Nie myliłam się.

Od :Numer Nieznany
Nie lubię jak ktoś mnie ignoruje, a ty właśnie to robisz. Poniesiesz karę.

Prychnelam. Od Aarona też miałam dostać i co? Gówno. Dalej jej nie dostałam. Ja i mój charakter musiał dać po sobie znać. Oczywiście, że odpisze.

Do Numer Nieznany:
No to musisz polubić. A tą karę możesz sobie w dupę wsadzić ;)

Od Numer Nieznany:
Słownictwo. Za niedługo odbędzie się nasze pierwsze spotkanie i wtedy ją dostaniesz. Dobranoc, żmijo.

Kim on do cholery jest żeby mi mówić jak mam się wyrażać?! I jak nasze pierwsze spotkanie? O czym ten typ gada? Jakiś chory psychicznie. Już nic nie odpisałam tylko poszłam spać.

***

Tydzien później...

Dzisiaj przyjeżdżają rodzice Aarona na rodzinny obiad. Wstałam i wykonałam moją rutynę. Zeszłam na dół w której zastałam Elizabeth i Millera. Przywitałam się z nimi. Kucharka dałam mi śniadanie które zjadłam ze smakiem. Z chłopakiem nie gadam dużo, ale oglądaliśmy już razem w salonie horror, przeprowadziliśmy dłuższą rozmowę. Nic do siebie nie czujemy. I dobrze. Po skończonym śniadaniu poszłam do siebie, a Aaron
do drugiego skrzydła.

Była już czternasta pięćdziesiąt co oznaczało, że rodzice Millera zaraz będą. Dlatego poprawiłam makijaż i zeszłam na dół.

Rozległ się dzwonek do drzwi dlatego Elizabeth poszła otworzyć, a ja z chłopakiem za nią.

- Dzień dobry, dzieciaki. - przywitała się Naomi. Kobieta ma około metr siedemdziesiąt. Szczupła. Blond włosy do ramion. Elegancko ubrana. Odpowiedziałam i ją przytuliłam. Naomi zna mnie lepiej niż moja matka. Zawsze ją wolałam, ale nie jej syna. Z jego rodzeństwem mało kiedy się widziałam. Grace jest adoptowana dlatego jej prawie nie znam. Bruno czyli najstarszy z braci, ma jakieś metr dziewięćdziesiąt siedem, włosy
ciemny brąz. Elegancki. Najmłodszy Sonny jest podobny do Bruno. Grace jest mojego wzrostu, włosy jasnego brązu. Oni są podobni do Arthura czyli ich ojca. Mężczyzna jest ubrany w czarny garnitur oraz koszulę. Włosy zaczesane do tyłu. Jest wysoki. Z nim na przywitanie też się przytuliłam. Traktuje mnie jak drugą córkę.

Poszliśmy do jadalni czekając, aż kucharka przyniesie nasz posiłek. Z Naomi dużo rozmawiam. Gdy zaczęliśmy jeść mama Millera doradzała mi jaki bukiet kwiatów na ślub.

Córka Mafii | Część 1 | [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz